ramos został trenerem

91 9 0
                                    

Pov Ramos

No i chuj. Wyszło jak wyszło. Od dzisiaj gwiazda piłki nożnej - Sergio Ramos, popierdala w kolczyku. Jakby jeszcze jakiś ładny mi wybrali, ale dobra nie narzekam zawsze mogło być gorzej. Pomyśleć, że dopiero za 2 tygodnie będę mógł to ściągnąć. A i jeszcze ta typiara od kolczyków, do której Kroos się ślinił, powiedziała że nie mogę przez to coś chodzić na treningi, bo jeszcze uszkodze ten kolczyk i nos, a wtedy będzie chujowo. Porobili mi w tym zdjęcia i wysłali na naszą madrycką grupę, żeby każdy miał to moje zdjęcie. Myślałem że mnie pojebie. Właśnie. Przecież tam są same osoby z Realu. Gerard jeszcze o niczym nie wie. No to się chłop zdziwi. Postanowiłem do niego napisać.

Ty: patrz w co mnie wjebali

Ty: *wysłano zdjęcie*

Pique: BOZE NMG

Pique: RAMOS W KOLCZYKU

Pique: marzenia jednak sie spelniaja

Ty: wez teraz grac nie bede mogl

Pique: jak tk sie w ogole stalo

Ty: gra w butelke

Pique: niech zgadne

Pique: to byl twoj pomysl?

Ty: tak.

Pique: WIEDIZALEM

Z racji, że chłopaki mają dzisiaj trening, postanowiłem pójść do nich i ich powkurwiać, a w szczególności Kroosa za ten idiotyczny pomysł. Ostatnio tak śnieg napierdalał, a teraz po nim ani śladu. Witam w Hiszpanii. Ta pogoda ma większą dwubiegunowość niż ja. Ubrałem jak zawsze czarne dresy, szarą bluzę i na to buty, w których prawie ostatnio się wyjebałem ze schodów, i już mogłem wyjechać. Po 20 minutach byłem na miejscu. Już z tunelu można było słyszeć śmiech Juda i to, jak Carlo pogadnia Viniego.

SIEMA PEDAŁY - krzyknąłem wychodząc na murawę.

A TEN CO TU ROBI? - zapytał Toni z samego końca boiska.

PRZYSZEDŁEM CIĘ PRZEŚLADOWAĆ A CO? - odkrzyczałem śmiejąc się. 

Ooo Sergio dobrze że jesteś - zaczął rozmowę Ancelotti, gdy mnie zauważył - słuchaj ja muszę jechać gdzieś pilnie, bo niespodziewanie dostałem telefon, więc poprowadź im trening za mnie.

Oczywiście trenerze - przytaknąłem - TONI SZYKUJ SIĘ NA WPIERDOL.

Tylko weź ich tu nie pozabijaj, bo kto wtedy będzie grał na meczu z Realem Betis - dopomniał trener i poszedł.

KROOS - krzyknąłem, a chłopak odwrócił się w moją stronę.

CO - odkrzyczał.

GÓWNO ĆWICZ A NIE - mówiąc to kopnąłem piłkę, która idealnie jebnęła go w głowę.

Carlo mówił żebyś nas nie pozabijał - powiedział Bellingham podchodząc do mnie.

Was nie ale jego tak - odparłem.

Będziesz się mścił za tego kolczyka? - zaśmiał się Anglik.

Dokładnie - odpowiedziałem i zacząłem robić im trening niczym Ancelotti. Wreszcie mogłem się zemścić na niektórych za to, co mi zrobili. No na przykład na tym Niemcu wiadomo za co, na Jude za te wszystkie akcje ze śniegiem, na Łuninie za zajebanie mi butów i kiedyś musiałem wracać bez nich, na Valverde za te wszystkie jego shipy i tak dalej. Oczywiście nie jestem na nich zły tak na poważnie, bo ja też często z nich żartuję. To jest po prostu taki wpierdol po koleżeńsku.

DOBRA ZJEBY TERAZ NA SIŁOWNIE OSZCZĘDZĘ WAM JUŻ TYCH TORTUR - oznajmiłem i po chwili byliśmy w budynku - a i tym razem nie spierdalasz do żadnej łazienki ani nigdzie indziej z Fede, ja nawet nie chcę wiedzieć co wy tam razem robilście tyle czasu - powiedziałem do Viniciusa.

Ruchali się - dopomniał Jude przechodzący obok a Brazylijczyk się na niego rzucił.

Ej ej ej już spokojnie mi tu, mieliście wyjść stąd żywi, obiecałem trenerowi - mówiąc to próbowałem ich rozdzielić.

O co im znowu poszło? - spytał Dani.

Bo Jude powiedział że Vini ruchał się z Fede no i wyszło jak wyszło - wyjaśniłem i udało mi się ich doprowadzić do porządku.

Kto się z kim ruchał? - zapytał Toni.

Ramos z Pique - zaśmiał się Carvajal, przez co sam mu wpierdoliłem.

A co zazdrosny? - odparłem z uśmiechem.

A weź w życiu, nie jesteś w moim typie - odpowiedział.

Jeszcze zobaczymy - zaśmiał się Benzema. Ten to zawsze się pojawia w odpowiednim momencie. Sarkazm oczywiście. Jego to nigdy nie ma a potem się wpierdala w najbardziej randomową rozmowę.

EJ BO VINI NAM UCIEKŁ - krzyknął Bellingham.

Boże już mam was dość - westchnąłem - Vini ty mała kurwo gdzie jesteś - zacząłem go szukać. Pierwsze co poszedłem do toalety, bo pewnie tam siedzi - wstawaj, nie opierdalamy się tylko ćwiczymy - powiedziałem, gdy zobaczyłem go tam, gdzie się go spodziewałem.

No ale mi się nie chce - odpowiedział i nawet się nie ruszył z miejsca.

To zaraz ci się zachce - mówiąc to, chwyciłem go za recę, żeby wstał, ale on jednak miał inny plan i mnie pociągnął tak, że spadłem na podłogę i jednocześnie na niego.

Kurwo pierdolona chodź, bo jeszcze tamci coś odpierdolą i będzie na mnie - przekonywałem go.

Niech ci już będzie, bo wiem, że i tak nie dasz mi spokoju - odparł brunet i poszliśmy do reszty.

A gdzie Rodrygo? - spytałem rozglądając się po pomieszczeniu.

Stary jak jego od rana nie było - zaśmiał się Bellingham.

Serio? Nie zauważyłem nawet - odpowiedziałem. W sumie to często tak jest, że o nim zapominam. Nie wiem nawet czemu. Nigdy się nie wtrąca do żadnych bójek i awantur, nie robi shipów jak Fede, nie drze pizdy jak Jude, on jest po prostu inny. Jakiś taki bardziej spokojny? Nie wiem jak to nazwać. Może nie chce się mieszać w taką patologię? Tego raczej się nie dowiemy, bo on rzadko z kimś gada, a jak już z kimś, to tą osobą jest Vinicius. On jedyny może o nim wiedzieć coś, czego inni nie wiedzą. Oni się przyjaźnią odkąd pamiętam. Ja w sumie nie mam tu najlepszego przyjaciela. Kiedyś był nim Luka, ale odkąd odnowiłem kontakt z Pique, no to z nim najwięcej rozmawiam i jemu się zwierzam ze wszystkiego. Nie wiem czy pownienem ale już trudno.

Co się dzieje w Realu, zostaje w RealuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz