Tamtą noc spędziliśmy bez snu, płacząc w swoich ramionach i przyznając się do wszystkich niedogodności życia. Mam wrażenie, że zbliżyło nas to o wiele bardziej niż pozostałe trzy miesiące, kiedy się spotykaliśmy. Minął tydzień od tamtej sytuacji, a my prawie się nie widzieliśmy, bo nasze drogi rozeszły się w sprawie treningów i nauki. Dzisiaj był dzień kiedy mieliśmy się zobaczyć. Wielkie Él Clásico. Od rana czułam gulę w gardle, która narastała z każda godziną bliżej meczu.
—Cześć.—Uśmiechnęłam się widząc w moich drzwiach chłopaka.
Nim się obejrzałam zostałam podniesiona do góry i przytulona mocno do umięśnionego ciała Pedro.
—Baaardzo tęskniłem.—Zaśmiał się przytwierdzając mnie do ściany.
Jego biodra były oplecione moimi nogami, a szyja ramionami. Natomiast nasze usta po chwili również znalazły swoją drogę, tak samo jak języki.
—Maia.—Mruknął w moje usta zadowolony.
—Cicho bądź, ja też się stękniłam.—Zaśmiałam się i znowu przyciągnęłam go do pocałunku.
Oczywiście, że musiałam zrobić mój makijaż i włosy od nowa.
—Wiesz... nie wyjdę dziś na długo, może nawet w ogóle, ale chciałbym żebyś założyła moją koszulkę.—Pocałował moją skroń zadowolony, gdy tylko uspokoiliśmy oddechy.
—Oczywiście.—Odetchnęłam przysuwając się jeszcze bliżej niego i wdychając zapach jego perfum.—Nie zawiodę Cię.
—Jeśli będziesz krzyczeć głośniej niż przed chwilą to się obrażę.—Ugryzł delikatnie moje ucho łapiąc mnie w talii.
—Te twoje głupie teksty Cię kiedyś zgubią.—Roześmiałam się pesząc.
—Gubię się w twoich oczach.—Parsknął i zaczął się kręcić po łóżku zwijając się ze śmiechu.
—Dobra wiedziałam, że jesteś niepoważny.—Pokręciłam głową kręcąc z niego bekę i założyłam na siebie majtki i jego koszulkę.
—Cholera jesteś taka piękna.—Jęknął niezadowolony przykrywając się poduszką, żeby na mnie nie patrzeć.
—I co? Nie możesz na mnie patrzeć?—Rzuciłam w niego pustą butelkę.
—Mhm.—Wyburczał w materiał.—Tak przed meczem mnie tu męczysz.
—Męczę? Zrobiłam Ci takie cardio, że powinieneś mieć dość.
—Nigdy nie będę miał Cię dość.—Rzucił we mnie poduszką.—Dobra, czas się ogarniać, zaraz muszę jechać na trening.
—Tylko na chwilę do mnie przyjechałeś?—Wydęłam usta niezadowolona.
—Nie pozbędziesz się mnie w nocy.—Puścił mi oczko i podszedł nagi w moją stronę.
—Ubierz się.—Zakryłam oczy.
—Widziałaś mnie w każdym wydaniu.—Pstryknął mnie w nos i się roześmiał.
Odkryłam oczy.
—Ale ja też nie mogę na ciebie patrzeć, bo zajmę Ci dużo miejsca w napiętym grafiku.—Popchnęłam go palcem i odwróciłam się na pięcie, aby wyjść z pokoju.
—Czyli koniec tego dobrego?—Burknął i założył bokserki.
—Nie zjesz ze mną prawda?—Weszłam do kuchni wyciągając z lodówki coś na przegryzkę.
—Niestety nie, muszę zaraz jechać na trening a później na lunch z całą drużyną.—Pocałował mój kark.—Ale wieczorem zjemy coś dobrego jasne?

CZYTASZ
amor en el aire | pedri
Fanficwalka o złotą piłkę nie może równać się walce o życie, jednak mogą iść ze sobą w parze. Tak jak robili to oni, mimo wielu trudności. Jest to zwyczajne opowiadanie o silnym i dość beztroskim uczuciu, które wzrosło między dwoma osobami z zupełnie inny...