Rozdział 6

46 2 2
                                    


Zuzanna zdziwiona patrzyła na matkę kiedy ta w sobotni poranek krzątała się po kuchni.

- Jedziemy gdzieś?

- Pojedziemy na wycieczkę. Nie byłyśmy jeszcze w Tykocinie. Jest ładna pogoda przepłyniemy się po Narwi tramwajem wodnym, może uda się zwiedzić zamek i zrobić piknik – wyliczała Marta.

Nie mogła przyznać przed córką, że stara się nie natknąć na sąsiada z wyższego piętra. Zdawała sobie sprawę, że prędzej czy później będą musieli na siebie wpaść, ale póki to było możliwe chciała spotkanie odwlec w czasie. W związku z tym wymyśliła, że pojadą z Zuzką na wycieczkę do pobliskiej miejscowości. Podlasie budzi zachwyt o każdej porze roku, a ciepła końcówka września sprzyjała poznawaniu okolic Białegostoku. Marta spakowała więc do plecaka przygotowane przekąski i herbatę w termicznych kubkach. Zuzka wzięła Bestię na ręce i po chwili jechały drogą wylotową z miasta.

W czasie kiedy Marta jechała przez podmiejskie miejscowości Artur przygotował dla siebie i córki śniadanie. Następnie próbował dowiedzieć się czegoś więcej o jej nowej nauczycielce.

- A co? Spodobała ci się? – zapytała napastliwym tonem Julka łypiąc okiem znad talerza z tostami posmarowanymi nutellą i miodem.

- Daj spokój. Przecież wiesz, że jestem z Moniką. Pytam bo wydaje mi się, że skądś ją znam – odparł spokojnie przełykając kawę.

Julka prychnęła coś niezrozumiale, ale uważniej spojrzała na ojca. Nie kryła się z tym, że nie darzy sympatią jego dziewczyny. Monika, niespełna trzydziestoletnia, pracownica butiku z sukniami ślubnymi wydawała jej się wyniosła i niesympatyczna. Julka miała wrażenie, że spotyka się z jej ojcem tylko dlatego, że ten ma pieniądze, pozycję i wygląd. Dokładnie w tej kolejności. Zauważyła też, że kiedy poprzedniego wieczora jej wychowawczyni poszła ojciec był dziwnie zamyślony. Nie przyszło jej jednak do głowy, że może to mieć jakiś związek z jego przeszłością.

Po śniadaniu, mimo protestów Julii, Artur odwiózł ją do matki. Przy okazji postanowił osobiście rozmówić się z Joanną.

- Chcę mieszkać z tobą tato – usłyszał cichy głos córki zanim wysiedli pod blokiem na ulicy Mazowieckiej.

Spojrzał na siedzącą obok niego dziewczynę. Westchnął i potarł dłonią gładko ogolony policzek.

- Julka, rozmawialiśmy już o tym nie raz. Nie możesz ze mną mieszkać. Wiesz jaką mam pracę, za często wyjeżdżam żebyś mogła zostawać sama. Tak źle ci z mamą?

- Chcę mieszkać z tobą – powtórzyła dziewczyna po czym zacisnęła usta w wąską kreskę i wyszła z auta trzaskając drzwiami.

Artur z bojowym nastawieniem wkroczył do mieszkania byłej żony. Przy podziale majątku mogła wybrać gdzie woli mieszkać. Zostawił w tej sprawie decyzję po stronie Joanny. Ku jego radości jemu zostało mieszkanie przy Pogodnej. Dużo lepiej czuł się w spokojnej okolicy niż w zatłoczonym centrum. Z postanowieniem nie poddawania się emocjom i z nadzieją na spokojną, rzeczową, rozmowę przystał na zaproponowaną przez Joannę filiżankę kawy. Artur zdawał sobie sprawę, że muszą powściągnąć własne urazy, najważniejsze było dobro Julki.

Tymczasem Marta wykorzystała fakt, że sezon już się kończył i turystów w Tykocinie było niewielu. Udało jej się zostawić auto w uliczce tuż przy zabytkowej synagodze. Zuzka zapięła Bestii smycz i ruszyły na zwiedzanie. Cofnęły się do malowniczego ryneczku. Podziwiając zabytkową architekturę chodziły wąskimi uliczkami miasteczka. Na placu Czarneckiego zrobiły krótki przystanek, a zwiedzanie zakończyły w synagodze wsłuchując się w audioprzewodnika. Ostatnim punktem wycieczki był rejs po Narwi. Czekając aż zbierze się grupa chętnych turystów usiadły pod zadaszoną wiatą we Flisak Parku i zjadły przywieziony prowiant. Płynąc niewielką gondolą słuchały opowiadanych przez przewodnika ciekawostek i podziwiały malownicze widoki. Obie jednogłośnie, kolejny raz, przyznały, że Podlasie zdobyło ich serca. Do miasta wróciły pełne energii. Po krótkim odpoczynku Marta poczuła przypływ natchnienia i usiadła do komputera z nadzieją, że w końcu uda jej się dokończyć powieść.

Po rozmowie z byłą żoną, która jak zwykle pozbawiła go energii Artur pojechał do ulubionej siłowni. Trening przy worku bokserskim i szybki, interwałowy, bieg na bieżni dał mu tak potrzebnego kopa. Wjeżdżając pod blok zauważył niebieską toyotę. Od razu domyślił się do kogo może należeć samochód na gdańskich tablicach. Nie mógł uwierzyć kiedy poprzedniego wieczoru zobaczył stojącą w jego progu Martę. To ona, prawie dwadzieścia lat temu, urwała kontakt, a teraz nagle pojawiła się pod jego drzwiami. I jakby tego było mało okazała się być wychowawczynią jego córki. Córka Neptuna. Tak ją kiedyś nazywał. Uśmiechnął się zerkając raz jeszcze na jasnoniebieskiego yarisa. Szybkim krokiem wbiegł na swoje piętro. Miał niewiele czasu a musiał przygotować się na spotkanie z Moniką.

Marta pisała jak natchniona kiedy usłyszała dobiegające z góry dźwięki gitary. Tym razem to była inna piosenka. A może to była sama melodia? Nie wierzyła w przypadki. Wierzyła jednak, że los bywa przekorny i potrafi na drodze postawić kogoś kogo najmniej spodziewamy się spotkać. Na chwilę przeniosła się wstecz. Zobaczyła chłopaka z ciemnymi, rozwianymi włosami, który siedząc na nadbałtyckiej plaży rysował piękne zachody słońca i potrafił przenieść na papier każdy detal gdańskich zabytków. Pamiętała jak poruszała się ręka Artura kiedy rysował, jak zatracał się w pracy. Z rozmyślań wyrwał Martę głos Zuzki, która oznajmiała, że idzie z Bestią na spacer.

Kobieta wstała od biurka. Dźwięki gitary ucichły. Gdzieś, na korytarzu trzasnęły drzwi, a po chwili na schodach rozległy się kroki. Marta odruchowo wyjrzała przez, wychodzące na ulicę przed blokiem, okno. Zobaczyła wybiegającego z klatki wysokiego mężczyznę, który wsiadł do stojącego niemal pod samą bramą BMW i po chwili ruszył z miejsca.  

Córka Neptuna [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz