6

195 17 0
                                    

Pov: Pablo Gavi

Reszta podróży, na lotnisko minęła nam spokojnie. Nie odzywaliśmy się za bardzo do siebie. Robert zaparkował auto. Po chwili, byliśmy na jednym z siedzisk, na lotnisku.

- Masz jeszcze tego energetyka?

- Mam drugiego.

- To daj. Mam wyrzuty sumienia. Chciałem dobrze dla córek, ale wyszło inaczej...

- Czyli?

- Anna... Zdradziła mnie, a potem przy dzieciach, mówiła, że to moja wina... Chciałem z nią naprostować relacje, żeby dziewczynki nie cierpiały i nie widziały naszych kłótni, ale... Bez rozwodu się nie obejdzie...

- Oh... Przykro mi.

- Nie wiem, co zrobiłem nie tak.

- Na pewno zrobiłeś wszystko jak trzeba, a jak nie... To na pewno się starałeś.

- Myślałem, że się nie lubimy. Czemu mnie pocieszasz?

- Ja nic do ciebie, nie mam... To ty, miałeś coś do mnie...

- Nie podbało mi się, że wysłałeś to zdjęcie. Ania je widziała, przez co miałem potem jeszcze problem...

- Nie zrobiłem tego, by ci dopiec.

- Mhm...

- Wszyscy pytali gdzie jesteś. Nie miałem ręki by napisać wiadomość więc poprostu wysłałem zdjęcie. Zrozum, ja nie miałem na celu nieczego złego. Wiem, że nie jest to najlepsze wytłumaczenie.

- No nie jest... Ale... Zakończmy ten temat.

***

Byliśmy w samolocie. Na miejscu mieliśmy, być około 7.30. To trochę czasu, a ja nie miałem nic, ale to kompletnie nic, do roboty. Mogłem wziąć jakąś książkę, czy coś.

- Co robisz?

- Nudzę się.

- Mhm. 

- A gdzie się zatrzymujemy na ten tydzień?

- U mojego kolegi, Nicoli Zalewskiego.

- Okej.


_______________________________________

Może coś się nie łączyć w tym rozdziale, bo w połowie zmieniłam koncepcje


Czy od tego się zaczęło...? | Lewandowski x GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz