podoba ci się?

113 8 0
                                    

Pov Bellingham

Wstałem o 6 rano mimo, że trening dopiero na 9 a ja potrafię się ogarnąć w 5 minut, bo musiałem posprzątać mieszkanie. Było ono w fatalnym stanie, przyznam, że przez ostatni czas nie chciało mi się tu ruszać czegokolwiek i tak wyszło że miałem stertę porozrzucanych ubrań obok pralki i mnóstwo naczyń których zapomniałem włożyć do zmywarki. Doprowadzanie tego domu do stanu użytku zajęło mi około dwóch godzin i zostało mi jeszcze dużo czasu do wyjazdu, dlatego na spokojnie zjadłem śniadanie i ubrałem jakiś czysty dres który znalazłem w prawie pustej szafie. O jakiejś 8:24 wyjechałem i skierowałem się w stronę ośrodku treningowego. Byłem jak zawsze jedną z pierwszych osób więc pomogłem Ancelottiemu coś tam przygotować bo mnie o to poprosił. Po chwili na murawę wyszli również Courtois, Tchouameni, Kroos, Alaba, Camavinga i Rodrygo. W przeciągu następnych minut wszyscy już się zjawili i zostało czekać na spóźnionego Ramosa. Trzy...dwa...jeden no i idzie nasz królewicz 14 minut po czasie.

Człowieku czy ty mógłbyś nie wiem ustawiać sobie wcześniej budzik czy coś bo ja specjalnie dla ciebie nie będę zmieniał godzin treningu - wydarł się na niego Carlo na co ten zaczął mu wmawiać jakieś wymyślone historie na temat jego późnej obecności. Treningi i mecze były moją odskocznią od wszystkiego. Skupiałem się wtedy w 100% na grze i nie myślałem o niczym innym co mnie przytłaczało w domu. Miałem już dość tego udawanego uśmiechu i mówienia że wszystko jest super. Coraz częściej zacząłem zapominać że muszę takiego zgrywać przed innymi więc po prostu zachowywałem się tak jak aktualnie się czułem. Pare osób to zauważyło ale nie chciałem im się tłumaczyć. Jak zawsze uspokajałem ich że nic się nie wydarzyło tylko po prostu potrzebuję trochę odpoczynku. Okłamywałem samego siebie. Czy gdyby nic się nie wydarzyło to zacząłbym ćpać po kryjomu? No nie wydaje mi się. Najgorsze w tym to że Sergio widział mnie wtedy na jednym melanżu jak wciągam kokainę w łazience. Byłem pewny że wszyscy śpią dlatego to zrobiłem. Równie dobrze mogłem się zamknąć na klucz ale problem w tym że zamki w domu Karima nie działają więc było to niemożliwe. Przez ostatni czas sam nie wiem co się ze mną dzieje. Nawet nie jestem w stanie podać powodu dla którego czuję się tak chujowo.

Jude halo słyszysz mnie? - spytał Federico.

Yy co - odparłem.

Trener nas woła chodź - chłopak gestem ręki pokazał że mam iść za nim. Musiałem się znowu zamyśleć zapominając o świecie zewnętrznym. Po kilku godzinach treningu mogłem wreszcie wrócić do siebie i zamknąć się w swoich czterech ścianach myśląc o wszystkim co mi się przytrafiło. Może powinienem przestać myśleć tak dużo bo wątpię że to doprowadzi do czegoś dobrego a wręcz przeciwnie ale nie potrafię.

Wyjdziemy na jakieś piwo czy coś? Widzę że ostatnio coś ci nie bardzo na spotkania bo po dwóch godzianch pojechałeś od Kroosa a szukałem cię przez pół godziny - zapytał Valverde podchodząc do mnie w szatni.

No nie wiem nie mam jakoś ochoty na wychodzenie z domu - zacząłem się jakoś wymigiwać.

To możemy pojechać do ciebie albo do mnie - zaproponował Urugwajczyk. Widzę że mu zależy żeby się ze mną spotkać no to już nie będę taki i się zgodzę.

To do ciebie - odparłem bo przypomniałem sobie że jakby wszedł do mojego pokoju to mógłby znaleźć dragi mimo że mam je dobrze schowane żeby nikt nie zauważył. Po ogarnięciu się po treningu wsiadłem do samochodu i ruszyłem pod dom kolegi. On już był na miejscu bo wyjechał wcześniej ode mnie. Wszedłem do środka od razu zdejmując buty.

Jesteś głodny? Obiad robię - spytał widząc że już dotarłem.

Nie wiesz co dzięki nie chcę - odmówiłem i tym samym zdałem sobie sprawę z tego że od niedawna prawie nic nie jem. Jak już jem to wyłącznie śniadanie tak jak na przykład dzisiaj. Siedziałem z nim w kuchni rozmawiając o jakichś rzeczach podczas gdy on jadł ryż z kurczakiem bo to właśnie przygotował do jedzenia. W pewnym czasie zacząłem przyspiać na siedząco co brunet zauważył.

Dobrze się czujesz? - dopytał widząc że zaraz tutaj zasnę i już nawet nie słucham co do mnie mówi - Jude popatrz się na mnie.

Nie wiedziałem o co chodzi więc zrobiłem tak jak chciał na co ten westchnął.

Powiedz mi ale tak szczerze, czy ty coś brałeś? - spytał a ja kompletnie nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. "Tak jestem ćpunem a co?". Nie sądzę.

Co? Nie - odparłem modląc się żeby mi uwierzył. Przez chwilę zastanawiałem się skąd on w ogóle ma takie podejrzenia ale potem uświadomiłem sobie że pewnie po kokainie mam poszerzone źrenice więc stąd ta jego myśl.

Napewno? - nadal dopytywał na co twierdząco kiwnąłem głową - idź się może połóż do sypialni bo zaraz mi tu zemdlejesz stary.

Posłuchałem się go i ruszyłem na górę żeby pójść się przespać. Kładąc się na łóżku zasnąłem po kilku minutach. Miałem dość lekki sen i poczułem jak ktoś siada obok. W tamtym momencie wydawało mi się że to tylko moja wyobraźnia więc przytuliłem tę osobę obejmując ją w talii. Jak możecie się domyślać był to Valverde ale ja nadal myślałem że to sen. Dopiero po chwili poznałem że to on czując perfumy które używał. Zaczął przeczesywać moje włosy i z powrotem zasnąłem. Czułem się wtedy inaczej niż przez te wszystkie tygodnie. Było mi tak jakoś lepiej? Nie wiem dokładnie. Może po prostu było mi brak kogoś do kogo mógłbym się przytulić. Zostańmy przy tej wersji.

Pov Valverde

Leżałem z Judem podczas gdy on spał a ja przeglądałem nowe modele BMW bo przecież trzeba sobie coś kupić gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewałem ale zszedłem na dół i otworzyłem.

Matthias? Co ty tu robisz? - spytałem zadowolony wpuszczając go do środka. Matthias to mój o dwa lata starszy brat którego nie widziałem od dawna. Ja w Hiszpanii on w Meksyku, no nie za bardzo nam po drodze.

Przyleciałem brata odwiedzić a co już nie można? - odparł uśmiechając się i poszliśmy do kuchni.

Jak tam życie? Znalazłeś sobie kogoś? - zapytał kiedy stawiałem wodę na kawę.

Na razie związki to nie dla mnie - oznajmiłem i usłyszałem kroki na korytarzu. Matt się na mnie popatrzył czekając na wyjaśnienia a po chwili do środka wszedł zaspany Bellingham. Jego mina gdy zobaczył Matthiasa to cudo.

A to...? - zaczął brat spoglądając raz na mnie raz na niego.

Jude mój przyjaciel - odparłem - a yy a to mój brat Matthias - dopowiedziałem zapominając go przedstawić Anglikowi.

Dobra ja nie wnikam - powiedział brunet ledwie stojąc na nogach - ja już będę jechał.

To widzimy się jutro na treningu - uśmiechnąłem się do chłopaka po czym pocałowałem go w czoło przed tym lekko pochylając jego głowę bo mimo że był młodszy to i wyższy. Widziałem że go to trochę zdziwiło i po sekundzie odwzajemniając uśmiech wyszedł.

I ty nadal twierdzisz że to przyjaciel? - zaśmiał się Matt.

Dobra weź już daj spokój - chciałem jak najszybciej skończyć ten temat bo wiedziałem że nie da mi spokoju.

Podoba ci się? - spytał na co od razu odpowiedziałem przecząco - nie kłam bo ja aż taki naiwny nie jestem, stary znam cię od 25 lat, z resztą widzę jak na niego patrzysz.

Przez ten Meksyk coś ci się w głowie pojebało, od zawsze byłeś ułomny ale teraz to już przeszedłeś samego siebie - odrzekłem stawiając przed nim kawę.

Dobra nie chcesz to nie mów - stwierdził - ale jeszcze wspomnisz moje słowa, zobaczysz.

Przestań, już lepiej powiedz jak tobie się układa, niech zgadnę masz trzy żony, ósemkę dzieci i pięć psów w tym dom na Hawajach? - zmieniłem temat rozmowy.

Tu się akurat mylisz - powiedział upijając łyk napoju - jestem wolny, nie mam dzieci i zwierząt też nie mam znaczy się miałem papugę ale mi gdzieś spierdoliła kilka tygodni temu.

Ja wiem że ty jesteś nieodpowiedzialny ale żeby papugę zgubić? - zdziwiłem się.

Nie pierwszy i nie ostani raz - odpowiedział blondyn. Matthias został u mnie jeszcze parę godzin i powiedział że jedzie dalej bo jeszcze ma w planach odwiedzić rodziców którzy również mieszkali w Hiszpanii i to niedaleko Madrytu więc nie musiał długo stać w korkach.

Co się dzieje w Realu, zostaje w RealuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz