Pov: Pablo Gavi
Było po 8 gdy skończyłem rozmawiać z Robertem. Postanowiłem o 9 iść do Paulo i porozmawiać z nim tak jak było to planowane. Jednak nie było to takie proste, bo muszę przedrzeć się przez salon w którym siedzą te dwa debile...
Dobra. Raz. Dwa. Trzy. Wychodzę. O dziwo jeszcze żyłem. Poszedłem do kuchni by wziąć sobie coś na szybko do jedzenia. Za mną się ktoś pojawił i dźgnął mnie w plecy.
- Chcesz tosty?
- No.
- Tylko są lekko przypalone i dlatego Piotrek już ich nie chce. A poprzednie które wyszły mi zdecydowanie lepiej mi wpierdolił.
- Eee... Okej. Ja za chwilę będę szedł do Dybali.
- Nie ma takiej potrzeby. Zaprosiłem go tutaj na obiad.
- Aaa. To nawet lepiej. A o której będzie?
- Około 13.
***
Nastała określona przez Nicolę godzina. Wyszedłem z pokoju i usiadłem na kanapie. Zieliński klepał Zalewskiego po głowie a ten ewidentnie tracił cierpliwość.
- Zostawisz mnie?
- Nie.
- Kurwa! Zostaw! To boli!
I w tym momencie Dybala postanowił otworzyć drzwi i wejść do mieszkania. Bez pukania ani nic takiego.
- Eee... Chyba nie odpowiedni moment...
Miał już wyjść z budynku.
- Nieee. Jest odpowiedni. Musimy prozmawiać.
Paulo nieco przestraszony zachowaniem Zielińskiego i Zalewskiego usiadł z samego brzegu kanapy. Nie dziwię mi się.
- To co? Namyśliłeś się?
- Tak. Myślę, że mogę się udać na wypożyczenie do końca tego sezonu.
- No i super. Xavi będzie ze mnie i Roberta dumny. A własnie czas by do niego wrócić. Znaczy... Do Hiszpanii.
- Masz jakiś lot powrotny?
- Eee nie?
- To ja nam go ogarnę.
- Okej.
CZYTASZ
Czy od tego się zaczęło...? | Lewandowski x Gavi
Romance°•Od nienawiści i złości do miłość i radości. Krótkie rozdziały•° • Grudzień 2023 - Kwiecień 2024