Harry
- Zawiozę cię!
- Nie ma takiej potrzeby- już od godziny kłócimy się o to czy Pen pójdzie pieszo czy ją zawiozę. Oczywiście, że zawiozę. Nie będzie chodziła tymi ulicami wymijając szuje, które patrzą na jej zgrabne ciało. Prędzej pocałuję menela niż dam jej pójść samej.
- I tak cię zawiozę.
- Ugh, jesteś dziecinny- phi, moja wygrana.
Cały, wczorajszy dzień spędziłem u niej na oglądaniu filmów, podłodze oraz dokuczaniu. Byliśmy tacy zwyczajni, aż trudno uwierzyć. Jednak sielanka skończyła się w momencie, w którym wybiła dwudziesta czwarta, a dziewczyna oświadczyła, że jutro ma pracę. Cholera, ja też muszę pozałatwiać kilka spraw. Sprowadzenie broni, dopisanie ludzi do odpowiednich miejsc, zebranie informacji o Big Scream. Dlaczego nie mogę być normalnym chłopakiem, z normalną dziewczyną i normalnym życiem? Ach, no tak! Jestem pieprzonym przywódcą gangu.
Odwożę dziewczynę pod samą pracę. Wysiadam z auta by otworzyć jej drzwi. Wygląda dzisiaj tak uroczo i niewinnie. Jestem cipą, ale tak myślę. Penny odwraca się do mnie i składa przelotny pocałunek na moich ustach.
- O której kończysz?
- Osiemnasta.
- Przyjadę i nie chcę słyszeć, ale!
- Cześć Pen!- obydwoje odwracamy się do tyłu. Zauważam nieznajomą dziewczynę, która zapewne pracuję z moją księżniczką. Ładna, ale nie w moim typie.- Nie przedstawisz mnie?
- A, tak! Emma to Harry, Harry to Emma.
- Cześć- burknąłem od niechcenia, a moja dziewczyna od razu uderzyła mnie w żebra z łokcia. Emma zaśmiała się cicho i wystawiła rękę, którą uścisnąłem.
- Dobra dziewczyno, czas do pracy- powiedziała do Pen.
- Zaraz przyjdę- skinęła, a brunetka uciekła otworzyć kawiarnię.- Harry... jeżeli chcesz, ale nie musisz, ale możesz się dzisiaj wprowadzić jak chcesz.
- Naprawdę? Jasne księżniczko- pocałowałem ją w czoło i pomachałem na do widzenia. Czas odwiedzić ukochaną pracę.
O dziesiątej byłem na miejscu. Idiotyczny ochroniarz bez gadania wpuścił mnie do środka, a ja szybko pognałem na górę by wreszcie zmienić ciuchy. Gdy to zrobiłem do gabinetu zapukał Stewart. Jak zwykle ze szlugą w gębie. Miał kilkudniowy zarost i rozmierzwione włosy. Zapewne weekend przebalował w klubach. Bzyknął jakąś panienkę w kiblu i się naćpał. Znam go lepiej niż ktokolwiek inny. W końcu chodziliśmy razem do podstawówki, póki nie wyleciał tutaj. Rzucił mi na biurko teczkę, w której było wszystko na temat gangu. Informację dokładnie pokrywały tę z teczki Steven'a. Czyli te skurczybyki nie zmieniły miejsca położenia. Ciekaw jestem czy wiedzą o śmierci tego śmiecia. Lepiej żeby nie bo znikną ze swojej bazy szybciej niż ich dokładnie znajdziemy.
- Gdzie żeś był cały weekend?
- U dziewczyny- odpowiedziałem zgodnie z prawdą czytając dalsze informację. Nagle Stewart zaczął się krztusić dymem papierosowym, a ja spojrzałem na niego zdziwiony.
- Dziewczyny? Ale takiej co pieprzysz do upadłego czy takiej co pieprzysz i sobie idziesz?
- Takiej co pieprzę, gdy ona mnie poprosi i wyrazi zgodę.
- Kurwa, chyba się przesłyszałem. Masz gorączkę?- dotknął mojego czoła, a ja natychmiast strąciłem te syfiastą dłoń.
- Spierdalaj. Nie mam żadnej gorączki, mówię ci wszystko zgodnie z prawdą.
CZYTASZ
Starry Road||H.S|| [Zakończone]
Fanfiction"Tylko raz w życiu trafia się miłość, i to jeżeli masz szczęście."-Dennis Lehane- Pułapka zza grobu ✘Opowiadanie nie jest tłumaczeniem! ✘Wszelkie prawa zastrzeżone! ✘Okładkę robiłam sama ;)