rozdział 8

1K 26 2
                                    

Już miałam wchodzić do pokoju kiedy usłyszałam czyjąś rozmowę.

Odeszłam od drzwi i ruszyłam powoli w stronę gabinetu taty.

-Tak Camila...przyjadę do niego w
weekend.
Stanęłam przed drzwiami, dzięki czemu wyraźnie słyszałam rozmowę taty.
I chwila
jaka Camila?

-mhm, dobrze. Do zobaczenia.
Rozłączył się i kiedy usłyszałam odsuwanie krzesła, popędziłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i podeszłam do szafy.

Wyciągnęłam szare spodnie dresowe i nakładaną szarą bluzę z jakimś logo.

Przebrałam się i zeszłam na dół. Przy wyspie kuchennej siedział Nathaniel, popijając kawę.

-Udław się tym.
Szepnęłam i uśmiechnęłam się psotnie, na co ten uniósł brwi.

-Przestań być taka dziecinna Lizzy.
Szepnął również, a ja zmarszczyłam brwi.

Jestem dziecinna? Pff ah taki jest.

Przewróciłam oczami i wyszłam do przedpokoju by założyć buty.

Schyliłam się aby zawiązać buty, kiedy nagle poczułam kogoś obecność za sobą, a później ta osoba złapała mnie za biodra i przyciągnęła tak że dotykałam...swoim tyłkiem jego..jego kroczy.

Nathaniel...

-Nie wypinaj się tak..
Szepnął pochylając się nad moim uchem.

Gwałtownie się wyprostowałam ale to nic nie pomogło. Nathaniel przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej.

Poczułam się niekomfortowo, bo dokładnie czułam to co miał..tam..

-Puść.
Mruknęłam a mój głos był dziwnie zachrypnięty.

-Coś się stało kwiatuszku..?
Spytał drwiąco.

Naprawdę zaraz go kopnę.

Brunet przejechał językiem po mojej szyi, a ja wypuściłam powietrze ze światem. Jego ręce zjeżdżały coraz niżej. Z bioder na talię, a później na tyłek.

-Nathaniel mówię serio...
Jęknęłam, kiedy jednocześnie ścisnął moje pośladki i przygryzł płatek ucha.

Zaśmiał się złośliwie a później mnie puścił.

-Do zobaczenia kwiatuszku.

I odszedł. Odszedł zostawiając mnie samą z...podnieceniem. Dolna część ciała mi pulsowała i poczułam jak robi mi się mokro. Jego dotyk tak na mnie działa, nie może tak być. Jest wspólnikiem mojego ojca.

Ale nic nie poradzę na to, że kiedy czuję jego dotyk to zrywa się w moim brzuchu stado motyli i dolna część ciała mi przyjemnie pulsuje.

Zawiązałam szybko buty, nałożyłam na siebie czarną kurtkę i wyszłam z domu. W białym Mercedesie czekała zniecierpliwiona mama.

Kiedy wyszłam oberwało mi się wrogim spojrzeniem. Uśmiechnęłam się do niej niewinnie i zapięłam pas.

-Następnym razem te ruchy szybsze.
Pokręciła moja mama głową i ruszyła.

Jestem ciekawa jak będzie wyglądać moja sukienka. I czy mi się spodoba.

Po 30minutach mama zaparkowała przed budynkiem naszej znajomej projektantki.

Żołądek mi się niemiło ścisnął, na samą myśl o ostaniej wizycie u niej. Nie lubiłam jej, przez nią w tamtym roku narobiłam sobie sporo kompleksów, przez jej wyzwiska że jestem gruba. Oby dzisiaj tak nie było.

zakazany związek||Część.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz