Rozdział 25-Persp.Nathaniela

1K 29 25
                                    

Chodziłem po sali szukając wzrokiem Lizzy, ale przez ten jebany tłum ludzi nic nie widać. Postanowiłem więc iść do stolika może tam siedzi z rodzicami, przeciskałem się przez coraz mniejszy tłum. Ludzie zaczęli siadać do stolików za co w duchu krzyczałem w podziękowaniu, nagle ją zobaczyłem. Stała z matką i kiedy tylko ją ujrzałem, wiedziałem że nie mogę jej stracić. Czerwona suknia opinająca jej dekolt i osłaniająca lewą nogę, za którą miałem ochotę teraz złapać wyglądała na niej niesamowicie. Falowane włosy które aż lśniły a prosiły żeby za nie złapać, co mnie najbardziej zdziwiło na stopach nie miała obcasów jak reszta kobiet tylko białe Air Force. Coraz bardziej mnie zadziwia ta dziewczyn i mi inponuje, a mi się to podoba. Jednak dzisiaj wszystko się spierdoli, ten jebany chuj nazywany moim ojcem chcę tu przyjść i ją porwać, mówiłem mu i groziłem że jeśli to zrobi to co zabije ale ten nadal swoje, ostatecznie jednak nie zrobiłem tego bo w końcu jego ludzie by mnie znaleźli i zrobili to samo. Zostało mi tylko pilnowanie Lizzy i chronienie jej przed tym skurwysynem. Na początku chciałem zrobić jej krzywdę bo w końcu to przez jej ojca moja siostra nie żyje, ale wydaje mi się że zaczynam coś do niej czuć a pozatym nie zasługuje na śmierć bo w końcu to jej ojciec zawinił, nie ona. Co do tych uczuć, nie jestem pewien ale wiem że coś się zaczyna tlić w moim sercu i..sam nie wiem
Nagle dziewczyna mnie zauważyła, przeskanowała mnie wzrokiem od góry do dołu a potem pokiwała głową z uznaniem, mam nadzieję z jej się podoba bo specjalnie siedziałem Bóg wie ile czasu na układaniu włosów i uważałem żeby garnitur i koszula wyglądały idealnie, nie wiem dlaczego ale nagle zaczęło mnie obchodzi jej zdanie na mój temat. Podeszłem do dziewczyny z uśmiechem, choć mój chumor był do dupy. Nie chciałem żeby się martwiła tym wszystkim, oczywiście nie powiem jej że mój ojciec próbuje ją porwać i jej nie powiem o tym całym planie, poprostu zrobię co w mojej mocy by ją ochronić, bo na to zasługuje. Jestem jej winien więcej niż powinienem.

-No no, na co dzień nosisz garnitur i wyglądasz..znośnie ale teraz to wyglądasz bosko.
Zaśmiała się dziewczyna a mój chumor odrazu się poprawił, na taką Lizzy chcę patrzeć. Uśmiechnięta i szczęśliwa a co najważniejsze, silna.

-Dziękuję, ty wyglądasz...
Zrobiłem chwilową przerwę bo nie wiedziałem jak wyrazić słowami to jak bardzo pięknie i seksownie podoba. Spojrzałem na jej odsłoniętą nogę i aż poczułem jak mój kutas drga. Ta dziewczyn doprowadza mnie do szaleństwa.

-Cudownie.. i nie mogę się doczekać kiedy w końcu ją z ciebie zerwę.
Powiedziałem z satytysfakcją a ostanie słowa wyszeptałem jej do ucha, dobrze wiedziałem jak to na nią działa. Specjalnie to robiłem bo lubiłem jak zaczynała mnie pragnąc i jak się rumieni, wygląda uroczo.

-Dziękuję, co do tego drugiego..możesz tylko pomarzyć.
Rzuciła z pewnością siebie i odeszła do stolika. No zobaczymy kwiatuszku czy będziesz taka jak będziesz prosić o więcej. Zacząłem mówić do niej kwiatuszek bo..sam nie wiem ślina mi to nasunęła na język i tak jakoś zostało. Wydaje mi się że przez to że jest piękna, jej piegi idealnie pasują do jej zielonych oraz pięknych oczu i  pełnych malinowych ust które pragnę cięgle całować. Muszę jednak przyznać że jej usta umieją zdziałać cuda, nie wiem skąd ona to umie ale wczoraj kiedy go ssała doprowadzała mnie do szału, miałem ochotę wrzeszczeć jak bardzo mi dobrze. Tylko dlatego że jej rodzice byli w domu, się powstrzymywałem przed tym.

Ludzie zaczęli siadać więc też ruszyłem do stolika i usiadłem obok słodkiej brunetki, cholera tak bardzo mnie korciło ścisnąć jej udo. Jednak powstrzymałem się bo jej rodzice byli obok, ale jestem ciekaw też jakby zareagowali gdyby nagle nas przyłapali na, na przykład całowaniu. Już nie wspominając o seksie.

Szczerze to nienawidziłem balów, było tu pełno starych ludzi którzy przyszli patrzeć na licytację. Mnie to jakoś nie jarało więc w połowie zmywałem się na najbliższy balkon żeby zajarać, tak też zrobiłem ale jeszcze przed tym złapałem Lizzy za rękę i pociągnąłem za sobą. Jej mina była zdezorientowana ale nie mogłem jej powiedzieć dlaczego ją biorę ze sobą, nie tylko dlatego żeby mieć ją przy sobie ale też dlatego żeby ją chronić. Ten stary buc jeszcze się nie pojawił, w głębi siebie miałem nadzieję że odpuścił i nie przyjdzie, ale jak to mówią? Nadzieja matką głupich.

zakazany związek||Część.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz