Kamil
– Kamil, co tu się, kurwa, stało? – Uniosłem wzrok na Radka, który starał się ostrożnie przejść pomiędzy odłamkami rozbitej porcelany leżącej na podłodze.
– Wziął ją – wydukałem przez zaciśnięte gardło.
– I zrobił taki burdel?
– Wkurwiłem się, ok? – Podniosłem się energicznie z podłogi, mocniej zaciskając dłoń na łapce foczki.
– Ulżyło ci, że zatarłeś wszystkie ślady? Zadowolony jesteś z siebie?
– No właśnie nie, więc zrób coś. – Położyłem zabawkę na stoliku.
Oparłem się rękami o blat i próbowałem uspokoić nerwy. Wdech i wydech. Milka może nie mieć czasu na moje załamania. Wyprostowałem się.
– Konkrety, Wilk. Interesują mnie konkrety.
Policjant kucnął nad plamą krwi, by po chwili przyjrzeć się rozbitemu wazonowi.
– Mężczyzna, metr osiemdziesiąt trzy wzrostu, dziewięćdziesiąt sześć kilogramów żywej wagi, brązowe oczy, zodiakalny baran. – Spojrzał na mnie jak na debila. – Co ci, kurwa, mogę powiedzieć? Przecież na osiedlu nie ma kamery.
– Ale muszę ją znaleźć! – Uderzyłem otwartą dłonią w blat.
– Znajdziemy ją. Opanuj się i myśl. Mamy seryjnego, który zabija młode blondynki i przymierza się do narzeczonej prokuratora. Przypadek?
– I zabijałby kilka kobiet tylko po to, żeby dobrać się do Milki? Bez sensu. Gdyby chciał ją ze względu na mnie, odpuściłby sobie wcześniejsze zabójstwa.
– Może tak, może nie. Kto ci zalazł za skórę?
– Mam ci zrobić listę? – Tym razem to ja spojrzałem na niego jak na debila.
– Ktoś szczególny? Te pogróżki nie wzięły się znikąd.
– Nie wiem. Niemal wszyscy, których wsadziłem do więzienia mi się odgrażali.
– Racja. W zasadzie nie musi chodzić bezpośrednio o ciebie. Chodź, pojedziemy na komendę. Musimy dać pracować chłopakom.
Kiwnął głową na techników wchodzących do mieszkania. Dopiero teraz zaczęło do mnie docierać, jak bardzo utrudniłem im robotę. Gdyby nie ja, mieliby do sprawdzenie czyste mieszkanie z rozbitym wazonem i plamą krwi, a tak to musieli sprawdzić wszystko, łącznie z bałaganem, który narobiłem.
Z zaciśniętymi pięściami i szybko bijącym sercem zszedłem po schodach na parter, a potem wyszedłem na zewnątrz. Wilk kroczył tuż za mną. Zamknąłem na moment oczy. Odetchnąłem ciepłym, lecz niekoniecznie świeżym powietrzem, próbując uspokoić szalejący w głowie chaos.
Sięgnąłem do kieszeni po kluczyki do samochodu i coś rzuciło mi się w oczy. Napis i to wyryty na masce. Podszedłem do przodu BMW i spojrzałem na krzywe litery wyżłobione w lakierze:
Więcej jej nie zobaczysz.
On tu był. Był w momencie, gdy ja rozwalałem mieszkanie w drobny mak. Był tu. Tak blisko mnie. A ja, zamiast go złapać, pozwoliłem, by zjadły mnie wyrzuty sumienia. Kurwa! Miałem go pod samym nosem, a znowu zawaliłem. Musiał mieć przy sobie Milkę. Może gdybym poszukał jej wtedy na parkingu, przebiegł wzdłuż ulicy, przyjrzał się każdemu samochodowi, znalazłbym ją. Może wówczas już byłoby po wszystkim. Trzymałbym ją już bezpieczną blisko siebie i nie ryzykował jej życia. Zawiodłem ją.
– Kamil, nie myśl tyle – rzucił Radek, ze zmarszczonymi brwiami przyglądając się napisowi.
– Znajdę ją, choćbym miał przeszukać każde mieszkanie, dom i piwnicę w tym kraju. – Zacisnąłem dłonie w pięści.
– Na pewno – bąknął niewyraźnie pod nosem, pocierając kark. – Jedźmy już na tę komendę – dodał głośniej.
CZYTASZ
Czerwone róże [Zakończone]
RomanceOn - prokurator, uwielbiający opanowanie, kontrolę i perfekcjonizm Ona - wybuchowa, emocjonalna i uwielbiająca robić na przekór Jak odnajdą się w relacji Pan-uległa? Co, gdy na ich drodze stanie seryjny morderca? To historia, w której fikcja literac...