Rozdział 11

1K 25 5
                                    

-Jestem tego w stu procentach pewna!!

Krzyknęłam, kiedy dziesiąty raz tłumaczyłam Sam że zabezpieczyliśmy się z Nathanielem.

-Napewno? Nie będzie małych Nathanielków?
Dopytała wystraszona.

Zaczynała grać mi na nerwach.
Od tego co zaszło między mną a Natahnielem minął dzień. Jeden jebany dzień. A mnie nadal bolała dupa. Zaczęłam żałować że zwierzyłam się z tego mojej stukniętej przyjaciółce.

-Tak, Samantho Miller!
-Okej Okej.
Westchnęła i oparła się o szafke

Była środa. Środa dzień loda. Więc naszą pierwszą lekcją była Historia.

-Chodź, bo się spóźnimy.
Sam złapała mnie za rękę i tak weszłyśmy do sali gdzie miała odbyć się lekcja.

Nikogo oprócz nas i kilku osób nie było w klasie, więc idealnie żeby się pouczyć.

Usiadłam tam gdzie zawsze i otworzyłam książkę. Lubiłam pouczyć się przed lekcją wrazie miałaby być kartkówka. Uczę się w domu ale lepiej sobie powtórzyć jeszcze przed lekcją. Historia to był przedmiot który średnio lubiłam, przez to że poprostu jest nudna.

Minęło kilka chwil aż w końcu lekcja się zaczęła. Tradycyjnie nie obyło się bez uwag skierowanych do chłopaków którzy dokuczali biednemu Alexowi.

-Wyciągamy karteczki.
Usłyszałam i westchnęłam.

No pięknie. Może i jestem najlepszą uczennicą ale kartkówek i sprawdzianów to ja pisać nie lubię.

-Cholera nic nie umiem.
Szepnęła Samantha siedząca obok mnie.

Nie lubiła się uczyć, dlatego nie miała też super ocen. Ale od czego ma mnie.

-W drugim będzie odpowiedź "B"
Szepnęłam, patrząc uważne na miejsce gdzie siedział Pan od Historii.

Lekcja minęła dość szybko, więc cieszę się.

Usiadłyśmy z Sam na parapecie, na szkolnym korytarzu i zaczęłyśmy rozmawiać. Chwilę później dołączył do nas Piter.

-Slyszałem że Jessica spadła ze schodów.
Zaśmiał się Piter na co z Samanthom wymieniliśmy wymowne spojrzenia, a potem prychnęłyśmy.

-Chwila...to wasza sprawka.
Zgadnął Piter.

-No powiedzmy że wczoraj przed dosłownie przypadek, ją zepchnęłam.
Mówiąc "przypadek", zrobiła w powietrzu cudzysłów.

-Moja krew. Chodź no niech cię ucałuje.
Rzucił się Pit na Sam i zaczął ją całować.

Jeśli oni kiedykolwiek zerwą, to ja nie wierzę już w miłość. Ta para była idealna. Byli nierozłączni i kochali się bez granic.

-Dobra ja lecę na wf. Widzimy się potem.
Rzucił Pit na odchodne.

Za to my mamy biologię.

-Zrywamy się?
Jęknęła moja przyjaciółka wieszając się na moim ramieniu.
Sam dosłownie nienawidziła biologii.

-Nie mogę, dzisiaj mnie pyta.
Zasmiałam się i złapałam ją za rękę i ruszyłam w stronę sali biologicznej.

-Ughh, nienawidzę cię.
Powiedziała płaczliwie na co cmoknęam w powietrzu.

-Tez cię kocham.

Lekcja biologii była przyjemna. Dostałam 5 z odpowiedzi ustnej, czego by chcieć więcej.

Dzień jak każdy minął dosyć szybko. Zabrałam się wraz z Samanthom na jej trening ,bo i tak nie mam nic do roboty.

-A jak tam przygotowania do Balu?
Spytała kiedy byłyśmy już w szatni gdzie była reszta dziewczyn z drużyny.

zakazany związek||Część.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz