4

219 22 17
                                    

***

Pov: Pablo Gavi

Dopakowywałem ostatnie rzeczy. Usłyszałem klakson z dworu. To był Robert, w tym swoim samochodzie. Ja pierdole, jeszcze nie jestem gotowy. Dwie godziny, to za mało, na spakowanie się na tydzień. Też tak uważacie?

Wyjąłem telefon z kieszeni i odebrałem przychodzące połączenie.

- Może, zamiast stać w oknie i nie wiem... Patrzeć się na mnie, byś przyszedł?

- Czemu patrzysz mi się w okna?

- Pablo, nie wymyślaj. Ja muszę jeszcze dzieci położyć do spania. A aktualnie, muszę czekać, aż zechcesz się ruszyć.

- Ale... Ja jestem jeszcze nie spakowany...

- Jak to?

- A ty jesteś?

- No, nie, ale jedziemy do mnie i jak położę dziewczynki spać, to się spakuje...

- Własnie, żebym ja ci czasu nie mierzył. Zobaczymy, czy się zmieścisz.

Wysiadł z auta. Podszedł pod drzwi wejściowe i wszedł jak do siebie.

- Coś ty taki niecierpliwy? Pół godziny cię nie zbawi...

- W czymś ci pomóc?

- Tak, jakbyś mógł wziąć i zanieść do samochodu tą walizkę.

- Ok.

Przynajmniej tyle mi pomógł. Bo naprawdę, jakby nie mógł chwilę poczekać. Spakowałem szybko drugą walizkę i zamknąlem dom. Wsiadłem do samochodu. Na tylnie siedzenie, bo obok niego, to na pewno nie będę.

***

Robert powiedział, bym już szedł do jego domu, a on te walizki zostawi na noc w samochodzie, ale musi coś jeszcze sprawdzić. Zapukałem do drzwi. Otworzyła mi jego żona.

- Dobry wieczór.

Nie dostałem odpowiedzi. Może była zajęta? Może u nich się, tak nie mówi? Poszła szybko, na piętro...

- Dobra Pablo, to tam masz sypialnie.

- Okej.

Poszedłem do pokoju. Poza tik tokiem nie mam, nic do roboty. Nagle przerwałem. Usłyszałem krzyki. Uchyliłem drzwi, by lepiej słyszeć. Wiem, że to nie ładnie kogoś podsłuchiwać, ale no nie mogę. Nie byłbym sobą.

- Robert! Weź mnie kurwa zostaw! Jedź i nie wracaj! - krzyknęła żona Lewandowskiego...

Czy od tego się zaczęło...? | Lewandowski x GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz