8.

284 21 1
                                    

    Obudził mnie skrzyp otwieranych drzwi. Jednak pomimo tego nie miałam siły podnieść powiek. Zasnęłam dobre po drugiej. Wrzaski Styles'a nie dawały mi zasnąć co było w cholerę uporczywe. Materac ugina się pod czyimś ciężarem. Ciepła ręka dotyka mojej łydki co w cale nie jest złe.

- Penny...Penny śpisz?- nie, nie śpię kimkolwiek jesteś. Ja tak sobie leżę i czekam, aż po raz setny zaczniesz trząść moją nogą.

- Nie- wymrukuję. Ręka znika z mojej łydki, a materac wraca do poprzedniego stanu. Ponieważ zaskakuje mnie ten ruch otwieram niechętnie oczy zauważając blond czuprynę. Co niby Niall chce ode mnie o godzinie...dziewiątej czterdzieści?

- Mogłabyś wstać i zrobić nam śniadanie?- pyta delikatnie skrępowany. Zauważam przesłodkie wypieki i przez to na moją twarz wkrada się uśmiech.

- Jasne- chichoczę podnosząc głowę z poduszki. I już po chwili twarz blondyna promienieje niczym słońce. To takie miłe uczucie, gdy człowiek, który cię nie lubił przyszedł i poprosił o taką drobnostkę.

- Nie, że cię wykorzystuje! Po prostu Louis i Zayn to ciapy w kuchni, a Harry nadal śpi- tłumaczy, a ja kiwam głową na znak zrozumienia.  

   Horan wychodzi, a ja biorę szybki prysznic. Potem zakładam na siebie legginsy oraz białą bluzkę w malutkie kwiatuszki. Zapatrzona na stopy idę na przód. Chłopaki chyba mnie polubiły, ale co do Harry'ego i Lou mam pewne wątpliwości. Czasami są przyjaźni, a czasami wyglądają na tak strasznie złych. Dam z siebie sto procent by mi zaufali! Może zacznij od wyznania prawdy o twojej rzekomej amnezji. Karci podświadomość, a ja zbywam ją na drugi plan. Nie wiem nawet kiedy zamyślona podnoszę głowę nie mogąc zatrzymać kolejnego ruchu. Wpadam na Styles'a, który z zamiarem skoku w bok cofa się jednak do tyłu przez co od razu wpadam na niego. Oboje upadamy na panele. Mnie nie boli tak bardzo jak jego, gdyż przecież upadłam całym ciałem na chłopaka. Zaraz dostanę taki ochrzan, że aż szkoda słów. Podnoszę zażenowana wzrok widząc tą wkurzoną twarz. Na policzki od razu wpływa czerwony rumieniec co teraz jest żałosne.

- Boże...Przepraszam cię...ja zamyśliłam się i...

- Zejdź ze mnie do cholery Penny!- krzyczy Harry.

- A no tak- wycofuję się z tej dziwnej pozy robiąc kolejną głupotę. Między innymi ocieram kolanem o męskość zielonookiego na co cicho wciąga powietrze. Matko przenajświętsza teraz muszę być czerwona jak najdojrzalszy pomidor na świecie.

- Jak jesteś taka napalona to mów od razu, a nie- chichoczę cicho Styles. Wybałuszam oczy nie wiedząc co odpowiedzieć. Postanawiam wycofać się z tego pomieszczenia zanim powiem lub zrobię kolejną głupotę. Gdy wchodzę do kuchni chłopaki grają w gierkę co mnie przeogromnie cieszy. Nie zobaczą mojej twarzy. Z lodówki wyciągam boczek oraz jajka. Natychmiast zabieram się do roboty próbując wymazać scenkę, która miała miejsce dwie minuty temu.

Podaję chłopakom jajka sadzone z boczkiem. Dosiadam się do stołu i zaczynamy jeść. Wtedy wchodzi Harry dla, którego również coś zostawiłam. Nakłada na talerz jedzenie i jakby specjalnie siada obok mnie.

- No i co chłopaki? Macie jakieś nowe wiadomości?- pyta zielonooki spoglądając po swoich przyjaciołach.

- Podobno ten pożar w lesie został wywołany przez niedopałkę- wymrukuje Zayn jakby naprawdę bał się to powiedzieć. Harry marszczy delikatnie nos co wygląda przesłodko!

- Jak to kurwa? Penny paliłaś wczoraj, albo Kira?- teraz patrzy na mnie, a ja zastanawiam się nad odpowiedzią. Ponieważ wręcz gardzę tą pustą szmatą powiem prawdę.

- Ona zapaliła i rzuciła papierosa nie gasząc go- oznajmiam. Styles zaciska szczękę. Znowu zaczynamy jeść, a naszej dziwnej ciszy towarzyszy muzyka z gry, którą za pauzował Louis. Mam ochotę uciec z tej kuchni bo wyczuwam dziwne napięcie. Gdy zamyślona jem swoje śniadanie czuję coś ciepłego na swoim udzie. Spoglądam w dół zauważając rękę Styles'a. Dobra, to kategorycznie dziwne. Na jego twarzy widnieje łobuzerski uśmieszek, a reszta domowników zjadę się nie mieć pojęcia o jego czynach. Natychmiast strącam ciepłą dłoń i dokańczam jedzenie. Gdy reszta domowników również kończy zaczynam zmywać. Harry oświadcza, że wychodzi i tak zostajemy sami.

Wybija dwudziesta, a ja leże kończąc książkę. Augustus umarł, on nie żyje. Hazel została sama z listem. Dlaczego życie było dla nich takie niesprawiedliwe? Dlaczego on musiał umrzeć i zostawić ją samą? Dlaczego w ogóle chorowali? Ocieram coraz to nowsze łzy odkładając książkę. Pociągam nosem słysząc kroki. Czyjeś drzwi otwierają się ze skrzypem i zatrzaskują dosyć głośno. Wrócił. Łapię za książkę idąc w stronę pokoju Styles'a. Waham się jednak przed wejściem. Co jeżeli zostanę wyśmiania ponieważ wzruszyły mną fikcyjne postacie? Pukam delikatnie jak gdyby zaraz ogromne drzwi miały runąć. Słyszę ,,Wejdź!" i tak właśnie robię. Chłopak stoi w samych bokserkach z książką w ręce. Nie jakąś tam książką. Tą, o którą prosiłam by przeczytał. Naprawdę posłuchał kogoś takiego jak ja?

- Co jest? Czemu ty płaczesz Penny?- pyta z lekka zmieszany i skołowany. Domykam do końca drzwi i podaję mu książkę.

- Naprawdę beznadziejne zakończenie- oznajmiam z lekkim uśmiechem. Harry kiwa potwierdzająco głową wskazując swoje łóżko. Siadam na jego końcu ocierając ostanie łzy z policzków.

- Jak teraz postrzegasz świat? Ludzi?- pyta przekładając przez głowę szary podkoszulek.

- Kruchy, świat i życie ludzkie jest kruche i niestałe. Żyjemy, chorujemy, umieramy- Styles kiwa głową. Pomimo dzisiejszej żenującej scenki rozmawiam z nim dość swobodnie. Pomijając fakt, że nadal mnie nienawidzi chociaż ostatnio wysyła sprzeczne sygnały.

- To jest pieprzona niesprawiedliwość wiesz- mówi kładąc się na łóżku. Odwracam całe swoje ciało w jego stronę i patrzę w zielone tęczówki, które akurat skupione są na suficie.- Masz tak dobre i poukładane życie. Masz swoją rodzinę, przyjaciół, a znajdziesz jedną osobę, która zburzy cały twój dobytek niczym domek z kart.

- Mówisz o kimś konkretnym?- wiem o co chodzi jednak zgrywać będę głupią. Chciałabym by ten skryty chłopak otworzył się przede mną. Nie rozmawia z nikim i to powód jego nawracających problemów. Brak zaufania i zawód tak bardzo niszczą go od środka, że nie wie co robić. Zamienia złe emocje w zwyczajne, złe sny.

- Możliwe, ale w każdym przypadku jest tak samo.

- Błędne koło?- przypominam jego wczorajsze słowa.

- Błędne koło- powtarza z lekkim uśmieszkiem. Dopiero teraz szmaragdowe tęczówki patrzą prosto w moje oczy. Dostrzegam w nich mnóstwo bólu i smutku, o którego aż strach zapytać. Rozumiem dlaczego chłopaki boją się jego spojrzenia. Po prostu jest załamujące. Człowiek widząc tak smutne oczy może pomyśleć, że przejdzie to na niego. Jednak co zrobi osoba, której oczy są takie same? Przepełnione żalem z powodu swojego życia. Nie odwróci się , więc ja nadal patrzę na chłopaka.

- Mogę zostać?- pytam chociaż nie wiem czy to dobry pomysł. Chcę by poczuł, że nie jest sam. Wiem jak trudno sobie z tym radzić, jak duma nie pozwala na złamanie swoich zasad.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. Mam koszmary i czasami robię głupie rzecz...Mogłabyś...

- Zostanę. Harry, przez ciebie zemdlałam oraz przeżyłam mini zawał w lesie. Nie wystraszę się czegoś innego- chichoczę. Chłopak seksownie przygryza wargę i kiwa głową na zgodę. Wchodzę pod kołdrę zadowolona z osiągniętego celu. Styles łapię książkę i zaczyna ją czytać. Ziewam lekko zmęczona odwracając się do niego plecami.

   Jestem ciekawska, więc to co teraz robię jest spowodowane tą cechą. Chcę zobaczyć co będzie robił. Panuje tutaj cisza, ale nie jest niezręczna. To typ tej przyjemnej ciszy, którą mogłabym znosić cały czas. 

 Jejku udało się! Dodałam jakimś cudem po nieobecności internetu na wsi :'D Pozdrawiam Directioners, które pozdrawiałam dzisiaj na 4fun tv <3

Starry Road||H.S|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz