19

122 11 6
                                    

Pov: Gavi

Dybala bardzo szybko ogarnął nam lot do Barcelony. Jeszcze dzisiaj w nocy mamy być na miejscu. Spakowałem swoje rzeczy do walizki i czekałem na Dybalę który miał podjechać samochodem pod dom Zalewskiego.

- Ja będę się zbierał.

- Okej.

Zalewski ledwo mógł wypowiedzieć to jedno słowo gdyż Zieliński go łaskotał. Aż zjebał się z kanapy. Obawiam się tak szczerze ich tu zostawić bo nie wiadomo co im do łba przyjedzie.

Dybala był już pod domem zatem wbiłem mu do auta z walizką.

- Gotowy.

- No. A ty?

- Też.

No i ruszyliśmy w kierunku lotniska. Mam nadziję że lot odbędzie się bez komplikacji i bez opóźnień i jak najszybciej będziemy w Barcelonie.

***

Była 22.50 gdy wylądowaliśmy. Chwilę po tym rozdzieliłem się z Dybalą. On udał się do hotelu który sobie zarezerwował a ja szedłem do Roberta. W połowie drogi uświadomiłem sobie że mogłem go chociaż uprzedzić. Ale teraz nie chciało mi się już do niego dzwonić.

Pov: Robert Lewandowski

Oglądałem nudny film na kanapie przysypiając gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Kogo tu do chuja niesie Otworzyłem drzwi a przed nimi ujrzałem Pabla.

- Gaviii! Nie spodziewałem się że jeszcze dzisiaj cię zobaczę!

- No tak jakoś wyszło.

- Wchodź.

- A dziewczynki śpią?

- Tak. Jakieś 30 minut temu poszły spać.

- A co z twoją żoną?

- Nadal jej nie odpisałem. Jutro się tym zajmiemy bo jest późno.

- Dobra.

- Jesteś głodny? Bo idę sobie coś zrobić.

- No coś bym zjadł.

Poszedłem do kuchni w celu zrobienia jakiś kanapek na szybko. Gdy już je zrobiłem i szedłem do salonu ujrzałem śpiącego przykrytego po samą szyję kocem Pabla.

_______________________________________

Trochę wena mi uciekła do tego i przez to nie było dawno rozdziału.

Czy od tego się zaczęło...? | Lewandowski x GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz