[4] Viral na tiktok'u

14.5K 1.6K 407
                                    

wiecie co robić, jeśli chcecie rozdział wciąż tak szybko #ReputationSoe

co złego to nie ja

...

Leonard

Było po dwudziestej trzeciej, a ja leżałem już grzecznie w łóżku, co nie było do mnie podobne. Normalnie właśnie zaczynałbym jakąś imprezę, rozkręcając ją toastem. Jednak jakaś rozsądna część mnie odradzała mi tego.

Cisza niosąca się po apartamencie przerywana była tylko dzięki tykaniu zegara w mojej sypialni. Nie przyciemniłem panoramicznych okien, nie chcąc, aby było tutaj też zupełnie ciemno.

Lubiłem wpatrywać się w błyszczący różnymi światłami Nowy Jork, bo było to uspokajające. Moja terapeutka powiedziała mi kiedyś, że mam duszę romantyka. Że dlatego lubię grać w romansach, lubię klimatyczne miejsca, piękne widoki i czas sam na sam, gdy po prostu podziwiam świat. Dlatego też tak bardzo chcę tej roli w świątecznym romansie i dlatego też odczuwam brak... czegoś w moim życiu. Nieustannie.

Podobno nie wszyscy się tak czują. Dla mnie jest to niepojęte, że inni ludzie są naprawdę, w pełni szczęśliwi. Jasne, są w życiu momenty, gdy czujemy szczęście. Ale nigdy nie pokusiłbym się o to, aby powiedzieć, że jestem zwyczajnie szczęśliwy.

I w tym miejscu pojawia się problem tego, że ktoś mógłby mi zarzucić, że przecież mam wszystko, co potencjalnie mogłoby mi dać szczęście. Pieniądze, sławę, domy, auta. Inni tego nie mają. To sprawia, że w ich oczach jestem samolubnym dupkiem, bo cały czas nie czuję się pełny.

Moim kontrargumentem dla terapeutki, która próbowała mi wciąż powiedzieć, że jestem samotny, był fakt, że mam wokół siebie wielu ludzi i wcale nie lubię bycia romantycznym w prawdziwym życiu. Grać to? Jasne. Na ekranie mogą istnieć wielkie, porywcze, namiętne i niekończące się miłości. Wielkie romantyczne gesty, łzy i ciche "Kocham cię". Mogę to odegrać. Ale w prawdziwym życiu nie wygląda to już tak pięknie.

Wierzę w miłość. Widziałem ją od małego u moich rodziców, nawet jeśli nie wyglądała jak ta na ekranach, bo nie raz wybuchały między nimi kłótnie, podczas których ojciec nocował tygodniami poza domem. Chociaż byłem gówniarzem, pamiętam tamte dni. Chowałem się razem z siostrą pod kołdrą i opowiadaliśmy sobie różne bajki, żeby się czymś zająć i o tym nie myśleć.

Zamknąłem oczy, przewracając się na bok. Sięgnąłem po telefon, widząc na nim dziesiątki wiadomości. Zignorowałem je, widząc nadawców, którymi głównie były kobiety, z którymi wymieniłem się numerami, aby mieć je pod ręką, gdy zachce mi się ruchać. A teraz i tak byłem na przymusowym odwyku od seksu.

Inni mieli do mnie jakieś błahe sprawy, które oscylowały wokół tego czy wyjdę na piwo, czy pójdziemy na zakupy, czy mam czas na spotkanie i czy mógłbym podać dalej ich tweeta. W skrócie – potrzebowali odrobiny atencji.

W tym natłoku informacji widziałem też konwersacje z ojcem, której nie wyświetlałem od miesięcy. I nie miałem siły zrobić tego też dziś.

Wyszedłem więc z wiadomości i wszedłem na twittera. Moje drugie imię widniało w trendach, więc kliknąłem w nie, od razu zostając zaatakowany zdjęciami.

Ja i Blake, idący ramię w ramię przez aleję. My razem w sklepie. W aucie.

Ujęcie tego, jak odgarnąłem jej włosy z podpisem "po pierwsze: KIM ONA JEST? po drugie: DLACZEGO TO NIE JESTEM JA??".

Kolejny tweet brzmiący: KIERNAN JEST TAKI HOT NAWET, GDY NIE PROBUJE, ŻE ZDJELABYM PRZED NIM MAJTKI, MOWIAC JESZCZE DZIĘKUJĘ

Pokręciłem głową, bo nawet się to zrymowało. Przeglądałem to dalej, widząc nas wygłupiających się w sklepie. To szalone, jaką siłę posiadały media i kilka zdjęć. Te fotografie, na których udawałem, że kurwa, jęczę, stały się najbardziej tweetowanym tematem, który w oczach ludzi był przeuroczy. Bo byliśmy tak blisko, bo ona zasłaniała mi usta, bo się uśmiechała i bo ja byłem szczęśliwy.

Christmas Reputation [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz