27.

250 14 2
                                    

   Nie miałam pojęcia czemu tak naprawdę Madison wyszła ze mną na spacer. Pogoda typowo sierpniowa- kilka chmurek kłębi się na niebie, drzewa delikatnie poruszają gałęziami, a powietrze jest takie czyste. Spaceruję wpatrzona w ziemię czekając, aż wreszcie brunetka rozpocznie rozmowę.

   Dziewczyna idzie ze splecionymi rękami z tyłu i patrzy przed siebie. Jeśli zaraz czegoś nie powie zacznę podejrzewać iż jest resztką ludzi Steven'a. Stajemy koło drzewa, gdzie dopiero teraz zauważam huśtawki  zawieszone na gałęziach. Pewnie rodzice Harry'ego je tu zamontowali. Zajmujemy obie i powoli bujamy się w przód i tył.

- Powiedz mi Penny, co teraz planujesz?- chyba jednak Madison zauważyła, albo usłyszała że ostatnio nie mam najlepszych relacji z Harrym. Naciskam żeby wyjechał bo chcę go mieć blisko siebie. W ogóle nie interesuje mnie fakt, że znamy się zaledwie miesiąc, a teraz nawet półtorej. Jeżeli sobie ufamy powinniśmy olewać takie sprawy.

- Chciałam wyjechać do Nowego Yorku, ale...- zatrzymuję się na moment by zebrać myśli i słowa, które zaraz padną. Na pewno mogę jej powierzyć swoje obawy?

- Ale?- ponagla bardziej, zatrzymując się i spoglądając na moją osobę. Spuszczam głowę patrząc na leśną ściółkę. Wzdycham ciężko postanawiając powiedzieć wszystko co mnie trapi.

- Harry nie chcę jechać ze mną.

- No i co z tego?- słyszę lekkie poirytowanie w jej głosie. Nie rozumiem z jakiego powodu.

- Kocham go i nie chcę zostać sama.

- Penny, kochana Penny. Nie pozwól aby ograniczała cię jedna osoba.

- On mnie nie ogranicza- lekko się oburzam gotowa bronić swoją miłość co jest niemoralnie. Jednak jesteśmy ludźmi i taka właśnie nasza natura.

- Gdyby cię nie ograniczał dawno byś stąd wyjechała.

- Gdzie znajdę mieszkanie, albo pracę?

- Pomogłabym ci.

- Ale Harry...

- Widzisz, ogranicza cię. Popatrz, zaczęłam się teraz huśtać- pokazuję na siebie gestem ręki.- ty natomiast stoisz w miejscu. Chcesz żeby tak było zawsze? Ktoś będzie szedł do przodu, a ty nadal pozostaniesz w bezruchu?- słowa Madison uderzając prosto to mojego mózgu. Zaczyna się analizowanie za i przeciw tego co właśnie usłyszałam. Ona ma świętą rację. Jednak jestem tak głupia, iż wierzę w swoje przekonania. Nie potrafię na razie przystosować umysłu do prawdy, która została przekazana. Zawszę będę tutaj mieszkała bo Harry ma taki kaprys? Madi sama stwierdziła, że w razie czego wyciągnęła by pomocną dłoń. Znalezienie pracy w cale nie jest takie trudne w tak ogromnym mieście. Poważnie muszę porozmawiać z Styles'em. Jeśli będzie chciał odłożyć temat nie dam tej możliwości.

- Więc jak rybka?- pyta miłym głosem brunetka. Zaczynam się bujać, a na jej twarz wskakuję szeroki uśmiech. Przez resztę czasu rozmawiamy o chłopakach i jacy to są teraz wybredni i nieznośni. Nie potrafią znieść naszych kaprysów, a my ich co jest trudne. W końcu zjeżdżamy na trochę wstydliwy jak dla mnie temat do rozmów. Zważając iż, w ogóle nie mam o niczym pojęcia.

- Robiłaś TO już z Harrym?- od razu czuję, że policzki zaczynają mocno piec. Kiwam głową na Nie, a dziewczyna wybałusza oczy.- I on się nawet do ciebie nie dobierał?

- Nie.

- Chciałabyś, żeby był tym pierwszym ?

- Bardzo, jednak w ogóle nie mam o tym pojęcia.

- Dziewczyno, żadna dziewica nie wie jak to robić. Wspomagają się erotycznymi filmikami, ale po co to? Lepiej iść na żywioł, natura kochanie zrobi swoje.

- Boje się tego- oświadczam zgodnie z prawdą. Madi schodzi z huśtawki i staję przede mną. Kładzie ręce na moich barkach i wzdycha ciężko. Sama jestem sobą zawiedziona dziewczyno!

- Penny, to jest normalne i rozumiem twoje obawy bo kiedyś byłam w podobnej sytuacji. Jednak jeżeli zależy ci na nim i wiesz, że tego chcesz to, to zrób, ale nic na siłę. Masz się nie zmuszać bo jak zobaczę, że ten brudas robi to wbrew twojej woli to mu wepchnę pręta w dupsko!

- Haha, dobrze- wybucham śmiechem z dziewczyną. Powoli ruszamy w stronę domu. Jak nic spędziłyśmy tutaj co najmniej pół dnia. Słońce chowa się za drzewami, a ptaki zaczynają ćwierkać po raz ostatni tego dnia. Dziewczyna chwyta mnie za dłoń i szybko pędzi na górę co jest dziwne. Przed chwila jeszcze w ogóle jej się nie spieszyło, a nagle pędzi jakby miała wiatraczek w dupie. Wbiegamy do mojego i Harry'ego pokoju. Nie ma go? Na łóżku leży prześliczna sukienka. Granatowa w koronkę, rozkloszowana z trzy czwartymi rękawami. Czarne, zamszowe szpilki stoją obok i pasują idealnie do kreacji. Nie rozumiem po co to wszystko? Madison sadza mnie na łóżku i zaczyna malować. Nie sprzeciwiam się, gdyż nie mam nawet takiej możliwości. Ta cała sytuacja wydaję się być dosyć dziwaczna. Gdy w końcu dostaje dozwolenie na otwarcie oczu spoglądam w swoje odbicie. Moje niebieskie powieki zostały podkreślone szarym cieniem oraz czarnymi kreskami. Usta zostały pomalowane na czerwony odcień. Po założeniu sukienki oraz szpilek wyglądam cudownie. Madi podkręciła końce moich włosów powodując burze loków opadających na moje ramiona. Na dworze było ciemno, a zegarek wskazywał dwudziestą dwadzieścia. Brunetka chwyciła moją dłoń i wyprowadziła na podwórko. Dlaczego do cholery nikogo nie ma?! Zauważyłam płatki róż prowadzące na tyły tego domku. Dziewczyna dawno zniknęła, a ja zmuszona byłam pójść tropem rozsypanych płatków. To wszystko jest takie dziwne i niespotykane. W końcu doszłam do białych, drewnianych drzwiczek, które prowadzą na ogródek. Popycham je delikatnie, a to co widzę zwala mnie z nóg. Róże, które obrosły płot poobwieszane są białymi lampkami. Na środku leży zwyczajny koc, a po jego bokach stoją świeczki. Stoję w zupełnym osłupieniu, gdy ciepłe ręce wyrywają mnie z zachwytu. Harry delikatnie prowadzi mnie na przód nie mówiąc ani słowa. Jestem zauroczona tą chwilą, a szaleńczo zakochana w tym panu. Siadam wygodnie na kocu dopiero teraz spoglądając na chłopaka. Jego włosy idealnie zaczesane są do tyłu. Mój Boże on ma na sobie garnitur! I na dodatek wygląda tak seksownie. Przygryzam wargę na co zaczyna chichotać. Podaję mi kieliszek, a drugi trzyma w swojej ręce. Wino, które wcześniej umknęło mojej uwadze podnosi z koca. Otwiera je i nalewa do połowy.

- Z jakiej to okazji?- pytam delikatnie unosząc kącik ust do góry.

- Z takiej moja droga- przybliża się tak, że teraz czuję jego perfumy oraz oddech na twarzy. Napawam się zapachem mięty.- Chciałbym cię po prostu... no zapytać... czy ty zechciałabyś może być moją dziewczyną?

Harry

Brawo stary! Od kiedy ty się w ogóle jąkasz? Człowieku sam siebie nie poznajesz. Penny otwiera szeroko usta, a ja czekam aż cos powie. Boje się iż zaraz dostane odmowę. Dziewczyna jednak wolną ręką obejmuję mój policzek i składa delikatny pocałunek na moich ustach.

- Oczywiście- chichoczę i oboje upijamy łyka wina. Planowałem ten dzień odkąd leżała w szpitalu. Madison i chłopaki zwolnili nam dzisiaj chatę, więc może coś z tego wyjdzie. Kocham Penny i jest dla mnie kimś bardzo ważnym. Dziewczyna odstawia kieliszek na trawę.

- Sam to zrobiłeś?

- Z pomocą Liam'a- dziewczyna kiwa głową, a ja sięgam do kieszeni. To odpowiedni moment.- Mam coś dla ciebie.

- Ach tak?

- Mam nadzieję, że będziemy zawsze razem- wyciągam bransoletkę ze znakiem wieczności, na którym wyryte jest moje imię. Ja mam taki naszyjnik.

    W oczach Penny stają łzy. Gdy tylko zapinam jej bransoletkę rzuca się na mnie szczęśliwa jak nigdy dziękując za tak cudowny prezent. To ja dziękuję, że ją mam i kocham najmocniej na świecie.

W następnym rozdziale niespodzianka zboczuszki! :D  Pozostawcie po sobie ślad xxx


Starry Road||H.S|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz