17.

1.1K 35 1
                                    

Cały dzień szykowałam się na wieczór z Cataliną.

Nikt w to nie uwierzył, leżałam na kanapie i miałam totalnie wyrąbane. Wiedziałam, że dla niej nie ma co sprzątać bo pewnie będzie chciała wywalić pół mojej szafy na środek sypialni. Dziewczyna ta łagodnie mówiąc była chodzącym bałaganem, co zupełnie mi nie przeszkadzało, bo sama taka byłam. Zaczęłam zauważać wiele podobieństw między nami, co zbliżało mnie do niej i pozwalało traktować jak przyjaciółkę. Niezbyt to pasowało moim znajomym, niewiele się z nimi spotykałam przez ostatnie dwa miesiące. Przykro mi, bo nigdy nie chciałam być taką osobą w związku, która olewa swoich najbliższych dla chłopaka. W końcu przecież nie znamy się tak długo, ale mam wrażenie jakbym odżyła. Zmiana otoczenia sprawiła, że chcę wyjść z tego dołku i jestem w stanie znaleźć powody by żyć. Wśród nich nie byłam w stanie, a Pedro? Uciszył mój wewnętrzny ból, któremu nie dawałam rady od lat i dał mi miłość, przyjaźń i perspektywy. Moje rozmyślania na temat życia przerwał mi dzwonek telefonu.

Cześć, skończyłem trening.Usłyszałam szczęśliwy głos Pedro.

I jak? Nie boli Cię nic prawda?Zapytałam zmartwiona stanem jego nogi.

Nie boli, ale boli serce, że się dziś nie zobaczymy.Westchnął teatralnie.

Ah tak? I kto się zajmie tym twoim biednym sercem?Mruknęłam przeciągając się.

Myślałem, że taka piękna szatynka o imieniu Maia, ale widzę, że jej nie przekonam.

Catalina przychodzi dzisiaj na noc, wiesz przecież.

Wiem, ale będę musiał spędzić wieczór z Ferranem i Pablo.Burknął niezadowolony.

Zaproście Felixa.Palnęłam jak największa idiotka.

Dobry pomysł, a potem wpadniemy do ciebie i zeswatamy rudą z nim.Klasnął w dłonie jakbym wpadła właśnie na najlepszą intrygę na świecie.Albo pokaże mu gdzie jego miejsce.

I co? Będziesz mnie całował co pięć sekund i mi słodził, żeby się odwalił?

Bardzo możliwe, a potem zostanę na noc i pomacham mu przez drzwi kiedy będzie wychodził.

Jesteś okropny dla swojego nowego kolegi.

Gdyby nie podbijał do mojej dziewczyny to bym nie był. Widzimy się o dwudziestej mi amor.Powiedział rozłączając się a ja tylko westchnęłam.

Muszę powiadomić Catalinę, że będziemy miały gości i szykuje się pojebany wieczór.

—Czy moja najfajniejsza koleżanka ma ochotę na wino?!—Krzyknęła wchodząc do mojego mieszkania.—Bo wzięłam trzy butelki!

—Świetnie, przyda się.—Odetchnęłam z ulgą zabierając od niej szkło żeby odnieść je do kuchni.

—A to czemu? Gołąbeczki pokłócone?—Zmarszczyła brwi ściągając swoje kozaki.

—Wręcz przeciwnie, mój idiota uznał, że świetnym pomysłem będzie przyjście tu i zaproszenie Félixa.—Wyciągnęłam kieliszki.—Przepraszam, że znowu nam babski wieczór zakłócają.

—Oj tam, mamy jeszcze chwilę na ploteczki i resztę nocy jak wyjdą, nawet jeśli ten zapatrzony w Ciebie dupek tu będzie.—Zaśmiała się i stanęła obok mnie żeby złapać za alkohol.

amor en el aire | pedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz