[28] Zgliszcza

13.2K 1.6K 265
                                    

huh... 

wiecie co robić. zostawcie gwiazdkę, komentarz i widzimy się pod hasztagiem #ReputationSoe

co złego to nie ja

...

Leo

Poprawiłem krawat, zaciskając go mocniej wokół swojej szyi. Miałem wrażenie, że to lustro odrobinę zniekształca moje odbicie. Przeczesałem palcami włosy, wzdychając i przechodząc dalej tym złotym korytarzem.

To miejsce wyglądało jak wnętrze jakiegoś bogatego zamku. Było przesadnie przestronne, z wieloma grawerowanymi zdobieniami przy kolumnach, sufitach i na filarach, podtrzymujących konstrukcję. Jakieś malowidła, które wyglądały jak cholernie stare freski, przepiękne, białe kwiaty poukładane wzdłuż drogi, prowadzącej czerwonym dywanem do kolejnej sali, gdzie ustawione były białe krzesła w rzędach. Pomiędzy nimi reszta dywanu, który kończył się przy łuku ślubnym i jednostopniowym podwyższeniu.

Tam znajdowały się również miejsca dla świadków i druhen oraz drużbów. Z tego co wiem, nie będzie to duże wydarzenie. Coś około pięćdziesięciu osób, a po uroczystości kolacja z muzyką na żywo i o 22:00 planowany koniec. Nie jest to rodzaj wesel do białego rana, pełnych szaleństw. Najwyraźniej nie jest to w stylu Maggie.

– Przepraszam... – Usłyszałem za swoimi plecami, więc się odwróciłem. Uniosłem brwi, widząc dwie nastolatki, ubrane w podobne, niebieskie sukienki. Jedna miała pofalowane, długie i brązowe włosy, a druga upięła blond kosmyki w koka. Uśmiechały się szeroko, wyraźnie podekscytowane. – Ja... My... Wow, jesteśmy wielkimi fankami i w sumie nie wierzyłyśmy, że serio... pan tu będzie.

– Możemy zdjęcie? – odezwała się ta blondynka, na co uśmiechnąłem się jedynie.

– Jasne – odpowiedziałem, gdy zapozowały, unosząc telefon i robiąc nam selfie.

Mam nadzieję, że to jednorazowa sytuacja, bo to odrobinę niezręczne na ślubie kogoś innego, kto powinien budzić całe zainteresowanie. Jednak nie powiedziałem tego na głos. To tylko dzieciaki.

Dziewczyny podziękowały mi, odchodząc i piszcząc pomiędzy sobą, co za każdym razem bawiło. Pokręciłem głową, odwracając się, gdy wyczułem na sobie spojrzenie. Miałem co do tego radar, przyzwyczajony, że nieustannie ktoś mi się przygląda i robi zdjęcia z ukrycia.

Tym razem było to jednak spojrzenie z rodzaju tych mniej przyjemnych i gdy je namierzyłem, moje oczy spotkały się z oczami mężczyzny o jasnobrązowych, prawie że blond włosach. Ubrany w elegancki, ciemnobrązowy garnitur, w kieszeni miał kwiatek, który pasował do tych poukładanych na stołach i tych, którymi była ozdobiona sala.

Wytrzymałem je, nie mając zamiaru przegrać tej cichej wojny, w której Olivier w końcu się poddał, obracając głowę i idąc dalej. Uśmiechnąłem się pod nosem, obracając się i rozglądając po sali w poszukiwaniu Blake. Bez niej czułem się tu odrobinę zagubiony.

Całe szczęście, to ona znalazła mnie. Rozpoznałem ją po lekkim uścisku na ramieniu. Kiedy się obróciłem, już się uśmiechałem na myśl, że ją zobaczę. Nie spodziewałem się jednak tego, jak pięknie wyglądała.

Uniosłem brwi, poświęcając długą chwilę, aby zmierzyć ją spojrzeniem. Jej blond włosy zaplecione były wokół głowy w dobieranym warkoczu i upięte wysoko, pozostawiając z przodu dwa, luźne, pokręcone kosmyki. Gdzieniegdzie w tym warkoczu upięte były małe, białe kwiatuszki, pasujące do tych, którymi ozdobiona była sala i do tego, który widniał w kieszeni Oliviera. Subtelny, różowawy makijaż, podkreślał jej błękitne oczy, a te słodkie usta błyszczały od szminki, którą miałem zamiar lada moment zrujnować.

Christmas Reputation [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz