Rozdział 28. Knight

776 65 8
                                    

Wiecie co, przyznam się bez bicia. Wczoraj wieczorem wróciłam, usiadłam zadowolona z kocykiem elektrycznym przy laptopie i przypadkowo zamknęłam oczy. Obudziłam się po 2h. Starość nie radość😂😂😂

Ale już jest! Taki trochę akcyjniak-rozdział 😁💗

**********************


Jessamine nie powinna być taka przestraszona – to raczej ten skurwiel, który ją do czegokolwiek zmusił musi teraz zmawiać zdrowaśki przed swoim nieuchronnym zgonem. Knight nie mógł oderwać spojrzenia od twarzy kobiety: od tego przestrachu oraz zaskoczenia zmieszanego z kwaśnym posmakiem złych wspomnień.

Wszedł do środka ostrożnie, jak łowca, którym był. Przełknął ciężko, ponieważ coś mocno chwyciło go za gardło, ledwo pozwalając mu odezwać się choćby słowem.

– Kogo mam zabić? – zapytał powolnym, cichym tonem.

Przyklęknął na podłodze, w tej pozycji był niewiele niższy od Jessamine skulonej na łóżku. Szukała czegoś w jego oczach, ale gdy tylko usłyszała jego pytanie, prędko złapała go za dłoń. W ogóle nie przejmowała się tym, że jest naga – może przez to, że Knight wciąż patrzył na jej twarz i skupiał się wyłącznie na pięknych, zatroskanych oczach.

– Nie! To nie o to... – odetchnęła cicho i spuściła oczy na ich dłonie. Cole objął ją ramieniem w pasie w opiekuńczym geście. Ze zmartwienia marszczył brwi i co rusz rzucał Knightowi pełne porozumienia spojrzenia: cokolwiek planujesz, nie wykluczaj mnie z tego, też skopię komuś dupę.

Jessamine uniosła głowę, żeby posłać mu mętny uśmiech, przez co barki Knighta niemal zmieniły się w głaz z napięcia. Pragnął zrobić tak wiele rzeczy na raz, ale przypomniał sobie, że musi skupić się na niej w pierwszej kolejności.

– Słuchaj, Jessamine, widzimy że to ledwo ci przez myśl, a co dopiero przez usta, przechodzi – Cole podjął cichym tonem. Usiadł tak, że mogła oprzeć się o niego bokiem, z czego od razu skorzystała. Położył brodę na czubku głowy kobiety, gładził ją czule dłonią po ramieniu. – Zmartwiłaś nas, ale bez pośpiechu. Po prostu odpala się w nas, hm...

Urwał i poszukał wsparcia u Knighta. Brew mu drgnęła, ale usłużnie podsunął:

– Bestia obronna.

– Nie pomagasz – wymamrotał na wydechu. Cole chrząknął i przeczesał palcami włosy Jessamine. – Budzą się w nas obronne instynkty.

Prychnęła, ale ścisnęła dłonią jego udo. Knight nie był w stanie oderwać od niej wzroku. Siedziała z resztą rumieńca na twarzy, schnącym na skórze potem oraz rozczochranymi włosami i była po prostu zjawiskowa. Knight zaś tam, gdzie powinien – na kolanach przed nią. Łowił najmniejsze emocje, jakie pojawiały się na jej twarzy.

– Czasami nie mogę wierzyć, że to się wszystko wydarzyło, wiecie? – wymamrotała, powieki na wpół przykryły jej oczy. Stały się szkliste, ale szybko odgoniła łzy mruganiem. – On po prostu... To z jego konta wysłano tamto nagranie.

Gdyby nie wmurowało go w miejsce, Knight pewnie usiadłby na podłodze z szoku. Nie byli w stanie wyczytać stanu albo rodzaju ich znajomości przez samego Facebooka.

– Fox mówił, że on... – Cole podjął łagodnie, a Jessamine przytakując odsunęła się od niego. Wciąż trzymała w dłoni rękę Knighta i teraz drugą chwyciła Cole'a, jakby dystans między nimi w jakiś sposób jej przeszkadzał.

– Sam się zabił – Jessamine sprecyzowała, oddech nieznacznie grzązł jej w gardle i pewnie w normalnej sytuacji nawet by tego nie usłyszeli, ale teraz byli dostrojeni do niej. Rzuciła pospieszne spojrzenie na swoją lewą rękę. Knight zorientował się, że miała na palcu pierścionek, który wcześniej wziął za zwykłą ozdobę. – Dzień później – chrząknęła, tym razem nie udało jej się pokonać łez. – Miał bardzo dużo problemów i cóż... Gdy to zrobił, nie był bardzo brutalny, nie miałam ochoty, ale on... cóż. Pokonało go to, jego własne zachowanie. Nie wytrzymał ze sobą, swoimi myślami.

Winning show. W niebezpieczeństwie [+18]✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz