***

Pov: Gavi

Następnego dnia, tak jak planowaliśmy z Robertem, mieliśmy udać się na spacer do lasu za miastem. Nie byliśmy jeszcze w 100% pewni, czy uda nam się wyjść, bo z dziewczynami mieliśmy wczoraj trudne sprawy. Dosłownie. Jakoś się pogodziły i to najważniejsze. Oczywiście żadnej ulgi od kary mieć nie będą. Wstałem jako pierwszy więc musiałem sam sobie zrobić śniadanie, bo Robert sobie smacznie spał. Jak takie dziecko normalnie. Zrobiłem jajecznicę bo wiecie. Mam zajebiste zdolności do gotowania. Zostawiłem też trochę dla Roberta i dziewczynek.  Minęło 25 minut a wszyscy nadal spali. Jako, że jestem cierpliwy do momentu, poszedłem do Roberta go obudzić. Otworzyłem drzwi od sypialni i wszedłem do środka. Kucnąłem obok łóżka i pocałowałem Roberta w czoło.

- Mmm. Gavi. Która jest godzina?

- Prawie 10. A mieliśmy się gdzieś ruszyć.

- Racja. Jeszcze 5 minut i wstaję.

- Na pewno?

- Na pewno.

Wyszedłem z pokoju i udałem się z powrotem do kuchni. Tym razem z zamiarem zrobienia sobie i Robertowi herbaty. Dokładnie po 4 minutach przyszedł do mnie.

- Tu masz śniadanie. I herbatę, ale jest gorąca.

- Dzięki. A ty nie jesz?

- Już zjadłem.

- Aaa. Poszedłbyś obudzić dziewczynki?

- Pewnie.

Tak i zrobiłem. Szczerze? Bolą mnie już nogi od wchodzenia i schodzenia ciągle z tych schodów. Jakbym miał wybór to kupiłbym mieszkanie bez schodów.

- Klara! Laura! Wstajemyyy. Ubierzcie się w dresy, bo idziemy na długi spacer. - Gavi.

- Dobrze. - Laura.

Laura odrazu zadowolona podeszła do szafy i szukała odpowiedniego ubrania. Klara natomiast, jeszcze się wierciła wśród pościeli. Jednak koniec konców, po chwili obydwie jadły jajecznicę w różowych dresach.

_______________________________________

Pomiędzy tym, a poprzednim rozdziałem powinno coś jeszcze być, ale nie miałam weny. Jest kilka procent szans, że dzisiaj pojawi się drugi rozdział tego. Małe, ale są.

Czy od tego się zaczęło...? | Lewandowski x GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz