1

383 17 0
                                    

Pov: Pablo Gavira

Wstałem rano, około godziny 9. Dzisiaj, niestety mam trening. Nie muszę mówić, że mi się nie chce... To nic nowego...

Spojrzałem na krzesło, z którego praktycznie, spadała sterta ubrań. Może to sprzątane? Oczywiście, nie dzisiaj. Wstałem w końcu z łóżka, po czym udałem się do kuchni, w mojej pięknej kawalerce. Otworzyłem lodówkę i wyjąłem z niej ser i wędline zrobię sobie grzanki/tosty.

Wstawiłem je do tostera/opiekacza. Zostawiłem to, niech się robi. Sam w tym czasie, zbierałem rzeczy na trening. Nie chcę, znowu dostać opierdolu od Xavi'ego, przez to, że się spóźniłem...

Jeszcze puki na dworze jest ciepło (U mnie śnieg leży) pójdę pieszo. Jak już moje jedzenie, się zrobiło, zjadłem je, robiąc bałagan na całą kuchnię. Ja to mam jakieś inne zdolności. Ubrałem się w moje ukochane dresy, w których będzie mi ciepło i wygodnie.

***

Wyszedłem z domu. Upewniłem się 10 razy, czy na pewno zamknąłem drzwi na klucz. Mieszkam, na jakimś patologicznym osiedlu, więc nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć. Po 5 minutach drogi, stwierdziłem, że może posłucham sobie muzyki. Będzie mi się lepiej szło.

Byłem mniej więcej w połowie drogi, gdy jakiś chuj, jadąc samochodem, oblał mnie wodą. Byłem cały mokry. Ciekawe gdzie się tej kurwie śpieszy?

I tak szedłem, dalej zdenerwowany, do któreś potęgi. A niech wszyscy się jebią.

______________________

Witam, nie planuje w tej książce długich rozdziałów, tylko takie jak ten :) Czyli na moje wykonanie klasyk. A no i nie będą one regularne...

Czy od tego się zaczęło...? | Lewandowski x GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz