29

1.6K 50 21
                                        

—Ale jak to wymiotowałaś krewetkami?—Zmarszczył brwi odkładając torbę sportową w korytarzu.

Wszyscy dzisiaj świętowali razem, on postanowił zostać w domu i celebrować ten dzień ze mną.

—Najwyraźniej nie zjem ich przez następny rok.—Wzruszyłam ramionami i ściągnęłam buty.—Przepraszam, że dzisiaj Ci o tym powiedziałam, powinieneś zapijać wygraną.

—Wiesz, że i tak bym nie wypił.—Pokręcił głową kładąc ręce na moich biodrach.—Zwieńczyłaś naszą wygraną najlepszą informacją na jaką mogłem czekać.

—Pedro?—Pogładziłam jego pierś.

—Tak?

—Naprawdę cieszę się z tego dziecka.—Pociągnęłam nosem, naprawdę czułam się strasznie rozemocjonowana tym wszystkim.

—Ja też, tylko nie rozumiem, jak to się stało? Brałaś przecież tabletki.

—Musiałam parę razy zapomnieć, a ty mieć naprawdę silne geny.—Zaśmiałam się prawie płacząc.

—Obiecuję, że zrobię wszystko, żebyśmy mieli piękne i spokojne życie.—Przejechał swoim nosem po moim.—Wiem, że dla ciebie to dużo, twoja psychika może być dalej słaba...

—Dam radę, po prostu w ciągu roku zdążyłam wziąć ślub, przeżyć stratę brata, zaręczyć się, wyprowadzić i zajść w ciążę.

—I dałaś radę, zmiany nie są Ci straszne, a ja zawsze przy tobie będę. Nawet jeśli nie jesteś pewna naszej przyszłości, ja to wiem. Nawet gdybyśmy nie byli razem, zawsze będziesz najważniejszą kobietą w moim życiu i nie pozwolę żeby coś ci się stało.

Pocałowałam go, z całą swoją miłością jaką chciałam mu przekazać. Namiętnie i żarliwie muskałam jego usta wplatając w jego włosy swoje palce. Czułam jak przenosi mnie na stół w jadalni, kładąc na nim powoli.

—Dzisiaj na spokojnie.—Szepnął ściągając ze mnie materiałową spódniczkę, a po chwili koszulkę.

—Założyłam to dla ciebie.—Uśmiechnęłam się zadziornie zachęcając go do obserwowania mojej sylwetki.

—Nawet jakbyś założyła okresowe gacie to byłabyś tak samo seksowna.—Parsknął pod nosem strzelając z gumki moich majtek, po czym sam zaczął się rozbierać.

Pedro delikatnie całował moją szyję rozluźniając moje napięte mięśnie swoim dotykiem. Schodził nim coraz niżej obdarowując pocałunkami piersi, obojczyki i ramiona wędrując do brzucha. Rozpływałam się pod ich wpływem i pozwalałam mu na każdy ruch, który wykonywał. Mój komplet bielizny wylądował na ziemi, tworząc z naszych ciuchów nowy dywan.

—Jesteś idealny.—Złapałam dłonią za jego kark i przysunęłam do siebie.

—Maia...—Powiedział cicho patrząc w moje oczy i ścisnął delikatnie moje biodra.

—Kochaj się ze mną.—Szepnęłam w jego usta wiedząc, jak bardzo to na niego działa.

Przeniósł nas do sypialni, trzymając mnie mocno w swoich ramionach po czym ułożył na miękkim materacu. Przekręcił mnie na brzuch, na wprost dużego lustra, co podniecało mnie jeszcze bardziej niż normalnie, w końcu mogłam zobaczyć wszystko co robi. Bezczelnie patrzyłam się w odbicie, kiedy brunet ustawiał mnie według swoich preferencji. Jęknęłam cicho gdy we mnie wszedł, a w brzuchu rozpętało się istne stado motyli. Zsynchronizowaliśmy ze sobą nasze ruchy, jak zwykle pasując do siebie idealnie i oddaliśmy się przyjemnościom. Co jakiś czas na moich pośladkach lądowały klapsy, a z moich ust wylatywały przekleństwa. Jeśli seks przed ślubem jest grzechem, to dlaczego zawsze wspominam Boga, kiedy jestem blisko szczytu? Parę ostatnich pchnięć pamiętam jak przez mgłę, głośno dyszałam jego imię w kółko, kiedy on mruczał z przyjemności i również kończył. Wspólnie opadliśmy z uśmiechami na poszewki dopiero co zmienionej kołdry, od razu przytuliłam się do jego ciepłego ciała, zaciągając się jego zapachem. Właśnie leżałam obok Pedro Gonzaleza, spełnienia moich najskrytszych marzeń, mężczyzny, który kochał mnie bezgranicznie, tak samo jak ja jego. Wspólnie pieczętowaliśmy nasza miłość, wsłuchiwaliśmy się w niemiarowe bicie naszych serc i pozwalaliśmy sobie na krótkie buziaki, których codziennie chciałam więcej i więcej.

amor en el aire | pedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz