Rozdział 37

22 1 0
                                    

Artur był wściekły. Kolacja upłynęła w napiętej atmosferze bo Julia bardziej niż zwykle okazywała Monice wrogość. Kiedy wrócił z córką do domu wybuchnął.
- Co ty sobie wyobrażasz? Możesz przestać mieszać się w moje życie? Jesteś zadowolona?
- Ja po prostu chcę żebyś był szczęśliwy, tato. A wydaje mi się, że będziesz jak kopniesz Monikę w ten jej sztuczny tyłek.
Po tych słowach Julka trzaskając drzwiami zamknęła się w swoim pokoju i w ubraniu zasnęła. Do szkoły następnego dnia nie poszła. Stwarzała pozory, ale plan miała inny. Wstała, ubrała się i jedząc śniadanie patrzyła na tatę. Na oparciu krzesła wisiała marynarka. Ojciec w czarnych jeansach i granatowej koszuli pił z dużego kubka, który Julka dała mu kiedyś na jakąś okazję, kawę. Był zamyślony, co bardzo rzadko mu się zdarzało. Palcem wskazującym rysował na kuchennym blacie jakieś nieokreślone wzory. To akurat było normalne i świadczyło o rozpoczynającym się procesie twórczym. Odczekała aż ojciec pojedzie do pracowni, a potem wzięła plecak i wyszła z domu.
Po spotkaniu z inwestorem Artur pojechał do pracowni. Siedział przy komputerze, od czasu do czasu zerkając w okno z widokiem na farę i Rynek Kościuszki. Jego myśli jednak krążyły wokół wydarzeń wczorajszego wieczora. Mimowolnie uśmiechnął się na wspomnienie tego, jak bardzo czuł się rozluźniony i swobodny. A potem wesołość zastąpiło skrępowanie niespodziewanym pojawieniem się Moniki. Na chwilę schował twarz w dłoniach, kiedy zawibrował leżący obok telefon. Powiadomienie ze szkoły o nieobecności Julii na lekcjach. Wiedział że tego dnia nie będzie w stanie więcej pracować. Zabrał projekty, komputer i wrócił do domu.
W mieszkaniu było pusto. Gdzie mogła pójść Julka? Jeszcze nie chciał panikować, choć czuł uderzenia fal gorąca na przemian ze wściekłością na zachowanie swojej jedynaczki. Kiedy za oknem zrobiło się ciemno, a Julki wciąż nie było, poczuł się poważnie zaniepokojony. Nie namyślając się zszedł i zapukał do drzwi z numerem cztery. Marta otworzyła w dresie, włosy miała zebrane grubą opaską.
- Artur? Coś się stało?
- Czy jest u was Julka?
Marta pokręciła głową, ze swojego pokoju wyszła Zuzanna.
- Nie było jej dzisiaj w szkole. Myślałam, że jest chora i została w domu.
- Kiedy rano wychodziłem szykowała się do szkoły. Najwidoczniej miała inne plany. Kurwa!
Nie pożegnał się i zbiegł po schodach. Marta ruszyła za nim.
- Poczekaj! Mogę jakoś pomóc? – zapytała kiedy przystanął
Potrząsnął głową. Marta wróciła do domu. Nie chciała panikować, ale już w szkole zaniepokoiła ją nieobecność uczennicy. Zapukała do pokoju córki.
- Zuzia, na pewno nie wiesz gdzie Julka mogła pójść?
Nastolatka pokręciła głową. Nie rozmawiały odkąd poprzedniego dnia rozstały się pod pizzerią.
- Mogła pójść nad rzekę. Tam jest jakaś kładka, na której ludzie z jej klasy lubią się spotykać. Tak mi kiedyś powiedziała.
Marta już wybierała numer Artura. Słuchał w skupieniu. Z piskiem opon ruszył ze świateł, zawrócił i pojechał w kierunku Jurowieckiej. Kiedy był w liceum swój stadion miała tu Jagiellonia. W tygodniu odbywały się tu targowiska, na które autokarami zjeżdżali kupcy z Białorusi i Litwy. Można tu było kupić absolutnie wszystko. W ciągu kilkunastu lat ścisłe centrum miasta bardzo się zmieniło. W miejscu stadionu stanęła Galeria Jurowiecka, a klub piłkarski przeniósł się na nowe boisko przy Kawaleryjskiej. Przy samej Galerii płynęła rzeka Biała, od której miasto wzięło swoją nazwę. Całkiem niedawno dwa brzegi połączyła kładka spacerowa.
Julia lubiła przychodzić tu ze znajomymi. W cieniu drzew palili pierwsze papierosy, a kilka razy udało się spróbować piwa, które Piotrek podprowadził ojcu. Schowana w gęstych zaroślach Julia myślała, że jest niewidzialna. Nie spodziewała się, że ktoś jej tu będzie szukał. Na pewno nie spodziewała się zobaczyć ojca. Zwłaszcza, że nikomu nie wspominała o tej miejscówce. Nikomu z wyjątkiem Zuzki. To ona musiała podpowiedzieć tacie to miejsce. Z jednej strony poczuła ulgę, z drugiej zdenerwowała na koleżankę. Poczuła też strach. W ręku miała papierosa, tata na pewno go zauważył. Nawet gdyby go teraz wyrzuciła nie miała czasu na pozbycie się papierosowego dymu.
Pełne zawodu spojrzenie ojca spowodowało, że Julia nigdy więcej nie zapaliła. Jeśli czegoś najbardziej na świecie nie chciała to stracenie jego zaufania. A to się właśnie działo. Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że będzie musiała mocno się starać aby między nią, a tatą było jak wcześniej.
Po ucieczce Julka miała siedzieć w domu i się uczyć. Artur częściej pracował z domu. Zawoził i odbierał swoją czternastoletnią córkę ze szkoły. Któregoś popołudnia wyszedł po zakupy, a Julia włóczyła się po mieszkaniu. Zajrzała do sypialni Artura. Jej wzrok przykuł leżący na biurku błękitny notes. Podeszła i zajrzała do środka choć jakiś głos jej szeptał, że nie powinna tego robić.
Niech ten rok należy do Córki Neptuna – przeczytała i uśmiechnęła się szeroko. Jej dobry nastrój się pogłębił kiedy przejrzała terminarz i zobaczyła piękne grafiki wykonane ręką jej własnego ojca. To mogło oznaczać tylko jedno. Marta nie była mu obojętna. Monice chyba nigdy nie dał tak osobistego prezentu.

Córka Neptuna [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz