Rozdział 5

1.1K 33 5
                                    

Po wspólnym wieczorze z rodzicami, udałam się do swojego pokoju. Po prysznicu i przebraniu się zadzwoniłam do Sam. Musiałam jej powiedzieć co wydarzyło się po szkole.

-No i mnie uderzyła.
Westchnęłam kończąc swoją wypowiedź.

-No co za szmata! Ale jej jutro przypierdolę.
Wściekła się Sam i zaczęła wymachiwać rękoma.

-Nie brudź sobie rąk gównem.

Sam była typem przyjaciółki, która postawi się za drugą i najchętniej rozszarpała by wszystkich, którzy choćby krzywo na mnie spojrzą.

-No a Samuel? Co za jebany idiota! Co z nim jest nie tak.
Wściekła się jeszcze bardziej. Zaczynałam się martwić, że przez swoją agresję zaraz zrobi sobie krzywdę.

-Uspokój się. Niedługo mu przejdzie zobaczysz, znudzi mu się to.
Uspokoiłam ją, choć sama nie byłam pewna co do tego.

-Oby, bo go zabije plastikowym widalecem.
Westchnęła a potem ziewnęła.

Zasmiałam się i też ziewnęłam.

-Będę już iść spać, tobie też radzę.
-Taa, jestem wyczerpana.
-Ja też.
Odpowiedziałam przecierając oczy.

-To dobranoc.
Powiedziała sennym głosem i znów ziewnęła, co spowodowało cichot z mojej strony. Śmieszne wygląda gdy ziewa.

-Dobranoc.
I się rozłączyłam.

Jestem ciekawa jutrzejszego dnia. Pewnie nie obejdzie się bez wyzwisk od Jessici i Samuela.

Odłożyłam telefon na szafkę nocną i przykryłam się kołdrą. Chwilę leżałam rozmyślając nad tą całą sytuacją z Samuelem. Niekontrolowanie moje myśli przekierowałam na Nathaniela, co mnie zirytowało. Ostatnio przesadnie dużo o nim myślę.

Zamknęłam oczy, modląc się w duchu aby zasnąć i już nie myśleć o brunecie o czarnych tęczówkach.

Po kilku minutach mi się udało.

___________

Ubrałam czarne bojówki cargo i czarną oversize bluzkę z jakimś logo zespołu. Na to założyłam szarą bluzę i białe air force.

Zeszłam na dół na dół do kuchni gdzie jak zwykle siedziała moja mama.

-hej mamo.
Odezwałam się pierwsza i pocałowałam ją w policzek.

-Cześć, co ty w takim dobrym chumorze?
Uśmiechnęła się mama i uniosła brwi.

Nie że zawsze wstaje lewą nogą, poprostu nie często widują mnie z aż tak dobrym chumorem.

-A tak o.
Wzięłam jabłko i zaczęłam je jeść.

-Wlaśnie córcia...no bo niedługo odbędzie się bal charytatywny.
Zaczęła moja mama z lekką niepewnością.

Przynajmniej raz w miesiącu, mój ojciec organizuje bale charytatywne,  gdzie przyjeżdżają różne firmy, i wpłacają datki na np domy dziecka.

-Noo wiem. Tata ostatnio wspominał.
Odpowiedziałam i dojadając jabłko.

-Mogłabyś iść na niego..z Nathanielem?
Uśmiechnęła się niepewnie mama, a ja omal nie zadlawiłam się jabłkiem.

-Że co? Z tym Nathanielem?
Spytałam głupio, mimo że wiedziałam że chodzi o TEGO Nathaniela.

-Tak?
Odpowiedziała

zakazany związek||Część.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz