mecz o wszystko

75 7 1
                                    

Pov Ramos

Wstawaj skurwielu mecz za chwilę mamy a ty kurwa siedzisz i tiktoka oglądasz no przecież Ancelotti nas zabiję, bo wszyscy już są w autokarze tylko oczywiście nie my - zacząłem się drzeć na Łunina, bo za kilka minut wyjeżdżamy pod stadion a ten nawet dupy nie ruszy.

No idę idę nic im się nie stanie jak na nas poczekają - odparł łaskawie wstając z łóżka.

Oni może i by poczekali ale my kurwa mecz gramy, finał zjebie spierdolony - powiedziałem zabierając potrzebne rzeczy i miałem zamiar wyjść.

Ej no zaczekaj na mnie - zawołał blondyn szukając wody.

A teraz to zaczekaj na mnie? A ja kurwa czekałem na ciebie od godziny i chuj z tego wyszedł - wyżaliłem się i nerwowo czekałem obok ściany aż jemu umyśli się wyjść. Weszliśmy do autobusu oczywiście jako ostatni, no kto by się spodziewał.

Czym byliście tacy wielce zajęci, że my musieliśmy czekać na was od 20 minut? - spytał nas Carlo.

No wie trener oni się lubią i to bardzo - zaczął się śmiać Kroos.

Nie Toni dla twojej jasności nie ruchaliśmy się - powiedziałem wiedząc co Niemiec ma na myśli.

Dobra już mniej ważne idźcie mi stąd - Ancelotti nas odgonił i poszliśmy zająć sobie miejsca. Ja dzisiaj pauzowałem za kartki więc na boisko nie wyjdę. A szkoda, chciałbym im osobiście wpierdolić. Na trybunach podobno też miał być Pique w koszulce Barcy i szaliku Realu. Chłop ma dwubiegunowość. Nie mógł się zdecydować komu kibicować i tak właśnie wyszło. Za nami słyszałem kłótnie chłopaków o to, jaki będzie wynik.

A ja obstawiam 4 - 1 dla nas i co - wtrąciłem im się do rozmowy. Zobaczymy kto będzie miał rację. Po czasie byliśmy już w szatni w pełni skupieni na tym żeby to wygrać. Kepa o mało nie zemdlał z emocji mimo, że nawet na bramkę dzisiaj nie wychodzi.

Będzie zajebiście mówię ci - powiedziałem do Andrija całując go w głowę - dasz sobie radę.

Postaram się - odparł zakładając rękawice. Wreszcie wyszliśmy na boisko, znaczy ja na ławkę, i mogliśmy zacząć grać. Już od pierwszych sekund wszystko szło po naszej myśli. Po 15 minutach było 2 - 0 dla nas dzięki Viniemu. Łuninowi szło zajebiście, jak mam być szczery to o wiele lepiej niż Kepie, oprócz tej jednej sytuacji dla Barcelony ale to i tak nic nie zmieniło bo wygraliśmy 4 - 1.

I co kurwa? Mówiłem? - zaśmiałem się Toniemu prosto w twarz. Chodziło mi o tem wynik który wcześniej obstawiałem. Wygrałem z nim zakład i co za tym idzie pieniądze. Ale najważniejszy to jest honor. Ja to mam wyczucie w cyfrach. Nie dość że mamy Superpuchar Hiszpanii to i przedłużenie naszego pobytu w Arabii Saudyjskiej. Myślę, że to była najlepsza motywacja do wygrania tego. Jak tylko mecz się zakończył, to rzuciłem się naszemu bramkarzowi na szyję, czym media były zdziwione. Nie wiem o chuj im chodzi ale niech wypierdalają z tymi aparatami, bo zaraz im to rozpierdolę. Nie lubię jak ktoś mi robi zdjęcia. Biedny Gerard, nie wie czy ma iść pocieszać Barce, czy z nami świętować. Zdecydował się pójść uspokoić graczy swojego byłego klubu. Jakby się dowiedzieli, że do nas przyszedł to ja mu już trumnę zamawiam. Wróciliśmy wszyscy do szatni w zajebistych nastrojach aż tu nagle do środka wbiegł nie kto inny jak Pique. Zamknął za sobą drzwi i upewnił się, że nikt nimi nie wejdzie.

A tobie co? - zapytałem nie wiedząc co się odpierdala.

Araujo mnie goni, bo widział że miałem na sobie szalik Realu - wyjaśnił zdyszany brunet - kurwa on mnie zabiję.

Pamiętasz jak ostatnio Ter-Stegen odwoził go do szpitala? No to może być powtórka z rozrywki - zaśmiałem się przypominając sobie tę wspaniałą sytuację.

A w sumie masz racje - przytaknął mi Hiszpan - to jak pijemy?

Żebyś wiedział - odpowiedział mu Courtois - pójdźmy gdzieś wieczorem się nachlać tylko niech jeden trzeźwy zostanie, bo ktoś musi drogę powrotną pilnować i na pewno nie będę to ja więc to już tam uzgodnijcie między sobą.

Myślę mój drogi że to będziesz ty - zwróciłem się do Łunina - a przynajmniej ja tego dopilnuję alkoholiku.

Stałem przez 90 minut na bramce i prawie wszystko obroniłem, dajcie człowiekowi coś od życia - zaczął narzekać. On to dzisiaj tak od rana.

Nie - oznajmiłem pewien siebie i zaśmiałem się pod nosem. Jemu nie trzeba dużo, aby się upił a potem nawet do hotelu mi nie dojdzie albo gdzieś spierdoli po drodze. Do drzwi dobijał nam się Ronald grożąc Geriemu. Życie osoby jednocześnie za Realem jak i Barceloną musi być ciekawe.

Nie ma go tu uciekł do swojego kochanka - krzyknąłem do wkurwionego Urugwajczyka za ścianą.

Do kogo? - zapytał o niczym nieświadomy.

Nie mów mu ty kurwiu pedalski - szepnął do mnie Pique. Nie no nie będę aż taki, bo jeszcze im się nie ułoży i powie, że to moja wina.

Nic dobra nieważne - odparłem do Araujo i sobie poszedł. Chyba poszedł. Przynajmniej nie słyszałem już dobijania się do drzwi i gróźb karalnych. Po godzinie byliśmy z powrotem w hotelu a Łunin pierwsze co to poszedł spać. Korzystając z tej sytuacji, udałem się do Gerarda na plotki i obgadanie wszystkiego co się rusza. Przy okazji też zacznę wypytywać go o Antoine'a. Nie dam mu spokoju dopóki nie oznajmi mi, że są razem. A myślę, że jeszcze trochę mogę poczekać. On to każdemu daje rady miłosne ale jak przychodzi co do czego to sam nie potrafi się wysłowić przy osobie, która mu się podoba.

Co się dzieje w Realu, zostaje w RealuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz