Rozdział 38. Fox

509 64 4
                                    

Jessamine na równi wkurzała się i uśmiechała się na to, jak ją pilnowali. Ciężko było im się zachowywać inaczej – rano była skrajnie przerażona, a potem musiała jeszcze radzić sobie nie tylko z faktem nekrologów oraz wieńców, ale także łańcuszkiem rozmów. Fox był przekonany, że dyskusja z Higginsami była najlżejsza ze wszystkich.

Rodzice kobiety myśleli, że ktoś robił sobie z nich żart, gdy zadzwoniono z kwiaciarni z zapytaniem, jak dokładnie ma wyglądać wieniec dla ich córki. Wyjaśnienie prawdy przyszło łatwiej, niż rozmowa z Cielem – gdyby nie to, że on sam był zarzucony obowiązkami, od których nie mógł się uwolnić, zapewne już by szukał Jessamine. Nawet jeśli kobieta podczas rozmowy prawie przełożyła dłoń przez słuchawkę, żeby udusić faceta, Fox pałał do Graysona coraz większą sympatią. Szczerze zależało mu na dobru Jessamine i to było najważniejsze. Chociaż coraz mocniej zbliżali się do siebie przez nieszczęście, ważne że miała jeszcze jedną osobę w swoim rogu.

Kilkoro współpracowników Jessamine też trafiło na jego dobrą listę. Większość ludzi była nieprzyjemnie ciekawska, ale kobieta wysyłała im uprzejmościowe pieprz–się–smsy, kiedy zaczęli przeginać.

Nim Luca i Knight przyjechali, drzemała już w najlepsze na kanapie, wykończona całym dniem. Cole zaproponował jeszcze jedną „sesję rozluźniania" jak to ujął, ale sen zmógł ją bardzo szybko.

Fox grzebał w przeszłości Diny Padane tylko z kilkoma małymi chwilami wytchnienia. Potwierdzało się to, co wcześniej mówiła Jessamine – kobieta miała dobrą, kochającą rodzinę. Teoretycznie nie było żadnego powodu, żeby obrała ją na swój cel. Zazdrość to jedno, lecz Dina naprawdę dobrze radziła sobie w życiu. Coś go tknęło, żeby jeszcze raz zerknąć na konto bankowe Padane.

Ogołocone do zera.

Ostatnia płatność, która wykorzystała kilka tysięcy oszczędności z jej głównego konta?

Kwiaciarnia Petal Drop przy General Ave, Los Angeles.

Gwałtownie spojrzał na Cole'a, który wyczuł, że coś było nie tak. Już podnosił śpiącą Jessamine, żeby ułożyć ją na kanapie, w zamian podszedł do niego. Cicho wyszli do kuchni, chociaż w Foxie wszystko wręcz krzyczało.

Jak zdesperowana stała się teraz Dina, że zamiast wyjść do bankomatu, wypłacić należną kwotę... ona po prostu zapłaciła za zamówienie w kwiaciarni. Swoją prywatną kartą. Fox położył komputer na blacie w kuchni i chwycił się krawędzi mebla. Cole szturchnął go ramieniem przy pochylaniu się nad ekranem.

– Pierdolisz – sapnął oszołomimy. – Mamy ją?

Fox chciał wykrzyczeć to całemu światu, musiał przycisnąć dłoń do ust, by nie zacząć wrzeszczeć z ulgi. Jessamine wciąż spała spokojnie i należało jej się – a tak dobre wieści powiedzą później.

– Mamy ją, Cole. Kurwa, mamy ją! – Cole obrócił się i przytulił Foxa z całej siły. Zaskoczony zamrugał gwałtownie, ale szybko uniósł ramiona i przyciągnął do piersi przyjaciela. – Chodź tu, ty pajacu. Udało nam się.

Cole odsunął się i objął swoimi dłońmi jego pełną zadowolenia twarz.

– Tobie się udało, bracie – szepnął ochrypłym, gorączkowym tonem. – Żaden z nas nie byłby w stanie włamywać się do konta nikogo. I nie mów mi nawet o Komecie i pozostałych, bo to tobie chce skraść całusa.

Fox wywrócił oczami, ale roześmiał się cichym, zdławionym śmiechem. Jeszcze raz przytulił się do Cole'a, nim odsunął się z ociąganiem. Postukał dłonią o blat i skinął głową na ekran.

– Wcześniej nie było sensu, żeby patrzeć po systemach kwiaciarni – powiedział, gdy odzyskał głos. – Łącznie są ich tysiące w LA oraz Torsth, a zamówienia wieńców pogrzebowych to nic nowego. Luca powiedział, że większość zbadanych wiązanek nie miała żadnego logo, ale na pewno pochodziły z różnych źródeł.

Winning show. W niebezpieczeństwie [+18]✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz