dzikie shipy bellinghama

129 9 0
                                    

Pov Vinicius

Już nie wiem co jest gorsze. Czy Ancelotti czy Ramos jako trener. Ten pierwszy przynajmniej nie robił mi problemu o znikanie z treningów. Mimo to i tak się boję, że mnie zaraz wypierdoli z Realu za to. Chociaż Ramos też święty nie jest, bo zawsze się spóźnia. Dobra od dzisiaj nie będę unikał treningów. Kogo ja chcę oszukać, dobrze wiem że tak nie będzie. Nie wiem w sumie nawet czemu tak nie lubię tu być. Po prostu mi się nie chce. Vinicius kurwa ogarnij się. Żeby wychodzić w podstawowym składzie musisz pokazać że w ogóle chcesz jeszcze być w tym Realu i masz jakiekolwiek chcęci do gry. Pomińmy już temat mnie. Od kilku treningów nie widziałem Rodrygo. Nic nie mówił, że jest chory lub że gdzieś wyjeżdża. Chociaż to żadna nowość. On nigdy o niczym nie mówi. Mimo to i tak go lubię. Przyjaźnimy się od kilku lat i nie chcę, żeby się to zmieniło. Właśnie wychodziłem z samochodu, bo zaparkowałem pod stadionem. Tak jak zdąrzyliście się domyśleć mamy właśnie trening. Byłem 20 minut przed czasem, czyli tak jak zazwyczaj. Wchodząc do szatni oczywiście nie było Ramosa. No kto by się spodziewał. Ale jednak ku mojemu zdziwieniu był Rodrygo. Po przywitaniu się z każdym, podszedłem do siedzącego na ławce Brazylijczyka.

Stary co cię tak długo nie było? - spytałem kładąc swoją torbę obok.

Nie wiem tak jakoś źle się czułem - odpowiedział i zaczął się przebierać. Jakoś mi się w to nie chce wierzyć ale wiem że więcej to on mi nie powie. A przynajmniej nie na siłę. Nie będę na nim tego wymuszał.

JESTEM I TO TRZY MINUTY PRZED CZASEM - krzyknął Sergio wchodzący z buta do środka. Czy on kiedykolwiek nauczy się normalnie otwierać drzwi?

Brawo kurwa nobla chcesz? - odparł Vazquez, który miał go dość po tym, gdy robił nam za trenera i całkiem przypadkowo zajebał mu piłką tak, że mu krew z nosa poszła.

Nobla nie ale jakąś wódkę mógłbyś koledze postawić - odparł i zaczął się szybko przebierać żeby zdąrzyć, bo każdy już wychodził.

Vini weź na mnie poczekaj, bo znowu trener się na mnie wydrze i te jakieś swoje monologi będzie prawił - powiedział Ramos wiążąc buty.

No dobra ale pospiesz się - westchnąłem. O równej 9, bo na tą mieliśmy trening, wyszliśmy na boisko.

O NIECH TRENER ZOBACZY PANA ULUBIEŃCY IDĄ - krzyknął Jude, jak nas zobaczył. Przysięgam, że ja go kiedyś za to zabiję.

TY LEPIEJ SIĘ GRĄ ZAJMIJ - odparł mu Ancelotti - a wy chodźcie do mnie na słówko - zwrócił się do nas Carlo. Oho no to będzie przejebane.

To tak ty Ramos przestań się spóźniać, bo ja nie będę specjalnie godzin zmieniał żeby szanowna hiszpańska księżniczka się wyspała, a ty Junior nie chowaj się po łazienkach czy chuj wie czym tylko graj normalnie z resztą, bo jak nie to cię wjebę na ławkę na pół sezonu i tam będziesz mógł sobie odpocząć skoro ci tutaj tak źle - oznajmił nam trener. My z Sergio jedynie mu przytakneliśmy i poszliśmy do reszty. Nie spierdalanie stąd będzie ciężkie ale skoro reszta wytrzymuje, chociaż to i tak za dużo powiedziane widząc Kroosa śpiącego na murawie, to ja też potrafię. Spędziliśmy 3 godziny na zewnątrz, bo odziwo była ładna pogoda, mimo że ostatnio napierdalał śnieg. Teraz właśnie szliśmy na siłownię i tutaj zacznie się najcięższe. Te 3 kolejne pierdolone godziny. Przez ten czas próbowałem zagadać do Rodrygo ale on nie był jakiś chętny do rozmów. W sumie to nic zadziwiającego. Postanowiłem, że zapytam się go o to wszystko jeszcze raz ale na osobności. Około 15 skończył się trening i mogliśmy już wracać. Wreszcie. Jebane 6 godzin ćwiczeń.

Masz czas dzisiaj? - spytałem swojego przyjaciela, gdy byliśmy już w szatni.

Nie wiem raczej tak - wzruszył ramionami chłopak.

A co to za jakieś umawianie się na randki chłopcy - powiedział Jude obejmując nas ramieniami - co? Valverde już ci nie wystarcza? - zaśmiał się Anglik spoglądając na mnie, na co Goes popatrzył się to na mnie, to na niego pytająco.

A weź się pierdol - odpowiedziałem odtrącając go.

O co chodzi? - zapytał zmieszany Brazylijczyk.

Patrz - mówiąc to Bellingham pokazał mu coś w telefonie, więc ja tak samo popatrzyłem się na ekran jegi komórki.

SKĄD TY TO MASZ - prawie krzyknąłem, bo okazało się że ma moje zdjęcie jak śpię z Federico w toalecie. Chłopak nic nie odpowiedział tylko się zaśmiał i odszedł a ja zacząłem się przebierać.

Będąc w domu zrobiłem sobie obiad i wziąłem prysznic, bo nie zdąrzyłem tego zrobić w szatni. Godzina była około 17 i wreszcie mogłem trochę odpocząć. Siadając na łóżku przyszło mi powiadomienie. Okazał się że Courtois wymyślił wspólne chlanie u niego w domu i każdy miał tam być, no oprócz Rodrygo. Jak zawsze. Postanowiłem, że tym razem nie pójdę do naszego bramkarzyka, tylko do Rodrygo. Chciałem w końcu się dowiedzieć o co chodzi. Ubrałem buty, bo bluzę miałem na sobie i wyszedłem z domu. Po 10 minutach jazdy, bo chłopak nie mieszkał daleko, byłem pod jego domem. Zadzwoniłem do drzwi ale nikt nie otwierał. Pociągnąłem za klamkę i były otwarte. Wszedłem do środka rozglądając się po ciemnych pomieszczeniach. Nigdzie go nie było. Poszedłem więc na górę po schodach i w jego sypialni świeciło się światło. Lekko zapukałem i wszedłem. Brazylijczyk spał. Z jednej strony nie chciałem mu przeszkadzać, ale z drugiej chęć dowiedzenia się, czemu go tyle nie było, była silniejsza ode mnie. Usiadłem obok niego na łóżku a ten momentalnie się przebudził.

Boże człowieku nie strasz tak - chłopak aż odskoczył na bok ze strachu - co ty tu robisz? Jak tu wszedłeś?

Miałeś otwarte drzwi - odparłem - i takie pytanie mam, tylko powiedz szczerze - kontynuowałem - dlaczego tyle cię nie było? Czemu unikasz rozmów z kimkolwiek?

Mówiłem ci już, że źle się czułem, nie musisz się o mnie aż tak martwić - odpowiedział - i tylko po to przyjechałeś?

Właściwie to tak - stwierdziłem - bałem się o ciebie, że może coś się wydarzyło a ja o niczym nie wiem - mówiąc to objąłem go ramieniem, a on się do mnie przytulił. Brakowało mi tego. Kiedyś częściej się spotykaliśmy, ale teraz jakoś nie wiem, zabrakło nam na to czasu?

Jak chcesz, żebym jechał to po prostu mi to powiedz, nie chcę cię zamęczać pytaniami, bo widzę że nie jesteś na siłach - wyjaśniłem.

Zostań - to jedyne co usłyszałem od chłopaka. Zamknąłem go w szczelnym uścisku i pocałowałem w głowę. Po chwili zobaczyłem, że Rodrygo zasnął. Nie chciałem go zostawiać samego, więc po prostu postanowiłem, że zostanę dopóki się nie obudzi.

Co się dzieje w Realu, zostaje w RealuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz