Rozdział 9

1K 28 0
                                    

Zjadłam w spokoju obiad, w towarzystwie mamy i Nathaniela. Nie za bardzo miałam apetyt, ale nie chciałam martwić rodziców.

Nie zjadłam całego na co Nathaniel zmarszczył brwi.

-Już najedzona?
Spytał zdziwiony?

-Taak, jakoś brzuch mnie zaczął boleć. Zjem później coś więcej.

Zaczęłam się tłumaczyć, brunet chyba uwierzył i skinął głową a później wstał, wziął mój i swój talerz i zaniósł do kuchni do mamy.

Ja wstałam od stołu i poszłam do swojego pokoju. Postanowiłam zadzwonić do Sam, żeby spytać jak tam w szkole, i przy okazji wyżulić od niej notatki z dzisiaj.

-No hej laska!
Przywitała się na co się uśmiechnęłam.

Umie poprawić chumor.

-No hej jak tam.

Zaczęła opowiadać o tym, jak prawie zepchnęła ze schodów Jessice. Mocno się zdenerwowałam bo blondynka może mieć przez to problemy.

Odpowiedziałam jej i swoim dzisiejszym dniu, oczywiście pomijając niektóre szczegóły.

-Ej no właśnie, mam nadzieję że masz czas za dwa tygodnie 15. Są urodziny Patricka.

Patrick Wilson nasz znajomy ze szkoły. 15 Listopada są jego urodziny, które przypadają na dwa tygodnie.

Szczerze mam ochotę się zabawić więc.

-Mozemy iść.
Odparłam na co dziewczyn się ucieszyła.

-Dobraaa, laska ja kończę. Wyśle ci te notatki jeszcze i idę się kąpać.

-Dobra, dzięki pa.

Po dwóch minutach Sam wysłała mi notatki, więc wzięłam się za ich przepisywanie.

-Ughh
Jęknęłam odrzucając zeszyt na podłogę.

Nienawidzę tej szkoły. Nie chce mi się przepisywać połowy podręcznika.

Zostało jeszcze...o chyba koniec. WRESZCIE.

Była godzina 16, nie wiedziałam co zrobić konkretnego więc postanowiłam obejrzeć film.

Włączyłam laptopa i później Netflixa. Szukałam jakiegoś ciekawego filmu ale na nic. Po chwili usłyszałam pukanie, więc spojrzałam w stronę drzwi.

-Proszę.
Ciekawe kto to.

Drzwi się uchyliły a do pokoju wszedł nie kto inny niż Nathaniel.
Był ubrany inaczej niż dotychczas, nie miał na sobie koszuli ani eleganckich spodni. Za to miał na sobie szare dresy i czarny t-shirt, opinajacy jego mięśnie.

-Mogę skorzystać z balkonu?
Spytał, a jego twarz nie okazywała żadnych emocji.

-Jasne.
Zgodziłam się również nie okazując nic a nic. Choć miałam ochotę się uśmiechnąć.

Nathaniel zamknął drzwi, a następnie nie patrząc na mnie wszedł na balkon. I zamknął drzwi.

Myślałam że chociaż rzuci jakimś głupim żartem.

Szukałam jeszcze chwilę coś do obejrzenia, aż w końcu warknęłam z irytacją. Ubrałam ciepłą rozpinaną bluzę i wyszłam na balkon, gdzie na fotelu siedział Nathaniel.

-Hej.
Mruknęłam na co ten przewrócił oczami.

-Nie mam ochoty i czasu na wygłupy z dzieckiem.

Aha?! O co mu chodzi.
I ze ja dzieckiem? Jezu co ci ludzie odemnie dzisiaj chcą. Pierw Jasmine, rzuca jakieś wyzwiska że jestem gruba i mam iść na dietę, i jeszcze Nathaniel że zachowuje się jak dziecko i że nim jestem.
Sorry ale, auć?

zakazany związek||Część.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz