pasujecie do siebie jak benzema do lewego

86 6 4
                                    

Pov Ramos

KURWAAAA - krzyknąłem zadowolony z siebie wchodząc do szatni. Wygraliśmy w półfinale superpucharu z Atletico. Teraz tylko w finale załatwić Barcelonę i będzie super. Jebać te kurwy katalońskie. A nie przepraszam, przecież mój przyjaciel grał w Barcy...dobra nie było tematu. Tak czy inaczej wygraliśmy z drugim klubem z Madrytu.

HALA MADRID KURWA - krzyknął po mnie Kroos który zdobył bramkę.

To do kogo dzisiaj idziemy? - zapytał Courtois przez cały mecz i tak siedzący na ławce. Nikt się nie odzywał a wzrok wszystkich skierował się na mnie. No tak jedynie my z Karimem mieliśmy domy w Arabii Saudyjskiej. Naprawdę nie pytajcie skąd.

Nie no to chyba jakieś żarty - załamałem się myślałąc że zaraz jakiś Bellingham czy Tchouameni wyskoczy z inicjatywą zorganizowania melanżu u siebie mimo że nawet nie mieli gdzie się podziać ale chuj. Niestety tak nie było.

Sergio no weź - zaczął mnie namawiać Fede a ja jedynie popatrzyłem na nich błagalnym wzrokiem.

Dobra raz ich weź do siebie no przecież nic nie odpierdolą aż tak - powiedział nieco ciszej Łunin podchodząc do mnie.

Nic nie odpierdolą aż tak? - od razu się zdenerwowałem - a pamiętasz wtedy u Carvajala? A pamiętasz to u Valverde a pamiętasz - nie dokończyłem bo ten mi przerwał.

Dobra skończ już z tym, chociaż raz - Ukrainiec nadal naciskał żeby to zgromadzenie meneli było akurat u mnie w mieszkaniu.

Nie - odparłem stanowczo - a co ty taki napalony jesteś? Jeszcze brakuje tego żebyś mi się zachlał, nie w ogóle weź nie gadajmy już o tym, nie zgadzam się i koniec.

Ramosa to my nie przegadamy - stwierdził Karim - poświęcę się już i ogłaszam że przychodzicie dzisiaj do mnie na 21 tylko żeby dom skończył w lepszym stanie niż po sylwestrze.

No i to mi się podoba - uśmiechnąłem się że udało mi się uniknąć całego tego zamieszania. Oczywiście tak jak zawsze powiedziałem Pique o naszych planach. Chłop uparł się że przyleci tutaj z nami. Powiedział że przyjedzie i to razem z Griezmannem. Jak oni nie będą razem to ja nie wierzę w miłość. Chociaż wizyty Antoine'a i Moraty były dla nas normalne. Właśnie podjeżdżałem pod dom Francuza gdy zobaczyłem jakichś napierdalających się sebiksów. Dwudziestu chłopa na pięciu normalnie.

A wam co się dzieje? Rozumy żeście sobie na proszek do prania wymienili? - zawołałem do tych dobrze mi znanych "sebiksów". Byli to chłopacy z Realu a po drugiej stronie z Barcelony. Okazało się, że kilku delikwentów z dumy Katalonii postanowiło zrobić nam problem, bo dowiedzieli się, że Gerard chodzi na melanże do "madryckich szczurów" i w dodatku przyjaźni się z jednym z nich, a przecież grał kiedyś w Barcy więc jest to kurwa nielegalne.

Koniec tego panowie opanować się proszę bo zaraz skończy się bycie miłym i to ja rozpierdolę wam łby o krawężnik - starałem się zainterweniować ale jakiś jeden nie odpuszczał i chciał dać wpierdol Geriemu, więc logiczne że zacząłem toczyć z nim lekką walkę. Mówiąc lekką mam na myśli to, że niech się cieszy że nie musiała karetka przyjeżdżać tylko Ter-Stegen odwiózł go na pogotowie. Jak mu tam było a tak Araujo.

Stary doceniam to że bronisz swojego kochanego i pięknego przyjaciela ale mogłeś odpuścić Ronaldowi - zaczął mówić Gerard - to jest dobry chłopak, trochę pierdolnięty i nadpobudliwy ale dobry, po prostu nie lubi Realu a jak się dowiedział o tym wszystkim no to widzisz jak wyszło.

Koniec tego cyrku chodźcie bo zaraz sąsiedzi się zlecą jak na dożynki i jeszcze policję na nas naślą - zawołał nas do środka Benzema. Po jego słowach wszyscy udaliśmy się do środka a Barceloniarze pojechali do siebie. No znaczy się Marc z Araujo do szpitala ale to taki szczegół.

Co się dzieje w Realu, zostaje w RealuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz