Chapter twenty three

188 28 1
                                    

Z głośnym westchnieniem opadł na posadzkę czując się wyczerpanym. Był prawdopodobnie środek nocy, ale San wciąż ćwiczył dopóki nie czuł, że jego praca zaczyna przynosić oczekiwane przez niego efekty. Oczywiście, że wiedział, co go czeka. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co przeszedł Wooyoung, by spełnić swoje marzenia, dlatego wściekał się za każym razem, gdy ten tak po prostu chciał rzucić to wszystko, by tylko móc być przy nim. Tęsknił za jego ciepłym głosem i dotykiem, ale na ten moment był bezradny. Podjął decyzję i minęło już dobrych parę tygodni, jak nie miesięcy, od kiedy był pod okiem swojego ojca, teraz brata, nie mając żadnego kontaktu z Wooyoungiem. Oczywiście, że nie należało to do łatwych tak po prostu odciąć się od osoby, którą kochał, ale z dnia na dzień jakoś przyzwyczajał się do samotności. Zresztą, znał ją bardzo dobrze, choć niczym była jego przeszłość w porównaniu do tego, co miał teraz. Nie mógł narzekać, kiedy miał obok po swojej stronie ojca i brata, którzy pomagali u spełniać ostatnie, mogłoby się wydawać, że niedorzeczne, marzenie.

- Nie musisz ćwiczyć o tak nieludzkich godzinach - usłyszał głos Jinyounga, który wszedł do sali widocznie zatroskany i zmęczony.

- Nie chciałem tracić czasu. Poza tym, i tak nie mogę spać - podniósł się do siadu przyjmując butelkę z wodą od starszego. - Co tu robisz? Jest późno.

- I kto to mówi - prychnął. - Zbieraj się, zabiorę cię do siebie.

- Mam być zaszczycony?

- Nie odzywaj się do mnie tak, jakbyśmy znali się całe życie. Fakt, że jesteśmy braćmi wcale nie upoważnia cię do zachowywania się jak wkurzający bachor.

- Muszę po prostu nadrobić to, co straciłem - odparł rozbawiony. Przez ostatnie tygodnie zaczął naprawdę dobrze dogadywać się z bratem, mimo że teoretycznie byli sobie obcy. Zdecydowanie był on rodziną, której brakowało Sanowi.

- Może gdybyś nie pojawił się dopiero teraz, ja też miałbym ciekawsze dzieciństwo - odparł niechętnie, a San spoważniał nagle, chcąc wiedzieć więcej na ten temat.

- Co masz na myśli? Miałeś złe dzieciństwo?

- Nie powinienem narzekać, niczego w zasadzie mi nie brakowało. Ale ciągłe rozstania, przeprowadzki, to było męczące. Może gdybym miał obok kogoś bliskiego byłoby mi łatwiej.

- Mówisz o poprzednich związkach ojca? - upewnił się San. Czuł się, jakby nie miał prawa o tym rozmawiać, ale mimo wszystko był członkiem tej rodziny. Trochę zapomnianym, ale wciąż...

- Byłem mały, gdy moja matka nas zostawiła, ale pamiętam to aż zbyt dokładnie. Nawet jeśli bardzo bym chciał, nie potrafię zapomnieć jej twarzy.

- Nie masz z nią kontaktu?

- Nie. Nie chciałem się z nią widywać, kiedy miała innego. Ojciec naprawdę dobrze ją traktował, nawet jeśli ich małżeństwo nie zawsze było idealne. Owszem, kwestią czasu było kiedy się rozstaną, ale ona nawet ie próbowała tego ratować.

San co prawda słyszał już część historii ze strony ojca, ale dobrze było też usłyszeć, jak odbierał to Jinyoung, który był zaledwie dzieckiem, gdy pierwsze małżeństwo ich ojca się rozpadło. Jeśli Choi dobrze pamiętał, był to też czas, kiedy poznał on jego matkę. Dlatego też nie mógł stracić okazji, by o nią zapytać.

- Pamiętasz moją mamę? - zapytał, kiedy oboje byli już w samochodzie, w drodze do mieszkania starszego.

- Pamiętam. Choć pewnie nie tak dobrze jak ty. - skupił się na jeździe, udzielając krótkiej odpowiedzi, na co San zagryzł wargę. On sam nie był pewien, czy pamiętał za wiele z tych paru lat dzieciństwa.

Monster: Promise • Woosan [2] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz