[18] Dlatego nie możemy mieć miłych rzeczy

15.1K 1.7K 384
                                    

wigilijny rozdział, nie ma za co

wiecie co robić #ReputationSoe

co złego to nie ja

...

Leonard

Moja głowa była bałaganem. Nie przespałem ani sekundy z tej nocy, nałogowo sprawdzając hasztagi na Twitterze, bo to tam w pierwszej kolejności pojawiały się jakieś przecieki i fotografie. Nic jednak nie wypłynęło oprócz tego jednego, cholernego zdjęcia. I mam nadzieję, że tak pozostanie.

Przerażało mnie to, że moją reakcją obronną na całe to gówno, była myśl o sięgnięciu po alkohol. Przez całą noc walczyłem ze sobą, z natrętnymi myślami i na skraju ataku paniki. Przewracając się z boku na bok, patrząc w sufit albo w zamglone, ciemne miasto za oknem, chciałem wstać, przejść te kilka kroków i położyć się obok Blake.

Sprawdzić, czy tu nie jest jej zimno? Czy nie jest smutna, czy nie płacze? Czy nie potrzebuje przytulenia, zapewnienia, że wszystko będzie dobrze?

Czy nie potrzebuje mnie?

Kurwa, chciałem tego. Chciałem, żeby mnie potrzebowała. To cholernie małostkowa myśl, egoistyczna, ale pragnąłem tego. 

Ponieważ ja potrzebowałem jej.

Bałem się tego od dawna, ale wczorajszy wieczór, ten pocałunek i jej bliskość...

Odetchnąłem z trudem. Gdy tylko minęła piąta rano, wstałem z łóżka, kończąc te męczarnie. Przeszedłem na boso do kuchni, włączając światła przy panelach. Wzdrygnąłem się, orientując się, że nie byłem sam. Że przy stole siedziała już Blake. W zupełnej ciemności, jedynie z telefonem leżącym na drewnianym blacie.

Odwróciłem się w jej stronę, przyglądając się jej twarzy i szukając na niej śladów łez, bądź smutku. Była blada, zniknął cały makijaż, a włosy związała w wysoką kitkę. Nawet za duży, rozlazły t-shirt i dresowe, czarne spodnie wyglądały na niej dobrze. Przerażającą myśl przebiegła przez moją głowę.

Mógłbym patrzeć na nią tak wieki. Niewyspaną, nieprzygotowaną, niepomalowaną. W swoim naturalnym wydaniu, które było zarezerwowane tylko dla najbliższych. I wciąż byłbym zachwycony.

– Nie mogłam spać – odezwała się pierwsza, spoglądając na mnie spod długich rzęs. Miała podkrążone oczy, co mówiło mi, że płakała i nienawidziłem tego.

Nienawidziłem w tym momencie wszystkiego związanego z moją sławą i rozpoznawalnością. Nienawidziłem faktu, że wystawiam ją wciąż na oceny innych, że przeze mnie jest na językach całego świata. Nienawidziłem tego, jak potraktowałem jej pomoc i dobre serce, jakim dupkiem i idiotą byłem. Skończonym sukinsynem, który nie chciał się przyznać przed znajomymi, że to moja kobieta.

Słowa cholernego Rhydiana wróciły do mnie szybciej, niż sądziłem. I zakładam, że to dopiero początek.

Bo zacząłem rozwijać uczucia względem Blake. I nie potrafiłem tego powstrzymać. Skakałem do głębokiej wody, na główkę, nie potrafiąc zbyt dobrze pływać. Dlatego istniało ryzyko, że szybko się utopię.

– Miałam czas na przemyślenie tego wszystkiego – mówiła dalej, nie patrząc na mnie, tylko na swoje dłonie. I już wiedziałem, że nie spodoba mi się to, co usłyszę. – Przepraszam.

Uniosłem brwi, zdziwiony tymi słowami. Jednak mnie zaskoczyła.

– Przepraszasz? – powtórzyłem w dezorientacji, wciąż trzymając się dłońmi blatu.

– Za tę imprezę – wymieniła, wzruszając ramionami. – Za to, jak wczoraj na ciebie nakrzyczałam. Nie jesteś temu winny, że mogą wyciec jakieś zdjęcia. Nie masz na to wpływu. Mogłam najpierw o tym pomyśleć. O konsekwencjach bycia... lubianą.

Christmas Reputation [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz