3.

357 23 2
                                    

3.

Na samą wzmiankę jego imienia dostaję gęsiej skórki. Nie znam go, ale bojaźliwość chłopaków przeszła na mnie. Przełykam ślinę i analizuję sytuację. Louis mówił, że mnie zabiję. Może jednak uda im się go przekonać do mojej osoby. W sumie, kto byłby zadowolony, że sierotka Marysia przebłądziła się akurat do jego domu? Podświadomość krzyczy wręcz, iż to ja bym była zadowolona. Przyznaję jej słuszną rację.

Właśnie uświadamiam sobie, że od momentu usłyszenia wiadomości nie oddychałam. Dlatego szybko biorę wdech i spoglądam na mulata. Cały spięty patrzy na mnie wyczekującą jakbym znała rozwiązanie do ich-nie- naszego problemu.

- C-co zrobimy?- Wyjąkuję nie puszczając miękkiej pościeli. Nie wiedziałam, że dzień, w którym poznam Harry'ego przyjdzie tak niebywale szybko.

- Na razie siedź w pokoju. Gdy przyjdzie spróbujemy mu to delikatnie przekazać.- Kiwam głową na zgodę. Widać, że po przekazaniu tej informacji lekko się uspokaja i patrzy na mnie z nieokreślonym wyrazem twarzy.- Nie bierz do siebie zachowania Lou, czasami brakuje mu starego Styles'a.

- Jak to?- Pytam zaciekawiona jego tłumaczeniem. Malik wstaję i zamyka drzwi. Zostajemy w pokoju sami z sekretem, o którym za lada moment będę wiedziała.

- Bo wiesz... Nie mów im tylko!- Potakuję.- On był kiedyś inny. Zawsze rzucał głupie żarty, grał z nami w różne gierki, ale przyszedł dzień, którego nikt nie mógł przewidzieć. Między innymi...

- Zayn! Przyjechał, złaź natychmiast- jego wypowiedź przerywa krzyk Niall'a. Tak bardzo żałuję, że nie mogłam usłyszeć więcej. Ta historia wygląda jak rodem z dobrej, kryminalnej powieści. Jednak w pewnym momencie ktoś wyrywa ci lekturę z rąk i w nieokreślonym czasie odda. Malik opuszcza pokój, a ja nie wiem, co ze sobą zrobić. Co jeżeli tutaj wpadnie? Co będzie, gdy zechce mnie zastrzelić? Co się stanie, gdy pobije chłopaków? Masuję skronie by nie czuć napięcia. Następnie siadam na podłodze i bezczynnie wpatruję się w kremowy dywan, co chyba jest dla mnie najlepszym, możliwym wyjściem. Z dołu słyszę trzask drzwi. Z ciekawości przysuwam się bliżej wejścia do pokoju by dobrze usłyszeć ich słowa. Dziwię się, bo na razie panuje cisza. Nie tylko mnie ogarnia strach jak widać. Podkurczam kolana czekając na jakikolwiek głos.

- Jest sprawa- zaczyna Zayn. Nie mogę uwierzyć, że wszystko słychać. Te drzwi, ściany są aż tak cienkie czy jego głos, aż tak donośny?

- No mów- po raz pierwszy słyszę ten głos. Lekko zachrypnięty, da się wyczuć zdenerwowanie, ale najbardziej uwydatniony jest smutek. Ciekawi mnie wygląd jego posiadacza. Moje serce bije mocniej z każdą sekundą. Kołata żebrami jakby grało na cymbałkach. Strasznie mnie to denerwuje i męczy. - Chodzi o, to, że ktoś z nami zamieszka.- Cisza. Kompletna, denerwująca cisza, która od ranka mnie wpienia. Zaczynam tracić dobre myśli, co spycha mnie do nadziei. Ona zostaje zawsze, zawsze, gdy wiem, iż dzieje się źle. Przeżyć na niej osiemnaście lat życia to coś niezwykłego.

- Co kurwa? Kto niby taki?- Przełykam ślinę słysząc dość ostry ton. Naprawdę uważają go za przyjaciela, a on traktuję ich jak Steven moich ochroniarzy, albo mnie.

- Znaleźliśmy dzisiaj dziewczynę koło rzeki. Zayn uparł się by ją zabrać. Nie wyglądała za dobrze- gdybym tam była na pewno widziałabym jak wszystkie oczy spoglądają złowrogo na Malika. Prócz moich, które dziękują temu dobremu sercu.

- I przynieśliście ją do nas? Skąd macie pewność, że to nie szpieg?!- Krzyczy Harry, a ja czuję ciarki. Oblewam się zimnym potem, a głowę chowam pomiędzy kolana. Za lada moment dostanę ataku paniki, jeżeli nie przestanie krzyczeć. Oddychaj, oddychaj Penny.

- Mówi, że straciła pamięć- tłumaczy, Zayn. Chyba nikt w życiu nie czuł się tak źle jak ja w tej chwili. Okłamałam go, tak perfidie go okłamałam, gdy on do tej pory był szczery i miły. Poczucie winy wskakuję zaraz koło strachu, a ja widzę jak podają sobie ręce i wysyłają bezczelne uśmieszki. A żeby tak was piorun trzasnął!

- A, gdybym ci kurwa powiedział, że jestem czarodziejem to byś uwierzył?- Użycie sarkazmu w stu procentach.

- No nie, ale Harry do cholery nie bądź takim egoistą! To nie tylko twój dom. Zostanie tutaj dopóki nie wróci jej pamięć.

- No świetnie Zayn- słyszę sztuczne brawa. Chyba wiem, dlaczego się go boją, ale u mnie prócz strachu zaczyna rodzić się nienawiść. Bezduszny człowiek. Myśli tylko o sobie!- Pomyślałeś, że może jej nigdy nie wrócić?

- Tak, ale...

- Ale co? Może zostanie z nami na zawsze i będziemy żyć jako szczęśliwa banda pojebów, gdzieś w środku lasu z małym pieskiem.

- Nie.

- No to, co?! My tu prowadzimy ostrą walkę z innymi gangami. Nie mam czasu zaprzątać głowy jakąś idiotką!- Odezwał się ten mądry. Żeby tak spojrzał w lustro to jego ego będzie większe niż Europa!

- To biorę odpowiedzialność za nią na siebie- słyszę pewny głos Malika. Ściska mnie brzuch z nerwów, ale i szczęścia, bo ktoś wreszcie traktuję mnie jak człowieka. Nie rzecz.

- Jak chcesz. Jeżeli coś z nią będzie nie tak ostrzegam, że odstrzelę łeb szybciej niż zdąży zamrugać.- Potem głośny tupot i trzask drzwi. To koniec tej rozmowy. Oddycham z ulgą zamykając powieki. Harry zgodził się bym tu została! To dla mnie powód do niewyobrażalnej radości. Wstaję z ziemi i upadam na łóżko. Męczący dzień doprowadził mnie na skraj wytrzymałości psychicznej oraz fizycznej. Zamykam oczy udając się na mały spacer po Wymarzonej Krainie. Nie wiem nawet, kiedy odpływam.

***

Zły sen wybudza mnie w środku nocy. Między innymi gonili mnie ludzie Steven'a, a potem najzwyczajniej w świecie dostałam kulką w łeb. Upadłam i umarłam. Czuję, że cała jestem spocona. Nieapetycznie. Wstaję z postanowieniem napicia się zimnej wody. Zaschło mi w gardle, więc to logiczne, że potrzebuje picia. Delikatnie uchylam drzwi nie robiąc większego hałasu. Schodzę po schodach na dół jak myszka i od razu wbiegam do kuchni. Z suszarki wyciągam szklankę. Na szafce stoi woda mineralna, którą nalewam sobie do wcześniej wyciągniętej rzeczy. Przeczesuję palcami włosy i biorę dużego łyka. Spoglądam na wyspę kuchenną z czystej ciekawości. I wtedy zauważam szmaragdowe tęczówki skupione dokładnie na mnie. Kasztanowe włosy zaczesane są do tyłu. Zamiast krzyczeć -jak to robią dziewczyny z horrorów- stoję w totalnym osłupieniu. Odstawiam szklankę na blat by przypadkiem jej nie upuścić. Chyba weszłam w paszczę lwa. Moje ręce zaczynają się trząść. Odruchowo chwytam materiał bluzki. W ogóle nie odwracam wzroku od tych zielonych tęczówek. Patrzą na mnie jakbym miała dziurę na wylot.

- Taki straszny jestem?- Odzywa się nieznajomy. To Harry, którego boję się bardziej niż śmierci. Przygryzam policzek i oddycham spokojnie. Chociaż serce mówi, co innego. Wali powodując, iż zmuszona jestem do szybszego oddychania.

- Nie wiem czy jesteś straszny, bo cię nie znam- odpowiadam zgodnie z prawdą. Jedna brew unosi się do góry w geście zdziwienia.

- Nikt mnie nie zna laleczko. Twoje imię?

- Penny- rzucam czując jak wszystkie napięte mięśnie stopniowo rozkurczają się.- A twoi przyjaciele?

- Nie będziemy gadać o mnie- jego ton ze spokojnego wchodzi na złowrogi.

Chłopak schodzi z krzesełka, a ja na powrót tracę kontrolę nad ciałem. Wszystko, co wcześniej było rozkurczone zastyga. Zapominam oddychać, a to najgorszy błąd, jaki mogę teraz popełnić. Harry staję naprzeciwko mnie tak, że teraz dokładnie widzę jego wkurzoną minę. Jest na mnie zły czy ma tak zawsze?

- Przysłał cię ktoś?- Pyta chwytając ręką moją twarz. Ściska szczękę tak mocno, że boję się o swoje zęby.

- Nie... kto niby?

- Jeżeli dowiem się, że jesteś z czyjegoś polecenia, umrzesz- syczy przez zaciśnięte zęby. Ja natomiast pochłonięta tą sytuacją naprawdę zapominam o wdechu. To dzieję się tak szybko, że nie potrafię określić swojego położenia. Nogi drętwieją, lecę na ziemię, brak czucia, ciemność.

AA}

Starry Road||H.S|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz