Jessamine krzyczała głośniej niż zabawka eksplodowała. Cole zdążył częściowo odsunąć ją od wybuchu zębatek, sprężyn i ostrych części mechanizmu. Serce dudniło mu w piersi, czuł szczypiące rozcięcie na bicepsie ale to było nic. Kobieta w jego ramionach krzyczała, jakby obdzierano ją ze skóry.
– Jessamine, nie był żywy, to tylko zabawka! Zabawka! – Starał się ją przekrzyczeć i jednocześnie nie sprawić, że poczuje się gorzej przez jego podniesiony głos. Powtarzał uspokajające słowa raz za razem, coraz ciszej, aż w końcu już tylko płakała pozbawiona tchu. Toczyła dzikim spojrzeniem wokół, wczepiona kurczowo w jego ramiona. Nie dbał o to, że paznokciami prawie przebijała mu skórę. Zauważył, że na jej policzku pojawiło się kilka zadrapań, tak samo jak i na ręce. – Chodź, opatrzymy cię.
Oszołomiona uniosła rękę do twarzy, jakby zdziwiona, że była w stanie krwawić.
– Uważajcie na odłamki – Luca odezwał się cicho, Knight już dawno wybiegł na zewnątrz. Cole wiedział, że kurier odjechał, mieli zdecydowanie za dużo czasu na ucieczkę...
Fox musnął jego bark w przelotnym geście wsparcia.
– Zaraz do was przyjdziemy – zapewnił go, kiwając głową w stronę kuchni. Mieli tam jedną apteczkę.
– Co to? – Jessamine zapytała ochrypłym głosem, z trudem powściągając łzy. Wszyscy spojrzeli w kierunku, w jaki wskazywała.
Luca pochylił się nad koszem prezentowym z nóżkami zabawki wciąż w środku. Zauważyli, o co chodziło kobiecie – srebrzysta koperta, przybita do wyściółki kosza małym elementem z wnętrza pieska. Fox czym prędzej pobiegł w głąb domu i wrócił z cienkimi gumowymi rękawiczkami.
– Uważaj, nie skalecz się – powiedział po podaniu ich Luce. Mężczyzna prędko je założył, chociaż były trochę na niego za małe.
Papeteria złożono na pół, srebrzyła się od cholernego brokatu, jakby było to eleganckie zaproszenie na imprezę. Na arkuszu naklejono powycinane z kolorowych czasopism literki, układające się w groźbę.
„Czas ci ucieka
suko!"
– Czas na co? – sapnęła Jessamine. Postawne ciało Luca zatrzęsło się od złości, Fox uścisnął mu ramię.
– Hej, Luca, nie odpływaj – poprosił go ostrym tonem. – Skup się na nas.
Wymienili między sobą spojrzenia, Cole przytrzymał Jessamine przy swojej piersi trochę mocniej.
– Nikt jej nie będzie, do kurwy, groził śmiercią – Luca warknął gniewnie, patrząc na podwórko, jakby chciał wybiec w ślad za Knightem. Widzieli jednak, że ich przyjaciel wracał już od głównej bramy. Nie byli jednak w stanie dostrzec jaką miał minę.
– Od początku mi nią grożą, Luca – Jessamine pociągnęła nosem. Cole zauważył, że starała się pozbierać dla ich dobra. Pocałował ją w czoło.
– Przestaną, jeśli ich rozp... – Fox ścisnął go jeszcze raz. Luca sapnął ze złości i, niedokończywszy zdania, skinął głową.
– Jeszcze nie teraz – Fox szepnął przekonująco. – Mamy prawie całą ścieżkę do Diny Padane. Musimy poczekać jeszcze chwilę, bo nam się wymknie.
– Co Dina ma z tym wszystkim wspó... – Jessamine niemalże zakrztusiła się słowami, oszołomiona skakała między nimi spojrzeniem. – Nie...
Potrząsnęła z niedowierzaniem głową, Fox i Luca wyglądali na winnych. Cole przeniósł dłonie na biodra Jessamine.
CZYTASZ
Winning show. W niebezpieczeństwie [+18]✅
Любовные романыWersja przed korektą, przepraszam za wszystkie błędy🙏 🔞reverse harem, wymuszona bliskość, czterech ochroniarzy, hate-love, fast i slow burn, "co tylko zechcesz", "tknij ją a...", "naprawdę napisałaś dla mnie scenariusz porno?"🔞 Jessamine Heyes je...