Nathaniel
Głos tego chuja przyprawił mnie o takie wkurwienie że zacisnąłem pięści. Niech się modli żebym go nie zabił. Zasłoniłem swoim ciałem Lizzy która nie wiedziała o co chodzi, spojrzałem na nią w tym samym czasie co ona, posłałem jej przepraszające spojrzenie na co ta zmarszczyła brwi. A ja się będę modlił żeby nic jej nie zrobił.
-Czego chcesz?
Warknąłem na co Nicholas prychnął, on nie wiedział o tym wszystkim, nie mówiłem mu i nie mam zamiaru mu tłumaczyć. Ojciec jak widać też mu nie pisnął ani słowa, jednak są tego minusy bo jestem pewny że by mi pomógł uratować dziewczynę.-Jak to co, przyszedłem po coś co należy do mnie, nie pamiętasz synu?
Na jego twarzy był tej jebany uśmieszek którego tak nienawidziłem, wszyscy nienawidzili. Był jebanym kutasem bed serca.-Nie waż się nawet.
Wysyczałem przez zaciśnięte zęby a on skinął głową do swoich ludzi, którzy szybkimi krokami podeszli do nas i zaczęli odciągać od dziewczyny-Nathaniel o co tutaj chodzi?
Usłyszałem jej głos i coś we mnie pękło. Wszystko spierdoliłem, ale zrobię wszystko by ją uratować.
Zacząłem odpychać ludzi mojego ojca od dziewczyny aż w końcu doszło do bijatyki, miałem mniejsze szanse ale chociaż tak żeby Lizzy mogła uciec.
Kiedy miałem oddać cios zostałem uderzony czymś w głowę, zobaczyłem mroczki przed oczami a ostatnie co usłyszałem to łamliwy głos Lizzy.Lizzy
-Nateee!!
Krzyknęłam przerażona, chłopak stracił przytomność, cholera o co tutaj chodzi. Jacyś ludzie podnieśli Nathaniela a mnie złapali za ramiona i zaczęli gdzieś prowadzić. Spojrzałam na Nicholasa który został związany, był zdezorientowany i trochę wystraszony a Nathaniel? Musiał coś wiedzieć, widziałam to w jego spojrzeniu.-Zostawcie ją do cholery, nic nie zrobiła.
Wydarł się Nicholas do siwowłosego mężczyzny który wcześniej zwrócił się do Nate'a "synu", a więc to ich ojciec. Ale czy ojciec robi takie świństwo synom? Dosłownie Nate dostał od niego z pistoletu w łeb, co za psychol.
Nikt się nie odezwał, widziałam kątem oka że Nicholas próbuje się jakoś wyrwać ale na nic, ci faceci byli dwa razy więksi niż sam Nicholas. Byliśmy już przy wyjściu, nie możliwe ze widział nas ktoś z balu, wielkie białe drzwi były zamknięte za co myślałam że ich zabije. Może usłyszeliby?-Pomocy!!! Mamo tato!!
Zaczęłam wrzeszczeć z całych siły zdzierając sobie gardło, uścisk na moich ramionach się wzmocnił a do buzi została przystawiona jakaś szmatka, nawet nie zidentyfikować jaki ma zapach czy cokolwiek bo odpłynęłam.Obudziłam się a jakimś pomieszczeniu, przywiązana do krzesła. Zaczęłam się szarpać ale taśma była za mocno ściśnięta, jęknęłam i rozejrzałam się. Przy ścianie siedział Nathaniel który akurat się wybudzał a obok niego Nicholas który cały czas był przytomny. Całe pomieszczenie śmierdziało grzybem i wilgocią, w rogu leżał jakiś materac który jako jedyny był tutaj czysty. Istne piekło.
Zero okien i coraz mniej tlenu.-Nate, co się dzieje dlaczego tu jesteśmy.
Spytałam łamliwym głosem chłopaka który patrzył na mnie już przytomny, w jego oczach zobaczyłam ogromny ból i wstyd, niech mi powie bo oszaleje.-Wszystko ci wytłumaczę ale musimy stąd jakoś wyjść.
Co mi do cholery wytłumaczy? Czyli wiedział że mam zostać porwana, jeśli tak to go zabije. Przysięgam zabije..
Nagle metalowe drzwi otworzyły się z hukiem, spojrzałam na nie i zobaczyłam dwóch uzbrojnych ludzi i ojca chłopaków. Odrazu zachciało mi się wrzeszczeć i miałam ochotę go zabić, przysięgam że jeśli mnie tknie to zmartwychwstanę i będę go nawiedzać aż na łeb dostanie.
CZYTASZ
zakazany związek||Część.1
Romance16-letnia Lizzy Vasquez, córka popularnego biznesmena. Jest najlepszą uczennicą w pobliskim liceum w Michigan. Dziewczyna jest grzeczna, a jej rodzice nie mają z nią żadnych problemów. Jej życie jednak się zmienia, kiedy do jej życia wkracza nowy ws...