4.

1.1K 34 7
                                    

Od dwóch tygodni byłem zbywany krótkimi wiadomościami i totalnie nie miałem pojęcia dlaczego. Po dzisiejszej rehabilitacji postanowiłem się do niej wybrać, żeby porozmawiać o tym co się z nią dzieje.

—Co do kurwy?—Mruknąłem niezadowolony widząc znajome auto na parkingu pod jej blokiem.

Zignorowałem ten zbieg okoliczności i pojawiłem się pod jej drzwiami pukając energicznie w ich pokrywę. Otworzył je sam Gavira.

—Cześć.—Uśmiechnął się szeroko witając mnie.—Wejdź, Maia jest pod prysznicem.

Zmieszany wszedłem do środka i omiotłem wzrokiem apartament, byłem tam pierwszy raz, a on już nawet nie wiem który.

—Wiesz co, chciałem tylko sprawdzić czy wszystko u niej okej, nie odzywała się za dużo.—Pokiwałem głową podirytowany.—Pójdę już, skoro jest dobrze.

—Oh, jasne.—Uśmiechnął się delikatnie.—Widzimy się jutro? Ferran proponował męskie wyjście.

—Tak, jasne.—Wysiliłem się na odwzajemnienie próbując nie wybuchnąć, kiedy kierowałem się do wyjścia.

Niemalże dostałem wielką szklaną pokrywą uznawaną za łazienkowe drzwi. Wyszła zza nich Maia w samym szlafroku.

—Pedro?—Zmarszczyła brwi zdziwiona moim widokiem.—Coś się stało?

—Nie, nic się nie stało, chciałem Cię odwiedzić ale jak widzę masz gościa.—Odwróciłem głowę w stronę przyjaciela, który opierał się o ścianę przysłuchując się naszej rozmowie.

—Tak, mogłeś się zapowiedzieć.—Uśmiechnęła się delikatnie a ja poczułem jak się rozpływam pod wpływem tego gestu, na chwile zapominając o tym jak zostałem właśnie zdradzony.

—Do zobaczenia.—Odwzajemniłem uśmiech niechętnie i wyszedłem z jej mieszkania kierując się do siebie.

Chciałem wrzeszczeć, dawno nic mnie tak nie zirytowało jak dzisiejsze zajście. Jak mogła tak szybko przerzucić się na niego? Jak Pablo mógł to zrobić wiedząc, że mi się podoba? Miałem wiele pytań ale niestety mało odpowiedzi.

Maia

Kiedy zobaczyłam go, stojącego centralnie przede mną, zmiękły mi nogi. Tym bardziej patrząc na sytuację w której właśnie się znajdowaliśmy. Nie widziałam go dwa tygodnie, odpisywałam mu krótkimi wiadomościami w międzyczasie opanowując spam od Paéza, który sam się przejął moim wyjściem z tamtego spotkania. Trochę się do siebie zbliżyliśmy, spędzaliśmy dużo swojego wolnego czasu razem i bardzo się polubiliśmy. Ja natomiast cały czas w głowie to jak mnie potraktował Pedri. Nasza relacja nie była długa ale intensywna na tyle, że pozwolił mi wkroczyć do swojego grona znajomych, zajmując się mną jak swoją dziewczyną. Gavi tylko mnie utwierdził w tym, że powinnam skupić się na sobie i na nauce. Nie musiałam się wtedy przejmować piłkarzem, który nie chciał ode mnie nic więcej poza moim ciałem.

—Hej, dobrze się czujesz?—Stanął przede mną mój gość.

—Nie, nie jestem w stanie wyjść.—Pokręciłam głową lekko zdenerwowana, poszłam szybko do kuchni wziąć leki uspokajające.

Połknęłam tabletkę popijając ją wodą i czekając aż kortyzol w moim organizmie powoli się ustabilizuje.

—Spokojnie.—Przytulił mnie do siebie, co dało mi chwilowe ukojenie zanim lek zacznie działać.—Potrzebujesz czegoś?

—Możemy po prostu posiedzieć w domu? Czuje się teraz jak najgorsze gówno.—Odchyliłam głowę do tylu próbując odgonić łzy.

—To przez niego?

amor en el aire | pedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz