„Jestem potworem"

711 32 2
                                    

Tykanie zegara, nic więcej
W głowie miałam tysiące myśli które nie ustawały, tym bardziej przez kobietę która ewidentnie miała mnie gdzieś i po prostu sobie wyszła
Wstałam z metalowego łóżka tykając z nogi na nogę, czułam się o wiele lepiej niż wczoraj, przynajmniej fizycznie, podeszłam do wiszącego na ścianie lustra
Popatrzyłam na swoje słabe brązowe włosy i bladą twarz, jak bardzo mnie to zniszczyło
Wyszłam na korytarz, nie było tu jakoś najgorzej ale ściany mogli odmalować
Przeszłam pare metrów i usłyszałam płacz niemowlęcia
Moje serce zabiło dwa razy szybciej a oddech się zatrzymał
Popatrzyłam w stronę otwartych drzwi i ujrzałam tam leżącą blondynkę z dzieckiem na rekach, nic nie mówiąc weszłam do sali i usiadłam na krześle obok
Czułam się jak chodzący trup, bez uczuć i emocji

-Hej? Wszystko okej?- zagryzłam wargę bo zapewne wyglądałam jak jakaś psycholka
Zaprzeczyłam ruchami głowy i popatrzyłam na niemowlę
Jesteś potworem Camila

-Przepraszam cię, jestem Camila- próbowałam panować nad swoim głosem ale średnio mi to wychodziło

-Nie szkodzi, jestem Taylor- ukazała rząd białych zębów a ja posłałam jej slaby uśmiech
-Coś się stało? nie wyglądasz za dobrze- kołysała w ramionach dziecko a ja ujrzałam mroczki przed oczami

- Zabiłam je- opuściłam głowę ale ta nie wykonała żadnego ruchu który by ja zdziwił  
-Byłam w ciąży i poroniłam, może gdybym wcześniej poszła się zbadać, wtedy bym wiedziała i uważała na siebie i dziecko a tak zjebałam na całego i to jest moja wina- ujrzałam w jej oczach smutek ale i zrozumienie

-Camila, pod żadnym pozorem nie możesz sobie wmawiać, że to twoja wina tym bardziej kiedy nie wiedziałaś, rozumiem cię bo przed tym małym cudem również poroniłam i nie wspominam tego za dobrze, ale pamiętaj to nie jest twoja wina- te słowa obijały mi się o głowę, może rzeczywiście tak jest?
Może to nie moja wina, ale... cholera gdybym działała wcześniej

-To dziewczynka?- wskazałam palcem na małą a ta pokiwała głową na tak
Nigdy nie myślałam o dzieciach, w sensie kiedyś mi się to obiło ale nie spodziewałam się tego teraz
-Mogłabym?- zapytałam nieśmiało a ta wstała z metalowego łóżka, owinęła dziecko pieluszką i pokazała mi jak ją wziąć
Trzymałam na rękach małą istotę, bardzo małą, to było tak niesamowite ale i niedorzeczne
W moim oczach ponownie ukazały się łzy a ja nie byłam w stanie ich powstrzymać, to wszystko było silniejsze ode mnie
Oddałam dziecko kobiecie i wyszłam z pomieszczenia przepraszając
Potrzebuje jej teraz, cholernie jej potrzebuje
Jej ciepłych silnych ramion, jej mocnego dotyku, smaku ust, całej jej
Stałam na pustym korytarzu osuwając się na zimną i nieprzyjemną podłogę
Schowałam głowę w swoje kolana i ciągałam lekko za swoje włosy
Byłam jak w transie, nie wiedziałam co się dzieje, czułam się źle, cholernie źle, ogarnęła mną pustka przez nadmiar negatywnych emocji

-Camz?- usłyszałam jak przez mgłę, czy ja śnie? dalej tkwiłam w tej samej pozycji i lekko się bujałam
Chyba mam już halucynacje
Głowa pulsowała mi jak szalona z resztą tak samo serce, miałam wrażenie, że robie się coraz bledsza
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramiona

-Camila, kurwa co ty tu robisz?- uniosła moją głowę a ja mrużyłam oczy, to ona?
To nie sen?

-Ty...ty - nacisnęłam słabo na jej klatkę piersiową ale nie miałam siły aby powiedzieć więcej

-Wiem, jestem zjebaną idiotką, ale teraz idziemy do sali Camila- uniosła mnie na rekach i skierowała w stronę sali

Lauren's POV
Położyłam kruchą brunetkę na łóżku, byłam wkurwiona, dlaczego ona wyszła? i dlaczego nie ma tu żadnych lekarzy do kurwy
Po tym jak wyszłam ze szpitala musiałam to wszystko przemyśleć, za dużo informacji na raz, wyznanie Cabello i to co się stało
Jej matka po powrocie wszystko mi opowiedziała a ja jak zwykły tchórz siedziałam w domu
Zjebałaś Jauregui, ale nie straciłaś, wiec walcz

-Lo...- usłyszałam cichy głos i złapałam za zimną dłoń latynoski, na sam jej widok pękało mi serce a co dopiero kiedy pomyśle sobie co właśnie przeżywa
-Boli mnie- złapała się za brzuch a ja zawołałam lekarza
Patrzyłam jak podają jej tabletki a Camila spokojnie zasypia
Sama przysunęłam  krzesło i bezpiecznie oparłam je o ścianę, spędzę tu resztę jej pobytu i mam w chuju to, że będzie to jakieś ledwo się trzymające krzesełko
Po chwili sama zapadłam w trans i oczy zaczęły mi się kleić

-
Rozbudziły mnie hałasy dochodzące obok mnie, otworzyłam zaspane oczy i ujrzałam jak matka Cabello siedzi razem z nią na łóżku i o czymś rozmawiają
Spojrzałam z ulgą na brunetkę która dziś miała się o wiele lepiej, żywnie prowadziła z matką rozmowę, niestety nie zrozumiałam o czym

-Lauren, dziecko jak się czujesz?- Sinuhe mnie zauważyła i obydwie obróciły się w moją stronę
Napotkałam wzrok Cabello który nie był za miły
Czego ja się spodziewałam, zostawiłam ją w najgorszym momencie

-Mogło być lepiej ale nie ja tu jestem najważniejsza- wskazałam ręką na leżąca przede mną latynoske a ta poprosiła matkę o wyjście

Chwilę trwałyśmy w ciszy bo żadna z nas nie odważyła się odezwać

-Camila, ja przepr...- chciałam przeprosić za swoje zachowanie, ale w jednym momencie poczułam szybko lądującą dłoń dziewczyny na policzku
Kurwa!
Zasyczałam i złapałam się za czerwony policzek
Ta za to nawet na mnie nie spojrzała i splotła ręce na piersiach
Należało mi się, zrozumiałam

-Wiesz jaki to ból? kiedy zostawia cię najważniejsza osoba w życiu, kurwa Lauren nawet nie wiesz jak bardzo cię potrzebowałam, czy ty wiesz co ja przeszłam?- tym razem odwróciła głowę w moją stronę czym ujrzałam jej zranione spojrzenie oraz łzy skapujące po policzkach
Auć
-To we mnie było, rozwijało się a ja tak zwyczajnie to zabiłam rozumiesz? jestem potworem, jestem niczego warta Lauren- dziewczyna szlochała a mnie zatkało
Jakim kurwa cudem ona tak myśli?
Przecież to nie jest jej wina
W szybkim tempie przesiadłam się na łózko i odwróciłam jej głowę w moją stronę

-Camila, popatrz mi w oczy- ujęłam jej twarz w moje obie ręce a mój ton był poważny
Za żadne skarby nie pozwolę jej tak o sobie myśleć
Napotkałam czekoladowe tęczówki brunetki i delikatnie przetarłam jej słone łzy
-Pod żadnym pozorem nie mów tak o sobie, to nie jest twoja wina skarbie, nie miałaś na to wpływu, zrozum to proszę- zwyczajnie przy niej miękłam, mój głos się załamywał a oczy szkliły
-Pamietasz naszą słodką tajemnice? Zależy mi na tobie cholernie Cabello bo cię Kocham -wyszeptałam te trzy słowa a na moim ciele pojawiły się dreszcze, te przyjemne dreszcze
Jak dawno nie wypowiadałam tych słów?

——
No i macie lepszy rozdział, zbliżamy się do końca kochani<3

SEX FRIENDS- camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz