[31] Ostatni raz

11.3K 1.4K 179
                                    

co złego to nie ja 

#ReputationSoe

...

Leo

Jeszcze zanim otworzyłem oczy, moja dłoń odruchowo powędrowała na drugą część łóżka w poszukiwaniu Blake. Obróciłem się na drugi bok, mrużąc oczy od światła i wzdychając, gdy nie było jej obok.

Przetarłem twarz dłońmi, odganiając senność i przysiadłem na łóżku. Rozejrzałem się po pokoju, widząc tam jej sukienkę, zwiniętą na podłodze oraz moje porozrzucane rzeczy. Starałem się, aby mój umysł nie uciekał do ostatniej nocy, a przynajmniej nie do jej pierwszej części, gdzie zupełnie poległem.

Drzwi od sypialni otworzyły się, pchnięte przez ramię Blake. Dziewczyna weszła do środka, próbując zachować równowagę, bo niosła w dwóch rękach kubki z kawą. Spojrzała na mnie, posyłając mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i podeszła bliżej.

Wręczyła mi jeden z kubków, który był dość gorący i z powrotem wskoczyła do łóżka, nadal się uśmiechając.

– Nie chcę wstawać z tego łóżka – oznajmiła tylko, przykładając kubek do ust i wciąż na mnie patrząc. – Ale muszę, bo jest w pensjonacie mnóstwo pracy przed świętami. Nie mogę zostawić moich pracowników samych. Oni też chcą odpocząć i spędzić czas z rodzinami.

– Mój grafik jest pusty, więc mogę pojechać z tobą.

– A co tak właściwie robisz w święta? – zapytała, marszcząc brwi. – Gdzie je spędzasz?

– Nie wiem – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – Chyba zamierzałem przeleżeć je w domu.

– Maggs i Joe są w podróży poślubnej, więc jestem tylko ja i tata – zauważyła łagodnie, odkładając kawę na szafkę nocną, więc zrobiłem to samo. – Możemy spędzić ten wieczór razem, zjeść i posiedzieć przy choince w Rockaway. Ale możemy też...

Urwała, spoglądając na mnie i dokładnie wiedziałem, co miała na myśli. Spojrzałem w jej śliczne, błękitne oczy.

– Możemy spakować Daniela na tylne siedzenie i pojechać do twoich rodziców. Obiecałam im, że odwiedzę ich jeszcze raz – rzuciła łagodnie, przysuwając się do mnie. Położyła głowę na poduszce, tuż obok mnie.

Przyglądałem się jej twarzy, leżąc na boku, z głową podpartą o rękę. Milczeliśmy przez chwilę, dając tym słowom wybrzmieć w całości, przetrawić się.

– Oni będą w święta sami? – zapytała cicho Blake, unosząc dłoń i gładząc nią mój policzek.

– Pewnie tak – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – Nigdy nie wyprawialiśmy dużych, rodzinnych świąt. Byliśmy w czwórkę, a gdy pojawiła się Corrie to w piątkę.

– Nie zamierzam naciskać.

– Wiem i to kocham w tobie najbardziej – odparłem, zdając sobie sprawę, że w świetle dnia te deklaracje miały jeszcze potężniejsze znaczenie.

Blake uśmiechnęła się prześlicznie, odgarniając włosy z mojej twarzy.

– A więc mi się to nie śniło – mruknęła, spoglądając na moje usta. – Naprawdę rozkochałam w sobie słynnego Kiernana Sandersa.

– Jego też – odparłem, na co się zaśmiała. Pochyliłem się, składając pocałunek na czubku jej nosa. – Daj mi się zastanowić.

– Oczywiście – odpowiedziała, nadal uśmiechnięta. – Powinnam zajrzeć do Lexy. Zapytać jej, co robi w święta. Czy wraca do rodziny?

Christmas Reputation [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz