Rozdział 12

1K 30 12
                                    

-Lizzy?
Spytał podejrzliwie Nathaniel.

Cholera. Nie chcę żeby uważał mnie za słabą albo za dziecko, które płacze byle czego.

-Em, możemy jechać.
Rzuciłam na szybko i zostawiając w tyle Sam i bruneta wyszłam.

Obym tylko teraz nie wpadła na Samuela.

Pośpiesznie wyszłam na korytarz szkolny i szybkim krokiem doszłam do drzwi wyjściowych. Niestety gdy nacisnęłam klamkę, ktoś złapał mnie za ramię i mocno pociągnął w tył.

Upadłam i kiedy poczułam jak ból przechodzi przez mój tyłek, skrzywiłam twarz.

-Cześć szmato.

Gdy usłyszałam głos Jessicii, to miałam ochotę wziąść pierwszą lepszą rzecz i walnąć jej w łeb.

Pokręciłam głową i zaczęłam się podnosić. Niestety znów zostałam popchnięta tak że leżałam plecami ja ziemi.

-Szmaty leżą na podłodze.
Drwił Samuel na co posłałam mu zdziwione spojrzenie.

Jeśli tak chcą się bawić, to proszę bardzo.

-To dlaczego ty stoisz?
Zmarszczyłam brwi z udawanym zdziwineniem.

Wkurwienie które zobaczyłam w jego oczach, oznaczało że czas się zmywać.
Pośpiesznie zaczęłam się podnosić, przez chwilę ich nieuwagę zrobiłam kilka kroków ale któreś z nich kopnęło mnie w nogi więc upadłam uderzając lekko głową o podłogę.

Ból rozszedł się po całej mojej głowie że aż syknęłam. Złapałam się za bolące miejsce i zaczęłam masować.

-Słuchaj no mnie moja droga, nie tym tonem do nas bo inaczej sobie porozmawiamy.
Wskazała na mnie palcem wskazującym a ja prychnęłam.

-Trzeba na to sobie zasłużyć. A w tej chwili jedyne na co zasługujesz, to na to, żeby ktoś oszpecił ten twój krzywy ryj.
Syknęłam a złość którą poczułam spowodowała napływ gorąca.
Za kogo ona się przepraszam bardzo uważa? Jest jakąś kurwa królowa Elżbietą?

Złość na jej twarzy była coraz bardziej wyraźna. Poczułam satysfakcję ale kiedy dziewczyna zbliżyła się do mnie, a następnie usiadła na moich udach zamarłam. Zobaczyłam tylko jak zaciska dłoń w pięść, a później poczułam piekielny ból nosa. Coś ciepłego wylało się z niego cieknąc aż do ust. Była to krew. Nienawidziłam krwi, dlatego lekko zakręciło mi się w głowie.

Małe ranki z których ciekła krew, spoko. Ale nie kiedy leci ona z nos czy cokolwiek. Może to dziwne ale nie raz mdlałam kiedy widziałam krew, która była spowodowana miesiączką. Trudno żyć z tym ale jakoś daje radę.

-Ojej, dziecince leci krewka.
Zrobiła dziubek z ust, a następnie się zaśmiała wymierzając mi liścia.

Zamknęłam oczy,  przygotowując się na to ale na szczęście uderzenie nie nastąpiło.
Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam niepewnie na rękę Jessicii. Czyjaś dłoń mocno ściskała jej nadgarstek powodując grymas bólu na jej twarzy.

Tą osobą był Nathaniel. Moje w tym momencie zbawienie.

-Nie waż się więcej jej chociażby dotknąć palcem.
Warknął Nathaniel przez zaciśnięte zęby a następnie odrzucił jej rękę.

-Weź ją, i jeszcze raz zobaczę że jej dokuczacie będziecie mieli doczynienia ze mną.
Dodał a jego głos był jeszcze groźniejszy niż przedtem. Oczy zrobiły się jeszcze bardziej czarne, o ile tak się da. Nie znałam go z tej strony, trochę mnie to zdziwiło ale nie powinnam narzekać. W końcu mogę być wolna od wyzwisk.

zakazany związek||Część.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz