na twitterze opublikowałam TW, ale zaktualizowałam o nie również wstęp, więc proszę je sprawdzić, jeśli czujecie, że musicie
dziś Halloween, więc z tej okazji rozdział drugi wleci za około godzinę. koniecznie dajcie znać, co myślicie w komentarzach i pod hasztagiem #ReputationSoe
co złego to nie ja
...
Blake
Mijały sekundy, minuty, miałam wrażenie, że nawet godziny, a ja wciąż patrzyłam na swojego ojca, niedowierzając w to, co usłyszałam. Gdyby nie trzymał swoich dłoni na moich ramionach, najprawdopodobniej bym się odwróciła i uciekła, udając, że te słowa nie padły. Że nie kierował w moją stronę tak absurdalnej prośby.
Jednak cisza w jego salonie mówiła coś innego. Przerażała mnie.
– Nie – odpowiedziałam pierwsze słowo, które przyszło mi na myśl. – Nie, jak możesz mnie o to prosić, tato? – Mój głos niemalże przypominał pisk. – Mam wyjść przed... Te wszystkie kamery? Trafić na te wszystkie nagłówki? Czytać o sobie niestworzone rzeczy od psychopatycznych fanów tego dupka? Nie jestem osobą publiczną. Znajdźcie sobie kogoś innego.
– Kochanie – zaczął od razu ojciec, a ja cieszyłam się, że toruje mi widok na Kiernana, siedzącego z tą całą swoją nonszalancją na kanapie. – Proszę cię, podejdź do tego na chłodno. Potrzebujemy właśnie ciebie.
– Nie – odpowiedziałam ponownie. – Nie. Nie ma mowy. – Pokręciłam głową, czując jak panika ogarnia moje ciało. – Nie nadaję się do tego, słyszysz? Zepsuję to wszystko jeszcze bardziej.
– Jesteś idealna do tej roli – powtórzył ojciec, zupełnie mnie przerażając. – Tylko tobie mogę zaufać na tyle, aby wiedzieć, że nikomu nie powiesz, że nie wydasz nas prasie za jakąś dobrą sumę – powiedział cicho i jego bezsilny ton mnie dobijał. – Tylko ty możesz ocieplić jego wizerunek swoją słodką osobą, którą ludzie pokochają, rybko.
Wyglądał na zmęczonego. Wiedziałam od dawna, że Kiernan przyprawia go o ciągły ból głowy i jest okropnym wrzodem na dupie, a jednak ojciec nigdy go nie zostawił. Tkwił przy jego boku, znosząc jego pomysły, naprawiając w kółko jego błędy i tuszując wybryki.
– Nie wierzę, że wciąż ratujesz tę nędzną brytyjską aktorzynę za wszelką cenę – zauważyłam cicho, kręcąc głową. – On na to nie zasługuje, tato! Cierpliwie czekałeś i dawałeś mu czas, aż się wyszaleje i zmądrzeje, ale to nigdzie nie zaszło. On tylko ciągnie cię za sobą na dno. Zerwij z nim kontrakt i niech szuka innego menagera.
– Jestem tutaj – mruknął nieprzyjemnym tonem Kiernan, sprawiając, że skoczyło mi ciśnienie. Jego akcent był cholernie irytujący.
Wyminęłam więc swojego ojca, stając przed tym cholernym dzieciakiem i zaciskając dłonie w pięści, aby zapanować nad emocjami.
– Powinieneś siedzieć cicho, bo twoja kariera wciąż toczy się jakkolwiek tylko dzięki mojemu ojcu – oznajmiłam wprost, mierząc jego nędzny widok wzrokiem. Miał podkrążone oczy, z sińcami pod nimi.
Zapewne upijał się do późna na jakiejś imprezie, bo wygląda wciąż jak bardzo wczorajszy, skacowany. Tabloidy zaczęły zastanawiać się, czy nie ma problemu alkoholowego, tak wiele razy widzieli go żałosnego i zalanego w trzy dupy.
Teraz też wyglądał dość żałośnie. W za dużej, obszernej na nim bluzie z kapturem i logo versace, która zapewne kosztowała więcej niż zarabia mój pensjonat. Włosy też miał rozmierzwione, pokołtunione i w totalnym, brązowym nieładzie. Nawet zarost miał dłuższy niż zazwyczaj, jakby nie był dawno u barbera.
CZYTASZ
Christmas Reputation [+18]
RomansaJesień jest koloru pomarańczowego. Zima białego. Kochanie go było czerwone. Utrata go była niebieska. Tęsknota za nim szara. A jego reputacja była cała czarna. // soe 2023