Rozdział 8

38 3 1
                                    

Marcie od rana towarzyszyło zdenerwowanie pomieszane z podekscytowaniem. Czas, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, mijał bardzo szybko. Ani się obejrzała, a wybiła godzina trzynasta. Po skończonej ostatniej lekcji zatrzymała Julkę w gabinecie, kiedy już wszyscy uczniowie wyszli wyjrzała na korytarz.

Artur stał na wprost drzwi. Kiedy zobaczył Martę na jego usta wypełzł szeroki uśmiech, który jednak szybko powściągnął. Trzymany w ręku telefon schował do kieszeni marynarki. Uścisnął wyciągniętą w jego stronę dłoń Marty i wszedł za nią do sali. Trzymaną w ręku kurtkę powiesił na oparciu krzesła i usiadł w ławce obok córki. W pocieszającym geście poklepał ją po ramieniu.

Marta, która najpierw chciała porozmawiać z opiekunem uczennicy poprosiła Julkę aby na kilka minut wyszła z sali. Kiedy została sama z Arturem przysunęła sobie krzesło do ławki, w której siedział, i pokazała mu wiadomość, jaką poprzedniego dnia otrzymała od Julii. Artur zaniemówił. Przypomniał sobie rozmowę z córką i jej prośbę sprzed kilku dni. Coś musiało być na rzeczy skoro Julia tak bardzo nalegała aby wprowadzić się do niego. Marta mówiła spokojnie i rzeczowo usilnie starając się lekceważyć wwiercający się w nią wzrok Artura. Wkładała mnóstwo siły i energii aby zapanować nad drżeniem głosu i nie dać po sobie poznać, że go rozpoznała.

Kiedy wyjaśnili główne kwestie zachowania i ocen Julki, Marta ponownie zaprosiła nastolatkę do sali. Wspólnie z Arturem przekazali jej co ustalili, jednak kwestia ewentualnej przeprowadzki na Pogodną została przemilczana. Najważniejsze było aby Julia jak najlepiej przygotowała się do majowego egzaminu ósmoklasisty, a następnie dostała się do dobrego liceum. Po upływie kolejnych kilku minut ojciec i córka wyszli z sali.

- Powiesz mi dlaczego się nie przygotowałaś skoro wiedziałaś, że możesz być pytana? – zapytał spokojnym tonem kiedy zostali sami na pustym korytarzu

- Nie mogłam. Mama przyszła z nowym chłopakiem. Zachowywali się dość głośno i nie mogłam się skupić mimo słuchawek i głośnej muzyki.

Po tych słowach Julka nie żegnając się z ojcem poszła na kolejną lekcję. Wstrząśnięty tym, co usłyszał, Artur wyszedł ze szkoły i skierował się do zaparkowanego po przeciwnej stronie ulicy samochodu. Nie zdawał sobie sprawy z tego co się dzieje w domu byłej żony i jak w tym wszystkim czuje i odnajduje się Julka. A może nie chciał wiedzieć bo tak było wygodniej? Prościej było być dobrym, wyrozumiałym, tatą na każde zawołanie dorastającej córki nie myśląc o trapiących ją kłopotach i tym, że najwyraźniej sobie z nimi nie radziła.

Kierowany nagłym impulsem nie wsiadł i nie odjechał jak planował, ale postanowił poczekać na Martę. Musiał ostatecznie przekonać się, że to ta sama dziewczyna, która zauroczyła go wiele lat temu podczas pobytu w Gdańsku. To była doskonała okazja. Stanął oparty o maskę samochodu i patrzył w stronę drzwi budynku szkoły. Co chwilę ktoś wchodził i wychodził. Rodzice odbierali po lekcjach swoje małe pociechy, grupy starszych uczniów przetaczały się przez dziedziniec.

W końcu ją zobaczył. Szła w długiej, zielonej, sukience wyglądającej spod połów rozpiętego, jasnego płaszcza. Wiatr rozwiewał jej sięgające linii brody brązowe włosy. Zatrzymała się na chwilę zagadnięta przez uczennicę, którą mijała na placu przed szkołą. Kiedy przeszła przez pomalowaną na niebiesko furtkę skierowała się w prawo tak, jakby chciała pójść do pobliskiego supermarketu.

- Marta! – zawołał i podniósł się aby ruszyć na odchodzącą kobietą

Zauważył, że zwolniła kroku, ale się nie zatrzymała. Nie mógł widzieć malującego się na jej twarzy zaskoczenia i rumieńca, który zalał jej policzki. Po chwili jednak znowu ruszyła przed siebie.

- Marta! Córko Neptuna – dodał ciszej. Byli sami na ulicy i dlatego pozwolił sobie zawołać ją w ten sposób.

Z satysfakcją zauważył, że tym razem kobieta zatrzymała się i odwróciła w jego stronę. Stała nieruchomo w miejscu patrząc wprost na niego. Przebiegł przez ulicę i podszedł bliżej. Na twarzy Marty malowała się cała gama uczuć. Odpowiedziała na pozdrowienie przechodzącego obok ucznia. Następnie spuściła wzrok i nerwowym ruchem założyła włosy za ucho.

- Więc to naprawdę ty – powiedział Artur uśmiechając się – tak mi się wydawało, że skądś cię znam.

Marta nadal milczała. Przymknęła oczy bo poczuła, że nagle zakręciło jej się w głowie. Opanowała się jednak.

- Tak, to ja. Witaj Arturze. 

Córka Neptuna [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz