vinicius jest w ciąży

221 10 5
                                    

Pov Ramos

Obudził mnie budzik o 7 rano bo na 9 mieliśmy mieć trening. Mimo że nie potrzebuję dwóch godzin na ogarnięcie się, to jednak wolę mieć czas w zapasie. Poszedłem pod prysznic a następnie do kuchni zjeść śniadanie zgodne z moją dietą, bo znowu trener będzie narzekał. Włożyłem naczynia do zmywarki, bo znowu od kilku dni leżały brudne na blacie kuchennym, spakowałem rzeczy na trening i usiadłem na kanapie w salonie, żeby poprzeglądać insta, bo dawno tego nie robiłem. Po kilkunastu minutach zauważyłem że jest 8:42, więc wstałem i łapiąc kluczyki udałem się do samochodu. Cel - stadion treningowy Realu, a jakby inaczej. Połączyłem spotify w aucie z telefonem i włączyłem swoją playlistę. Wyszło na to, że jako pierwsze włączyło mi się Italodisco. Kiedyś Camavinga mi to tu dodał i już tak zostało. O 9:05 byłem na miejscu. Jak zawsze spóźniony. U nas to norma. Wchodząc do szatni zobaczyłem jeszcze Courtoisa, Łunina i Arrizabalage.

Trzy bramkarzyki się zgrały - zaśmiałem się widząc jak rozpatrują między sobą jakieś historie spiskowe.

Nie masz czasem treningu? - zapytał Thibaut.

A wy to co? - odparłem z uśmiechem przebierając się.

Chodźcie bo Carlo mówi że jak nie przyjdziecie w ciągu dwóch minut to uprowadzi was do piwnicy - powiedział Tchouameni wchodząc do środka. Ja rzeczywiście po równych dwóch minutach byłem na boisku ale tamci nadal tam siedzieli.

OOO SZANOWNY PAN RAMOS SIĘ ZJAWIŁ A GDZIE COURTOIS KEPA I TEN TAKI Z ROSJI - zawołał Ancelotti.

Z UKRAINY PROSZE TRENERA - odkrzyczał mu Łunin wychodząc na murawę a za nim reszta bramkarzyków. Trening zajął nam trzy godziny, połowę na boisku i połowę na siłowni. Na sam koniec Carlo powiedział że znowu wrócimy na boisko przećwiczyć jakieś zagrania zespołowe na następny mecz.

NIE NO TRENER CHYBA ŻARTUJE - krzyknął Fede padając na murawę, a przez to wyjebał się również Kroos, który za nim biegł.

Boże porzygam się zaraz nie dobrze mi - powiedział Vinicius siadając na ławce - kurwa nie dam już rady.

STARY NO CHODŹ - wolał Bellingham do Viniego. Ten to pełen energii. Jude to inny wymiar. Kocham typa - CO TY W CIĄŻY JESTEŚ ŻE SIĘ RUSZAĆ NIE MOŻESZ?

CO? W CIĄŻY? KTO? Z KIM? - zaczął wypytywać Joselu.

VINI Z RODRYGO - odparł Anglik.

CO TY TAM PIERDOLISZ BO CHYBA NIE DOSŁYSZAŁEM - mówiąc to Brazylijczyk wstał z miejsca podbiegając do dwójki wcześniej wymienionych chłopaków, chociaż teraz zrobiło się tam zgromadzenie, do którego dołączyłem - po pierwsze nie jestem w ciąży po drugie nie z Rodrygo a po trzecie pierdol się.

Czy ja słyszę że mówicie coś o mnie? - zapytał Rodrygo podchodząc do nas.

Tak bo przeruchałeś się z vinim - odpowiedział Jude ze śmiechem.

BOŻE NIE STOP PRZESTAŃ - błagał go załamany Vinicius. Rodrygo jedynie wzruszył ramionami i odszedł. Ten to ma wyjebane.

EJ GRAĆ MI TAM A NIE SPISKUJECIE KTO SIE Z KIM PRZERUCHAŁ - krzyknął do nas Ancelotti. Po czasie byłem wreszcie w mieszkaniu i zmęczony położyłem się na łóżku. W międzyczasie pojechałem także na zakupy gdzie stałem godzinę w kolejce. Takim oto sposobem była już 18 a na zewnątrz ciemno jak w dupie. Nie miałem ochoty nigdzie wychodzić bo nie dość że słońce już zaszło to i było zimno. Uroki jesieni. Zaraz zima więc już nie wiem co gorsze. Kiedy miałem już zasypiać usłyszałem powiadomienia z telefonu.

Kto się do mnie dobija - powiedziałem sam do siebie biorąc urządzenie do ręki. Pique? A on co?

Pique: stary ile mam czekac

Pique: halo kurwa

Pique: bedziesz czy nie

Pique: SERGI

Ty: co sie drzesz

Ty: wpierdol chcesz?

Pique: kurwa mielismy sie spotkac

Pique: nic nie pamietasz

Ty: BOŻE KIRWA ZAPOMNIALEM

Ty: ZARAZ BEDE

Boże zapomniałem że miałem się dzisiaj spotkać z Gerardem. Czułem się trochę głupio z powodu, że od jakichś 20 minut musiał tam na mnie czekać. Zerwałem się z łóżka i zmieniłem ubrania, bo te co miałem na sobie ubrudziłem podczas robienia obiadu. Schowałem jeszcze telefon do kieszeni, złapałem kluczyki i udałem się do samochodu. Po 10 minutach parkowałem już pod restauracją, w której się umówiliśmy.

No wreszcie już myślałem że się nie zjawisz - zaczął rozmowę Geri.

Naprawdę nie wiem jak to się stało że zapomniałem - odparłem siadając naprzeciwko niego - japierdole ale mi się spać chce.

Dawaj nie pierdol tylko zamów coś bo już wystarczająco długo tu jestem - powiedział Hiszpan wołając kelnera. Po pół godziny nasze dania przyszły i zaczęliśmy gadać o wszystkim, co się wydarzyło przez rok, w którym nie mieliśmy w ogóle kontaktu.

Nie mam już komu wpierdalać na boisku - zaśmiałem się podczas gdy rozmawialiśmy na temat Barcelony i Realu.

Dobra człowieku mamy już 23 siedzimy tu od kilku godzin a zaraz zamykają - mówiąc to brunet wstał z krzesła - chodź pojedziemy do mnie dokończyć gadać chyba że szybciej zaśniesz nim tam dojedziemy.

Nie no stary wiadomo że jedziemy - odpowiedziałem zadowolony i wyszliśmy z lokalu. Pojechaliśmy do Pique, gdzie w międzyczasie zasnąłem 5 razy, roztrzaskałem mu szklankę rozlewając kawę na podłogę i wpierdoliłem się w ścianę. Tak to jest, gdy się próbuję normalnie funkcjonować ale jest się zaspanym. Około 2 w nocy wyszedłem z jego mieszkania i ledwie co dojechałem do swojego, bo prawie wjechałem do rowu. Oczy same mi się zamykały. Gdy tylko otworzyłem drzwi do domu to poszedłem do sypialni i zasnąłem.

Obudziłem się około 11 a na telefonie zobaczyłem że budzik mi dzwonił aż 15 razy od 8 rano a ja nic nie słyszałem. Chwila. Budzik na 8 rano. O KURWA TRENING. Nawet nie chcę wiedzieć jaki Carlo był wkurwiony, jak tym razem zamiast się spóźnić, w ogóle nie przyszedłem. Oprócz tego zauważyłem wiadomości od Luki.

Luka: stary gdzie ty jestes

Luka: nie cgcesz wiesziex jak ancelotti byk wkurwiony jak cie nie zjbaczyl

Luka: jak cos to byles na weselu swijego chomika a przynajnmnirj tak mu powiedziałem jak sie zapytał czemu cie nie ma

Luka: na twoim mjejscu nazteonym razem bykbym dwie godziny przex treningiem

Luka: a i fede cie zwyzywal od pedalow

Luka: tak tylko mowie

Ty: on sam jest pedalem

Ty: jak ja nawet chomika nie mam

Luka: od dziskaj masz

Luka: i to żonatego

I takim właśnie sposobem zyskałem chomika. Co z tego że mam na nie alergię. Modrić to zawsze coś kreatywnego wymyśli. A Valverde to Valverde. Wyzywa każdego ale nikt nie ma mu tego za złe, bo każdy wie że to żarty.

Co się dzieje w Realu, zostaje w RealuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz