Rozdział 31

23 1 0
                                    

Ula zauważyła, że od powrotu z Gdańska Marta nie jest sobą. Któregoś dnia specjalnie poczekała na kończącą trochę później pracę przyjaciółkę i postanowiła wyciągnąć z niej wszystko to, co mogło ją niepokoić. Wyszły ze szkoły i skierowały się do niewielkiej kawiarni na sąsiedniej ulicy Zachodniej. Zamówiły kawę i ciastka, a potem Ula zaczęła zadawać pytania. Początkowo Marta nie chciała mówić, dusiła w sobie prawdziwy powód swojego nastroju i dawała wymijające odpowiedzi. Jednak Ula nie dawała za wygraną i po chwili wiedziała wszystko, co się wydarzyło podczas weekendu w Gdańsku.

Przyparta do muru Marta opowiedziała o tym, co się zdarzyło podczas weekendu. Musiała też opowiedzieć o tym, co ją kiedyś łączyło z Arturem. Nie pominęła faktu, który dodatkowo całą sytuację komplikował. Czyli o tym, że Artur Szydłowski jest ojcem jej uczennicy. W tym Ula nie widziała nic złego zwłaszcza, że klasa Julii kończyła naukę w szkole podstawowej.

Ula uważnie obserwowała koleżankę. Czuła, że relacja z Arturem kosztuje jej przyjaciółkę dużo energii. Niewątpliwie i niespodziewanie dla samej siebie Marta się zaangażowała i teraz nie wiedziała jak się z tego wyplątać. Wyczuła, że koleżanka najchętniej uciekłaby z miasta, ale ze względu na wciąż trwający rok szkolny wyjazd był na razie niemożliwy. Zaproponowała jednak weekend w Narwiańskim Parku Narodowym.

Wynajęły domek w agroturystyce Dolina Biebrzy nieopodal głównej siedziby Biebrzańskiego Parku Narodowego. Na weekend pojechała Marta z Zuzką i Ula z dwójką swoich dzieci – siedemnastoletnim Filipem i dwunastoletnią Justyną. Mąż Uli został w domu dając tym samym koleżankom możliwość swobodnych, wieczornych rozmów. Pobliskie, zbudowane na biebrzańskich bagnach, kładki zachęcały do spacerów. Dziewicza przyroda, wysokie tataraki i trzciny wodne rosnące po obu stronach pomostów, nawoływania dzikiego ptactwa i słońce rzucające promienie na błękitne wody wzbudziły zachwyt tak Marty, jak i Zuzanny. Porośnięte ze wszystkich stron rozlewiska dawały poczucie intymności, skłaniały do refleksji i wyciszenia. Nie pierwszy raz Podlasie pokazało swoją najpiękniejszą odsłonę. Młodzież szła przodem, albo zostawała nieco w tyle aby nie przeszkadzać rozmawiającym rodzicielkom. Marta poczuła, że zaczyna się rozluźniać. W rozmowach z Ulą powoli układała uczuciowy bałagan jaki miała w głowie. Wiedziała, że przed sobą ma dużo pracy, ale postanowiła, że nie podda się urokowi Artura Szydłowskiego.

W niedzielę rano, po wymeldowaniu pojechali do pobliskiego Narwiańskiego Parku Narodowego, w którym główną atrakcją było pokonywanie rozlewisk i kanałów Narwi specjalnymi platformami. Na szczęście poziom wody był wystarczający aby przemieścić z jednego brzegu na drugi, a potem, wśród szuwarów, przejść kilkadziesiąt metrów rozpostartą nad rozlewiskami kładką aby wsiąść na kolejną platformę. Kiedy pokonali całą trasę turystyczno-spacerową wrócili do Śliwna na wieżę widokową. Dziewicza przyroda zapierała dech w piersiach. Soczysta zieleń traw i wodnej roślinności dawała odpoczynek zmęczonym, nauczycielskim oczom.

Do Białegostoku Marta wróciła zrelaksowana, wypoczęta i naładowana pozytywną energią. Na szczęście Artur wyjechał na kilka dni do Kołobrzegu i nie ryzykowała, że się przypadkiem spotkają. Mimo, że wiele spraw sobie poukładała na spotkanie z sąsiadem nie była jeszcze gotowa. Wspomnienie spotkania na plaży wywoływało rumieniec i drżenie ciała. 

Córka Neptuna [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz