klótnia o tosty

84 8 1
                                    

Pov Vinicius

Kolejny czwartek i kolejny trening. Boże ale mi się dzisiaj z domu nie chce wychodzić no ale jak musieć to musieć. Wstałem i poszedłem zrobić sobie śniadanie przy okazji potykając się o własne nogi na schodach. Robiąc kawę prawie zasnąłem na stojąco. Potem spakowałem torbę i przez 20 minut szukałem telefonu który tak naprawdę cały czas leżał na mikrofali. Naprawdę nie wiem kiedy i po co go tam położyłem. Spoglądając na godzinę zauważyłem że zostało mi 18 minut żeby dojechać pod stadion, przebrać się i jeszcze wyjść. Kiedy się tak późno zrobiło? Wybiegłem z domu zapominając torby więc musiałem się po nią wrócić i potem czekać w korkach. "Madryt piękne miasto", mhm napewno nie pod względem ruchu ulicznego. Wszedłem do szatni równo z Sergio. Jeszcze jego mi tutaj brakowało.

O kurwa Vini? - powiedział chłopak widząc że idę za nim.

Nie Ojciec Mateusz wiesz? - odparłem omijając go żeby jak najszybciej się przebrać, jednak moje plany się zmieniły bo Ramos wjebał mi koszulkę pod prysznic i teraz była cała mokra. Wprost fantastycznie. Korzystając z tej sytuacji Hiszpan wcześniej poszedł na murawę a ja miałem 12 minut spóźnienia.

RAMOS NIE BYŁ OSTATNI? - krzyknął Jude o mało się nie przewracając.

WIDZISZ TO JUŻ DRUGI RAZ W TYM SEZONIE - odkrzyknął mu starszy.

Vinicius co ty tak późno dzisiaj? - zapytał Ancelotti.

A widzi trener tak jakoś wyszło - starałem się jakoś to wyjaśnić.

Ciesz się że mam dzisiaj dobry humor idź do reszty - mówiąc to poklepał mnie po plecach.

A gdzie Rodrygo? - spytałem Kroosa bo był najbliżej mnie.

Nie pamiętasz? Przecież kontuzji dostał na wcześniejszym meczu i teraz nie będzie grał przez kilka dni czy tam tygodni - odpowiedział Niemiec jakby to była najprostsza rzecz na świecie.

A nie pamiętasz że mnie wtedy nie było? - odrzekłem i zacząłem ćwiczyć bo trzeba jakoś się przygotować do następnego meczu.

UWAGA PIŁKA - krzyknął Courtois a wspomniana przez niego rzecz przeleciała mi nad głową i takim dziwnym trafem uderzyła w Federico.

ZABIJE CIĘ CHUJU - odkrzyczał mu Urugwajczyk i pobiegł w jego stronę a ja zacząłem się śmiać. W sumie nie tylko ja. Łunin z Ramosem którzy spiskowali kilka metrów ode mnie tak samo.

O czym tak gadacie? - zapytałem widząc że nadal dyskutują na nieznany mi temat.

O tym że Bellingham jest z Valverde - odparł Ukrainiec a ja popatrzyłem na nich pytająco.

Skąd wam takie coś przyszło do głowy? - dopytałem nie ogarniając skąd oni mają taki ship.

Dobra no na razie miałem nikomu tego nie pokazywać bo chciałem to wykorzystać jako formę szantażu ale patrz - mówiąc to Sergio pokazał mi zdjęcia w telefonie na których Fede obejmuje Juda w kuchni Anglika. Pochodziło ono pewnie z tego melanżu ostatnio co sprowadził sobie tam też tego Pique.

Dobra ja w to nie wnikam - stwierdziłem odchodząc od nich bo nie chciałem się mieszać w te ich wszystkie shipy. Po kilku godzinnym treningu wreszcie mogliśmy jechać i zająć się swoimi sprawami. Miałem w planach jechać do Rodrygo bo w sumie czemu nie. Teraz jak ma kontuzję to pewnie nie ruszy się z domu więc co za tym idzie z nikim nie będzie nawet gadał. Z resztą żadna nowość. U niego było to normalne. Po około 30 minutach byłem już pod jego mieszkaniem. Nie chciałem być jak Ramos wpierdalając się każdemu do domu bez zapowiedzi więc jak normalny człowiek zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili chłopak mi otworzył.

Co się dzieje w Realu, zostaje w RealuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz