Kamil
Jechałem przez miasto jak wariat. Specjalnie starałem się ominąć korki, by jak najszybciej znaleźć się w domu. Jedną ręką przyciskałem telefon do ucha, licząc, że komunikat: Abonent jest chwilowo niedostępny. Proszę zadzwonić później, to tylko błąd systemu.
Milka, odbierz, do cholery!
Serce o mało nie wyskoczyło mi z piersi, a żyły ledwo wytrzymywały ciśnienie krwi. Mogłem się założyć, że właśnie przechodziłem stan przedzawałowy. Jeśli nie będzie jej w domu...
Z piskiem opon zatrzymałem się przed samą klatką bloku, nie zawracając sobie głowy sensownym parkowaniem. Sprintem wbiegłem na drugie piętro. Drżącymi rękami przekręciłem klucz w drzwiach.
– Milka! – zawołałem. – Milka, jesteś tu?
Salon i kuchnia były puste, tak samo jak sypialnia, łazienka i nasz pokój zabaw.
– Kurwa!
Wybrałem z listy kontaktów nazwisko policjanta, z którym obecnie współpracowałem podczas śledztwa. Byłem gotowy postawić na nogi wszystkich funkcjonariuszy w tym kraju, ściągnąć wszystkie psy tropiące, jakie mieli na stanie i te, których nie mieli też, a także wszystkie organizacje zajmujące się poszukiwaniem osób zaginionych. Musiałem ją znaleźć.
Już miałem połączyć się z funkcjonariuszem, gdy usłyszałem otwierające się drzwi i dźwięk odbijających się od paneli psich łap. No tak, dopiero teraz zauważyłem, że legowisko Atosa było puste.
– Kamil? Czemu tak dziwnie zaparkowałeś? – Milka weszła spokojnie do salonu, w którym stałem.
Podszedłem do niej i mocno objąłem, przyciągając do swojej klatki. Po chwili odsunąłem się na odległość ramion, by się jej uważnie przyjrzeć. Nie zauważyłem żadnych ran ani otarć. Po prostu była na spacerze z Atosem. Poczułem, że krew zaczynała mi się gotować, a cały strach przechodził we wkurwienie.
– Czemu nie odbierasz telefonu? Przez ponad półgodziny próbowałem się do ciebie dodzwonić! – wyrzuciłem z siebie ostrym tonem.
– Naprawdę? – Zmarszczyła brwi.
Pogrzebała chwilę w torebce i wyciągnęła z niej komórkę. Próbowała ją uruchomić, jednak ekran pozostawał czarny.
– Musiał się rozładować. – Wzruszyła ramionami, jakby nic się nie stało. A stało się. I to dużo. – Zaraz ją podłączę.
Ruszyła w kierunku komody, gdzie zawsze ładowaliśmy wszelką elektronikę.
– Nie – warknąłem. – W tej chwili idziesz do pokoju. – Wskazałem drzwi do naszej bawialni.
– O co chodzi, Kamil?
– Już! Bo zaraz sam cię tam zaciągnę.
Milka odłożyła telefon oraz torebkę na szafkę i weszła do pokoju. Szedłem tuż za nią, czując, że zaraz wybuchnę. A tego jednak nie chciałem. Mocno zacisnąłem pięści. Trzasnąłem drzwiami. Dziewczyna aż podskoczyła z zaskoczenia.
– Rozbieraj się – rozkazałem, z trudem nad sobą panując. – Szybciej.
Nie patrzyłem na nią. Inaczej mógłbym się na nią rzucić i zerżnąć przy najbliższej ścianie. Nie tego potrzebowałem. Chciałem poczuć, że znowu nad wszystkim panuję. Panuję nad Milką, nad sytuacją, w jakiej się znaleźliśmy, nad samym sobą.
W głowie powoli układałem sobie plan na ten wieczór. Z szafki wyciągnąłem kilka potrzebnych mi rzeczy. Większość rzuciłem na łóżko. Trzymałem w dłoniach tylko jedną.
CZYTASZ
Czerwone róże [Zakończone]
RomantikOn - prokurator, uwielbiający opanowanie, kontrolę i perfekcjonizm Ona - wybuchowa, emocjonalna i uwielbiająca robić na przekór Jak odnajdą się w relacji Pan-uległa? Co, gdy na ich drodze stanie seryjny morderca? To historia, w której fikcja literac...