jedziemy na ryby

105 8 0
                                    

Pov Ramos

Siedziałem sobie spokojnie w domu, ale ktoś postanowił zakłócić moją ciszę i odpoczynek dzwoniąc do mnie. Był to Carvajal. On to zwykle pisze, więc jestem ciekawy co to za pilna sytuacja, że akurat teraz dzwoni.

No co tam stary - westchnąłem odbierając połączenie.

Bo jest taka sprawa - zaczął Hiszpan - potrzebny nam jest twój samochód.

Co kurwa - mówiąc to myślałem, że jebnę - po co ci mój samochód?

Bo jedziemy z chłopakami nad staw na ryby - wyjaśnił.

Człowieku mamy grudzień, zaraz zima, śnieg ma w południe napierdalać a ty idziesz sobie ryby łowić i jeszcze chcesz mój samochód? - powiedziałem starając się nie śmiać.

No tak a w czym problem? Tak w ogóle to nie ma śniegu i przypominam, że jeszcze jest jesień kalendarzowo, więc no - odpowiedział Daniel.

Dobra niech ci będzie a kogo mam ze sobą zabrać? - spytałem.

Bellinghama, Kroosa, Valverde i Łunina, bo ja zabieram ze sobą resztę, mógłbym ich zmieścić do jednego samochodu tak jak zawsze, ale ostatnio psy mnie złapały i jeszcze mandat mi wjebali to musiałem płacić a jak każdy chciałby przyjechać sam to tam przecież nie ma miejsca na tyle samochodów - odparł Carvajal.

Ale żeś mi towarzystwo wjebał - wzdychnąłem - za wszystkie szkody w aucie płacisz ty jak coś.

Jasne jasne no już to widzę to narazie - rzucił na szybko i się rozłączył. No to się wjebałem. Wyszedłem z domu zabierając najpotrzebniejsze rzeczy i wsiadłem do pojazdu. Po około 30 minutach miałem już wszystkich ze sobą.

Ej a wy wiecie gdzie to w ogóle jest? - zapytałem, bo tak właściwie to Dani nawet mi nie powiedział pod jakie to jezioro czy tam coś ich podwieźć.

Ja bym miał nie wiedzieć? - odparł Jude - patrz jedziesz tam prosto potem w lewo, jeszcze raz w lewo i tam jest taka alejka na skrzyżowaniu obok kwiaciarni to tam jedziesz i prosto, potem przez taki las musisz kawałek jechać i jesteś na miejscu - wyjaśnił Anglik. Ja naprawdę nie wiem jak on to wszystko pamięta.

Moglibyście się tam nie gwałcić z tyłu? - powiedziałem do Toniego, Fede i Andrija, którzy siedzieli za nami - zaraz będziemy na miejscu to sobie pójdziecie w krzaki.

Ale że ja z nim? Ciebie pojebało? - odparł Niemiec wskazując na bramkarza.

Tak wiem ty masz swojego Bellinghama - zaśmiałem się.

CHWILA CO - krzyknął Urugwajczyk.

Bo wiesz była taka sytuacja - zacząłem nie mogąc przestać się śmiać.

ZAMKNIJ PIZDĘ - Toni starał się mnie uciszyć.

Taka sytuacja w domu Courtoisa gdzie Jude wychodził sobie z sypialni z Kroosem i jeszcze naszym ukochanym bramkarzykiem z Ukrainy - dokończyłem podkreślając ostatnie słowa o Andriju.

CO KURWA - wykrzyczał Federico z niedowierzaniem.

Skąd ty to wiesz? - zapytał bramkarz.

Vini mi mówił a z resztą i tak was tam widziałem wcześniej - odparłem.

To nie tak jak ty myślisz Fede to nie tak - starał się mu to wyjaśnić Jude.

WY SIĘ RUCHALIŚCIE? - Valverde aż wstał z miejsca.

Ty już od razu z tymi swoimi gejowskimi fantazjami, a może sam byś chciał co? - odezwał się Łunin.

Dobra chłopcy dokończycie sobie te teorie spiskowe o tym kto się z kim ruchał później bo właśnie wysiadamy - oznajmiłem parkując samochód. Po sekundzie wszyscy już byliśmy na zewnątrz. Musieliśmy przejść mały kawałek żeby dojść do jeziora, gdzie miał być Carvajal. Oprócz tego była tam też altana i miejsce do grillowania. Nigdy wcześniej tu nie byłem, ale wiem że w lato mogłoby być to bardzo przydatne miejsce. Byłem tam ja, Dani, Kroos, Bellingham, Łunin, Fede, Karim, Kepa, Luka i Joselu.

Mógłby mi ktoś w ogóle powiedzieć co robię w grudniu, gdzie ma napierdalać zaraz śnieg, na rybach i to jeszcze z wami? - powiedziałem siadając na krześle obok Daniela, który już zarzucał wędkę do wody.

Przynajmniej z domu wyszedłeś - odparł Hiszpan.

Wiesz co wydaje mi się, że wolałbym siedzieć właśnie w tym domu i kurwa nie wiem pooglądać sobie ukrytą prawdę czy coś - oznajmiłem.

Ukrytą co? Co ty znowu za jakieś telenowele arabskie oglądasz? - spytał brunet.

Nie wiem wtedy co Lewandowski u mnie był to jakoś mnie zainteresował ten serial i no tak wyszło - wyjaśniłem.

Lewandowski? O co chodzi? - podbiegł do nas Benzema.

No ten to o swoim kochanku usłyszał i już podleciał - skomentował Dani.

Jakim kochanku weź się pierdol już znajomych mieć nie można? - odpowiedział Francuz.

Można można ale nie widzi mi się, żeby to był tylko znajomy - oznajmiłem.

Siebie warci - oburzył się chłopak i sobie poszedł.

MATKO BOSKA FEDE - krzyknąłem gdy Urugwajczyk wjebał się w krzesło, na którym siedziałem i wpadłem do wody - CHUJU ZAJEBANY.

NO NIE MOJA WINA, ŻE JUDE ZACZĄŁ ZA MNĄ BIEC Z ŁOPATĄ MÓWIĄC, ŻE MNIE ZAKOPIE ŻYWCEM - wyjaśnił Federico.

JUDE ZARAZ TO JA CIEBIE ZAKOPE - wykrzyczałem wychodząc z jeziora - DAWAJ TĄ ŁOPATĘ SKURWYSYNIE - mówiąc to pobiegłem za nim. W końcu wyszło tak, że Anglik uciekł z tym swoim narzędziem zbrodni do lasu, więc sobie odpuściłem. Nawet nie wiem skąd on to ma i chyba nie chcę wiedzieć. Wracając do altany, bo trochę się od nich oddaliłem biegnąc za Bellinghamem, usłyszałem muzykę. Oho jak oni jeszcze mają tam piwo lub wódkę to ja spierdalam, bo nie chcę mieć problemów z leśniczym, jak tu coś odjebią.

SZYBKIE SHOTY JAK MBAPPE CAŁA SALA NA PKP - zaczął się drzeć Łunin. On to tam rusek, więc polski a ten jego rosyjski czy tam ukraiński to podobne jest chyba. Nie znam innego wytłumaczenia skąd mógłby znać ten tekst. Wiele razy im mówiłem, że chcę już jechać, ale oni że nie, bo nie będą mieli jak wrócić no i musiałem zostać. W końcu zaczął padać śnieg a Carvajal z Benzemą i Arrizabalagą złowili pełne wiadro ryb. Nie wiem po co im to no ale chuj. Śnieg już zaczął sypać tak mocno, że nie dało się iść i nie widziałem nic na oczy. Jakimś cudem udało nam się dojść do samochodu. Zmieściliśmy się tam bez problemu i już chciałem odpalić auto ale coś nie wyszło. Okazało się, że stoimy w takim miejscu, że przez dużą ilość białego puchu nie dało się wyjechać. A mówili zmień opony na zimowe. Tak nadal mam letnie a co? Wyszło na to, że Toni z Andrijem i Fede musieli wypchać pojazd z zaspy. Jude powiedział, że on się wysilał nie będzie. Księżniczka angielska pierdolona. Gdy już byliśmy na drodze to pojawił się drugi problem. Musiałem ich wszystkich porozwozić do domów, więc trochę mi to zajmie a pogoda nie jest zbyt ciekawa do jazdy. Dobra raz się żyje. Właśnie popełniam największy błąd swojego życia.

Chłopaki słuchajcie - zacząłem - bo ja w taką pogodę nie mam zamiaru jeździć, więc póki nie przestanie padać zostaniecie u mnie a potem was odwiozę chyba że chcecie sobie busami lub uberami jeździć w tą pizgawicę gdzie co drugi samochód w rowie to ja nie mam problemu.

Sprawdziłem pogodę i ma tak sypać do rana, a nawet i gorzej - powiedział Ukrainiec.

No to zostaniecie na noc u mnie, mam dużo miejsca w salonie na podłodze - odpowiedziałem. Po 40 minutach, bo odrobinę nam się spóźniło przez warunki panujące na drodze, byliśmy już w moim mieszkaniu. Teraz tylko pozostaje mi przenocować tych czterech debili.

Co się dzieje w Realu, zostaje w RealuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz