Rozdział 19

998 34 14
                                    

Boże jaka ja byłam głupia, nie powinnam była wskakiwać mu do łóżka przy najbliższej okazji, czuję się jak taka dziwka. O on niech się do mnie nie zbliża chociażby na centymetr bo go zatłukę.

Byłam już koło domu, ale kiedy zobaczyłam auto rodziców ja podjeździe starłam łzy z policzków i westchnęłam. Czas założyć maskę z uśmiechem.

Weszłam i odrazu zaczęłam szukać wzrokiem rodziców, stęskniłam się za nimi i jestem wdzięczna bogu że wrócili tak wcześnie. I wtedy ich zobaczyłam, mama stała przy kuchence i coś smażyła za to tata siedział przy stole i rozmawiał z kimś przez telefon, wydając się spięty i zdenerwowany. Ale to normalne, często się denerwuje jak dzwonią do niego z firmy czy tam skądś.

-cześć mamo, cześć tato.
Uściskałam mamę, na co ta szeroko się uśmiechnęła i również mnie objęła. Brakowało mi tego, wchłaniałam jej ciepło i zapach którego tak strasznie mi brakowało, te dni bez nich nie były jakoś złe ale teraz wiem że bez nich jest ponuro, mimo że nie spędzamy ze sobą jakoś mega dużo czasu.

Oderwałam się od mamy by podejść do taty i go uściskać, na moje zdziwienie ten wystawił rękę zagradzając mi drogę i bez żadnego spojrzenia w moją stronę wstał i poszedł na górę. Nigdy tak nie robił, wręcz przeciwnie aż wpychał mnie na swoje kolana byleby tylko mnie przytulić i wycałować. To w nim najbardzije kochałam że zawsze był taki otwarty, troskliwy i traktował mnie jak swoją małą księżniczkę. Dlatego coś boleśnie ścisnęło się w moim sercu.

-Chodź, zrobiłam kolację. Nathaniel napisał że przyjedzie za kilka minut.
Usiadłam a wzmianka o wspólniku ojca przyprawiła mnie o dreszcz i jeszcze większy ból w sercu.
Próbowałam odgonić od siebie te wszystkie wspomnienia i całego jego, ale jak widać nie da rady. Do tego jego zapach który czułam, jakby przesiąknął nim cały domu i ja. Czy ten dzień musi być taki fatalny..

-Dlaczego wyjechaliście bez zapowiedzi, zawsze jak mieliście jakiś wyjazd mówiliście mi.
Zaczęłam temat by ta pierwsza nie zaczęła. Mama jednak również nie paliła do rozmowy bo gdy tylko spytałam jej uśmiech zgasł a oczy stały się puste.

-To nic takiego, wypadło nam w ostatniej chwili dlatego wyjechaliśmy tak nagle.
Widać po niej było że się denerwowała, dlatego już więcej nie drążyłam. Jedliśmy w ciszy kiedy ktoś wszedł do domu, moje myśli znów powędrowały do Nathaniela przez co straciłam apetyt. Jak się okazało to był on, był cały zdyszany i na jego twarzy była krew, mięśnie całe spięte i był jakiś wkurzony. Ale zresztą co mnie to interesuje, od teraz jest tylko i wyłącznie wspólnikiem mojego ojca.
Wstałam zasuwając krzesło i z udawanym uśmiechem rzuciłam:

-Idę do góry, bardzo pyszne ale mam dużo nauki.
A potem szybkim krokiem weszłam po schodach i odrazy skierowałam się do swojego pokoju. Ten dzień jest bardziej niż fatalny.
Położyłam się na łóżku i westchnęłam, na mój telefon przyszła wiadomość więc z niechęcią ale sięgnęłam po niego patrząc na wyświetlacz.
Wiadomość wysyłał pan dyrektor na co się zdziwiłam.
Weszłam w nią i aż otworzyłam szeroko oczy.

Dzień dobry, pisze by poinformować że twoje zawieszenie zostało odwołane. Pozdrawiam.

Cholera niby mi ulżyło, ale skąd u niego nagle taka zmiana? Odrazu wydusiłam numer mojej przyjaciółki by poinformować ją o dzisiejszym zajściu, wcześniej i tak już pisała do mnie z pretensjami że podczas przerwy treningu mnie szukała a mnie nie było.
Po dwóch sygnałach odebrała.

-No w końcu, czemu nie odpisywałaś? Szukałam cię.
W jej głosie nie usłyszałam złości ani niczego podobnego, za to miała dobry chumor i coś ją mocno rozśmieszyło.

zakazany związek||Część.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz