7.

1.4K 42 13
                                    

—Zabiorę Cię na randkę, teraz.—Ścisnąłem delikatnie jej dłoń, której nie puściłem.

Byłem totalnie trzeźwy, nie wypiłem nawet kropelki żeby świadomym wrócić do jej mieszkania i móc z nią spędzić czas.

—Gdzie mnie zabierzesz?—Uśmiechnęła się szeroko i pomachała naszymi rękami.—Poszłabym na plażę.

—Pójdziemy, ale mam jeszcze fajny pomysł.—Przysunąłem ją bliżej siebie i oplotłem ją w pasie.—Wyglądasz dzisiaj najpiękniej na świecie.

Zatrzymała się i spojrzała, obdarowując mnie pełnym miłości i ciepła spojrzeniem. Mam wrażenie, że poczuła to jak wygląda w moich oczach i jak bardzo mi się podobała. Bez słowa zaprowadziłem ją pod koło widokowe, abyśmy mogli obejrzeć Barcelonę z loku ptaka.

—Chciałem Cię tu zabrać jutro, ale skoro widzimy się już dzisiaj to po co mamy czekać?—Wyjaśniłem stając w kolejce po bilety, gdy już zapłaciłem za nasze, pomogłem jej wsiąść do naszego wagonika.

—Skąd w tobie tyle romantyzmu?—Ułożyła głowę na moim ramieniu czekając aż ruszymy.

Nie odpowiedziałem na to pytanie, sam nie wiedziałem co się ze mną dzieje i chyba nie chciałem mówić o uczuciach do niej, byłem pewny, że to za szybko. Patrzyliśmy wspólnie na rozpościerający się pod nami widok oświetlonej stolicy Katalonii, najpiękniejszego miasta w jakim kiedykolwiek byłem. Kochałem te miejsce, było moim drugim domem, zaraz po Tegueste. Tutaj, w sercu wybrzeża Hiszpanii znajdowało się moje szczęście, kariera i przyszłość, a teraz może i nawet miłość?

—O czym myślisz?—Powiedziała cicho szatynka zwracając na mnie swoją uwagę.

—O życiu.—Powiedziałem najbardziej oklepaną odpowiedź, ale nie skłamałem.

Skinęła tylko głową na moją odpowiedź, jakby chciała usłyszeć coś innego, tylko co? Chciała żebym podał jej wszystko na dłoni bez żadnej nutki tajemnicy i niepewności?

—Zrobię Ci zdjęcie.—Wstała żeby usiąść naprzeciwko ale szybko pociągnąłem ją na swoje kolana.

—Zrobisz nam zdjęcie.—Przyłożyłem usta do jej skroni i przytuliłem od tyłu. Ona zaśmiała się pod nosem i zrobiła nam pare zdjęć.—Od razu proszę wysłać.

—Już wysiadamy, jak stanę na nogach to ci prześlę.

Wyszliśmy z kapsuły i przystanęliśmy na chwilę żeby kupić coś ciepłego do picia, padło na podgrzewaną sangríę. Kiedy już trochę się rozgrzaliśmy, zaczęliśmy iść w stronę plaży, na szczęście w ciemnościach nie byłem aż taki rozpoznawalny. Ściągnąłem z siebie marynarkę i usiedliśmy na piasku wpatrując się w szumiące fale. Taka zwykła czynność, którą nie raz robiłem sam czy z bratem, a sprawiała niesamowitą satysfakcje kiedy mogłem posiedzieć w przyjemnej ciszy z ulubioną osobą.

—Maia? Mogę Cię o coś spytać?—Przerwałem głuchotę między nami, oddychając miarowo.

—Oczywiście, że tak.

—Czy przekroczyłem twoje granice?—Odwróciłem wzrok prosto na siedzącą obok mnie dziewczynę.

—Nie.—Pokręciła głową.—Lubię kiedy jesteś stanowczy i pokazujesz swoje uczucia.

—W takim razie mogę Cię pocałować?—Uśmiechnąłem się cwaniacko unosząc brew.

—Nie, jak wrócimy do mieszkania, nie chcę żeby ktoś nam zrobił zdjęcie.—Szturchnęła moje ramię co poskutkowało niezadowoleniem z mojej strony.

—Poznasz mnie jutro ze swoimi znajomymi?

—To trochę za wcześnie, a oni są dość... dziwaczni.—Zaśmiała się na wspomnienie o swoich bliskich.

amor en el aire | pedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz