Rozdział 17

1K 29 15
                                    

Ze szkoły odebrał mnie Nathaniel. Okazało się że rodzice poinformowali już dyrektora o tym że wyjeżdżają i jestem pod jego opieką, więc dyrektor zadzwonił po niego.
Właśnie siedziałam z chłopakiem z jego aucie, jego twarz była bez żadnych emocji za to od 10minut stoimy pod szkołą i czekamy nie wiem na co. Chyba na szczęście.
Zdałam sobie sprawę że Nate przecież gdzieś wyjechał i miał późno wrócić, zrobiło mi się tak głupio..

-Przepraszam że musiałeś przyjechać..
Zaczęłam poruszać nogą bo jego milczenie mnie stresowało. Nie wiedziałam co myślał, czy był zły czy miał to w dupie.

-Powiesz mi. Dlaczego ją pobiłaś?
Przeniósł surowy wzrok na mnie a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Chwilę myślałam ale mój tryb myślenia musiał przyspieszyć, bo czułam że Nate coraz bardziej się denerwuje.

-Twoi rodzice kazali mi się tobą zająć, nie zdajesz sobie sprawy że mogą mieć urazę do mnie. Jestem wspólnikiem twojego ojca, szybko mogę też stracić tą pracę przez twoją nieumyślność.

Jego słowa spowodowały że ja także się wkurzyłam. Naprawdę go nie rozumiałam, pierw wszystko ładnie pięknie a później starej się wredny. Co ja takiego niby robię?

-O co ci znowu chodzi?!
Uniosłam głos siadając na siedzeniu tak że siedziałam teraz prozdem do niego. On na to zmarszczył brwi jakbym go zaskoczyła.
-No słucham jaki masz znów problem? Pierw wszystko fajnie kurwa nawet się ruchamy a zaś nagle stajesz się zimny i masz jakiś problem. Więc słucham, wytłumacz mi co znów źle zrobiłam.
Czekałam aż odpowie ale się nie doczekałam. Wkurzona na maksa otworzyłam drzwi i już chciałam wyjść ale zaczęłam mu tłumaczyć.

-Pobiłam ją bo gdzieś w głowie jakiś głos mi podpowiedział żebym to zrobiła, sam mi to mówiłeś że mam się nie dawać bo nie jestem dzieckiem. Zrobiłam to bo zaczęła głupio pierdolić o mnie i o tobie. Zrobiłam czego ode mnie oczekiwałeś, a ty mimo to masz problem. Bo co? Przerwałam ci ruchanie jakiejś innej tak samo głupiej laski jak ja?
Na jego twarzy momentalnie namalował się szok, o to chodziło, niech wie co myślę. A jeśli to prawda, niech nigdy więcej nie waży się mnie dotknąć, to prawda ostatnio sama do niego przyszłam ale teraz wiem że to nie powinno się już więcej wydarzyć.

Wyszłam i zatrzasnęła drzwi. Ruszyłam w stronę domu nie oglądając się za siebie, nie obchodziło mnie w tym momencie co myśli sobie Nathaniel albo gdzie pojedzie. Nie wybiegł za mną ani nie pojechał, chwilę po tym byłam już w domu. Złość czułam całą sobą. Jak mogłam być tak głupia i się z nim przespać? Co że mnie za idiotka. Uderzyłam w drzwi mojego pokoju przez co moja dłoń zaczęła pulsować. Cholera mam ochotę wszystko rozwalić. Szlag by cię Nate. Na szczęście jutro wracają rodzice, dlatego ten cymbał nie będzie miał możliwości przyjścia do mnie, a jeśli chodzi o bal to jakoś to wytłumaczę mamie.

I nagle wpadłam na pewnien pomysł. Wdusiłam numer Michaela i chwilę czekałam, po chwili jednak odebrał.

Halo?
Odezwał się męski głos, poznałam go. Należał do Michaela.

-Propozycja nadal aktualna?
Spytałam mając nadzieję że tak. Musiałam się na czymś wyżyć a jego wczorajsza propozycja związana z tym treningiem, spadła mi jak z nieba.

-Oh dla ciebie tak piegusko.

Nadal rozmawiając z Michaelem spakowałam rzeczy które będą mi potrzebne w czarną torbę, a potem  założyłam białe Air Force i kurtkę.

-Zaraz po ciebie będę.
Odezwał się chłopak i się rozłączył.  wyszłam z domu i wyczekiwałam aż przyjedzie Michael.
Nie musiałam długo czekać, bo sekundę później jego auto zaparkowało na moim podjeździe. Z uśmiechem wsiadłam do jego czerwonego audi i przywitałam się.

zakazany związek||Część.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz