Milka
Miałam ogromną ochotę na coś słodkiego. Podczas okresu to nie była u mnie żadna nowość. Przypięłam smycz do obroży Atosa, złapałam Kamila na rękę i w trójkę ruszyliśmy na spacer. W drodze powrotnej mieliśmy zahaczyć o sklep i uzupełnić braki niezdrowego jedzenia, które ostatnimi czasy coś podejrzanie szybko znikały z kuchennej szafki. Oczywiste, że to nie była moja wina. A przynajmniej nie tylko moja, bo Kamil też coraz częściej do niej zaglądał. Nie wnikałam, czy to przez stres związany z pracą, czy po prostu na „starość" miewał zachcianki, ale póki nie odcinał się ode mnie emocjonalnie, uznawałam, że to stan przejściowy.
Idąc parkiem, minęłam plac zabaw i przeszył mnie dreszcz. Wolałam nawet nie myśleć, czy i na jego terenie ktoś znajdzie kolejną ofiarę. Atos równym krokiem dreptał przy mojej nodze, raz po raz zatrzymując się przy drzewie lub krzaku. Miałam psa i Kamila u boku, więc mogłam czuć się bezpiecznie.
– Kamil?
Z zamyślenie wyrwał mnie głos młodej kobiety. Z ogromnym uśmiechem podbiegła do nas, a raczej do Kamila i ciepło go uściskała. Za ciepło. Zmierzyłam ją nieprzychylnym wzrokiem: niska, szczupła, o jasnobrązowych włosach. Nie podobała mi się. Ani trochę. I jeszcze ten nad wyraz szczęśliwy uśmieszek. Miałam ochotę wybić jej te równe zęby za szczerzenie się do niego.
– Nie poznajesz mnie, prawda? – Udała lekko oburzoną.
– Wybacz, ale chyba...
– Monika – przerwała mu.
– Monika, tak, faktycznie. Przepraszam, nie poznałem. – Kamil ściągnął lekko brwi, uważnie przyglądając się dziewczynie.
Zamiast trzymać mnie za rękę, objął ramieniem moją talię, przyciągając mnie sobie do boku. No i taka reakcja mi się podoba. Chociaż i tak nie zmieniła ona faktu, że od samego początku intuicja mówiła mi, że się z tą kobietą nie polubimy. Tylko jeszcze nie wiedziałam dlaczego.
– Kochanie – spojrzał na mnie – to Monika, moja była dziewczyna. Moniko, to moja narzeczona.
To już wiem, dlaczego nie lubiłam jej od pierwszego spojrzenia. Monika. Z tego, co mówił kiedyś Kamil, to ona była bezpośrednio przede mną. Rozstali się kilka tygodni przed tym, jak zaczęłam z nim pisać, czyli jakieś trzy i pół roku temu.
– Cześć. – Wyciągnęła do mnie rękę.
– Cześć. – Niechętnie odwzajemniłam jej gest. Po czym ułożyłam dłoń na klatce Kamila, wyraźnie zaznaczając swój teren.
– Widzę, że wam się układa. – Zatrzepotała przypominającymi miotłę rzęsami.
– Nawet bardzo. – Kamil uśmiechnął się życzliwie.
– A może, Kamil, miałbyś ochotę wyskoczyć na kawę?
Nie dość, że franca zaczęła mnie ignorować, to jeszcze bezczelnie zaprosiła na randkę mojego faceta. Zaraz poleje się krew, przysięgam. Mocniej zacisnęłam dłoń na ręce Kamila. On tylko obrzucił mnie szybkim spojrzeniem. Jeśli dojdzie do wniosku, że wzbudzanie we mnie zazdrości będzie w tym momencie fajną zabawą, to przysięgam, założę pas cnoty.
– Nie, dzięki. Nie jestem zainteresowany. – Czemu on się do niej tak uroczo uśmiecha? Czyżby stara miłość nie rdzewiała?
– Jesteś pewien? – Nie odpuszczała.
– Tak, Monika. Musimy już iść. Pies się niecierpliwy.
Kobieta rzuciła okiem na Atosa, który coraz częściej rwał się do przodu. Dzięki ci piesku. Dzięki tobie wszyscy przeżyją. Choć zdenerwowanie mieszało się u mnie ze złością i powoli przechodziło we wkurzenie na tę lafiryndę i Kamila przy okazji też, nie chciałam nikogo pozbawiać życia.
Monika posłała Kamilowi czarujący uśmiech, po czym przytuliła się do niego, na moje oko zbyt mocno i zbyt długo.
Gdy tylko kobieta zaczęła się oddalać, ruszyłam w stronę bloku.
– Milka, a ty gdzie? – Kamila dogonił mnie w dwóch krokach.
– Do domu. Nie widać? – fuknęłam.
– Wiesz, że nie musisz być o nią zazdrosna?
– Jesteś pewien? – Zatrzepotałam rzęsami, naśladując tę wredną małpę.
– Tak, jestem pewien. Mieliśmy iść do sklepu.
– Już mi się nie chce. – Przyspieszyłam kroku.
– Mała – westchnął.
– Nie! Idź sobie do sklepu z Moniką.
– Milka, z czym masz problem? – Stanął przede mną, skutecznie blokując dalszą drogę.
– Ja mam problem? Nie, ja nie mam żadnego problemu. Spytaj się swojej Moniki, dlaczego tak czule cię przytula. Może to ona ma problem?
– Nie mam żadnej swojej Moniki. Mam jedynie swoją Milenę, której nie wymieniłbym na żadną inną, nawet jeśli bezsensowne kręci nosem.
– Ja bezsensowne kręcę nosem? Ja? Może Moniczka nie będzie robić ci wyrzutów, jak jakaś dziunia będzie się do ciebie przystawiać i pieprzyć wzrokiem.
– Mila, przecież to...
– Nie, nic nie mów. Mam dość.
Prychnęłam pod nosem, minęłam go i ponownie ruszyłam do domu. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
Słyszałam, jak jeszcze chwilę mnie wołał, aż w końcu szedł dwa kroki za mną. Chyba wiedział, że potrzebowałam czasu na wyciszenie. Gdybym teraz miała go na wyciągnięcie ręki, mogłoby się to skończyć jeszcze większą awanturą.
![](https://img.wattpad.com/cover/355806856-288-k438726.jpg)
CZYTASZ
Czerwone róże [Zakończone]
RomanceOn - prokurator, uwielbiający opanowanie, kontrolę i perfekcjonizm Ona - wybuchowa, emocjonalna i uwielbiająca robić na przekór Jak odnajdą się w relacji Pan-uległa? Co, gdy na ich drodze stanie seryjny morderca? To historia, w której fikcja literac...