Epilog

281 10 16
                                    


40 lat później

Stali na werandzie. Z uśmiechem machali na pożegnanie w stronę odjeżdżających dwóch samochodów. Zza szyb pojazdów wychyliły się dziecięce buzie. W srebrnym mercedesie urocza blondyneczka machała rączką, a w audi trzyletni szatynek pałaszował ciasteczko od babci, brudząc sobie czekoladą całą buzię.

Gdy samochody zniknęły za zakrętem, usiadła na wygodnym fotelu, patrząc w dal. Wdychała świeże powietrze i rozkoszowała się delikatnym szumem otaczających ją drzew. Stanął nad nią. Okrył ją ciepłym kocem, by jesienny wiatr nie przyprawił ją o bóle w stawach. Podał jej kubek parującej herbaty z miodem i nieobranym ze skórki plasterkiem cytryną, a sam usiadł na sąsiednim fotelu. Trwali w ciszy przez kilka minut.

To był ich czas. Spokój, który ich otaczał, śpiew ptaków, cykanie świerszczy i zapach ostatnich tego sezonu kwiatów, nie wyparł z ich uszów głośnego śmiechu wnucząt, który rozbrzmiewał w okolicy przez całe popołudnie.

Uśmiechnęła się, patrząc na stertę liści, w którą jeszcze godzinę temu jej syn, Wojtek, wrzucał trzylatka. Przeniosła wzrok na ścianę drewnianej komórki gospodarczej, która teraz mieniła się od kolorowej kredy, kleju i brokatu, którymi postanowiła ją udekorować czteroletnia dziewczynka pod czujnym okiem Michaliny.

– O czym myślisz, Mała? – Położył swoją zmarszczoną dłoń na jej, delikatnie splatając palce.

Zastanowiła się przez chwilę.

– O szczęściu.

– Jesteś szczęśliwa?

Odwróciła głowę, by móc spojrzeć mu głęboko w zielone oczy.

– Mam syna i córkę, wnuczkę i wnuczka. Znalazłam bezpieczeństwo w ramionach miłości mojego życia. W twoich ramionach. Mogę siedzieć na werandzie, pijąc herbatę i cieszyć się nie najgorszym zdrowiem. Miałam piękne życie, niczego nie żałuję, choć dobrze wiesz, że czasem podejmowałam złe decyzje. Przeżyłam wiele pięknych chwil. Jakbym mogła być nieszczęśliwa? A ty? Jesteś szczęśliwy?

Podniósł jej dłoń do swoich ust i złożył na niej lekki pocałunek.

– Zestarzałem się, mając u boku najcudowniejszą kobietą na świecie. O niczym więcej nie mógłbym marzyć.

Choć brzmiało to trochę zbyt słodko i kolorowo, to obydwoje wiedzieli, że taka była prawda. Byli szczęśliwi. W sobie nawzajem odnaleźli bezpieczeństwo i spokój duszy. Odnaleźli siebie i żadna największa zawierucha nie mogła tego zmienić.


Najważniejsze jest przede wszystkim zaufanie, zrozumienie i wsparcie. To jedyna recepta na udany związek. Dzięki właśnie takiemu podejściu nie bałam się spróbować wejść w taką relację i jestem teraz szczęśliwa u boku mężczyzny, który mnie kocha, szanuje i wspiera, a jednocześnie potrafi złoić mi tyłek i nieziemsko przelecieć.


Ta książka ma w sobie wiele wydarzeń prawdziwych. Ma też wiele wymyślonych. Co jest jawą, a co snem, wiedzą tylko jej bohaterowie. 

Historia Milki i Kamila tutaj się zatrzymuje, ale się nie kończy. Oni dalej idą przez świat trzymając się za ręce i wspólnie patrząc w przyszłość.

Teraz czas na Was, Wasze komentarze i gwiazdki. Dajcie znać (tutaj, w wiadomości prywatnej lub na moim Instagramie @ksiazkowy.nalogowiec ), czy Wam się podobało. Czekam na Wasz odzew. 

Buziaki :* <3

Czerwone róże [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz